Strasznie wiejskim klubem robi się Polonia Warszawa, prowadzona przez Józefa Wojciechowskiego i jego ludzi. Nie ma dnia, żeby z klubu nie wyszedł sygnał, że któryś z piłkarzy jest beznadziejny, że kogoś się trzeba pozbyć, że miasto nie pomaga, że murawa zniszczona i że trener oszust.
Wczoraj działacz z Konwiktorskiej opowiadał, że jak Sebastian Przyrowski nie chce przedłużyć kontraktu, to niech znika im z oczu. Dziś – że trzeba koniecznie pozbyć się Radosława Majewskiego, bo za dużo zarabia, a gra kiepsko i jeszcze kiepsko się prowadzi. Nie to, żebyśmy byli jego fanami, ale to chyba nie jest najlepsza reklama dla ewentualnych kupców?
Jak ostatnio czytamy słowa panów Wojciechowskiego i Cieszewskiego (to ten, co mówił, że Kaczmarek wcale nie odszedł z Polonii i pracuje dalej) to nie zdziwimy się, jeśli w najbliższym czasie zobaczymy ogłoszenie JW Construction: “Sprzedamy mieszkania w kiepskiej okolicy, grzyb na ścianie, dach przecieka, sąsiedzi alkoholicy, pęknięcia w murach, możliwa rozbiórka”. Skoro taką metodę promocji zastosowano w przypadku zawodników, to czemu nie rozwinąć tego na inne sektory?
Współczujemy wszystkim piłkarzom, którzy grają lub będą grać w Polonii, ale jedno trzeba szefostwu z Konwiktorskiej przyznać – są ciekawsi niż Ireneusz Serwotka.