Gdybyśmy mieli wymienić piłkarzy naszej młodości, to na pewno w czołówce znalazłby się Leszek Pisz – jak dla nas fenomen, a przy tym bardzo fajny facet. Kiedyś nawet zadaliśmy sobie trud, by na podstawie encyklopedii Fuji podliczyć, ile goli strzelił dla Legii z rzutów wolnych on (doliczyliśmy mu też bramkę bezpośrednio z rożnego), a ile Kazimierz Deyna. I wyszło 20 do 10 dla Pisza.
Teraz Leszek udzielił wywiadu “Naszej Legii” i zawarł w nim kilka fajnych spostrzeżeń…
– Paliliśmy, piliśmy i robiliśmy to, czego nie powinni robić wyczynowi sportowcy. Tyle tylko, że w tym wszystkim był umiar, bo rano trzeba było wstać na trening i zap… na maksa. Ł»aden z nas się nie wykoleił. Wszystko do czego doszedłem w piłce, było efektem ciężkiej pracy. Poza tym żyłem tylko piłką, co nie jest charakterystyczne dla obecnego pokolenia piłkarzy. Nie żelowałem włosów, nie wpinałem kolczyków w uszy, nie regulowałem brwi, jak czynią to dzisiejsi piłkarze, którzy później na boisku z troski o swoje wymodelowane ciała i fryzury boją się podjąć zdecydowanej walki o piłkę.
– Potrafiliśmy balangować, ale potrafiliśmy też wyjść na boisko i zasuwać do ostatniej kropli potu. Nigdy nie kalkulowaliśmy. Po prostu łapaliśmy przeciwnika i jechaliśmy ile się dało. Stąd nasze częste wysokie zwycięstwa. Dobry piłkarz to człowiek, który musi mieć charakter, taki szyty z grubej skóry. My mieliśmy zasady, dla Legii gotowi byliśmy poświęcić wszystko. Jak patrzę dziś na tych wzorowo prowadzących się ligowych piłkarzy, widzę… zgraję rozkapryszonych gwiazd, pociesznych, odpicowanych cudaków – żele, lakiery czy solaria – to myślę: daj wam Boże osiągnąć w futbolu tyle, ile my osiągnęliśmy… chodząc do baru. Pamiętajmy o tym, że to właśnie ta “rozhulana” Legia, jest pierwszą i jedyną w historii polskiej piłki drużyną, która awansowała do ćwierćfinału Ligi Mistrzów. Potrafiliśmy wejść na szczyt i co jest trudniejsze, przez lata się na nim utrzymywać. Uważnie przyglądając się dzisiejszym legionistom chciałbym zapytać, kogo są w stanie pokonać?
Jak to z kim? Z FK Homel. Przynajmniej w co drugim meczu.
PS Facet strzelił 81 goli na poziomie ekstraklasy (Polska plus Grecja) – mógłby ktoś się pokusić o zmontowanie filmiku z jego golami. Byłoby co oglądać!