Jakoś tak przypomniała nam się dziś sprawa sprzed lat. Ilekroć jakikolwiek klub okazuje się zamieszany w korupcję, triumfują kibice innych zespołów. W wyśmiewaniu innych aktywni są zwłaszcza fani Wisły Kraków, na którym wrażenia nie robi nawet argument, że odpowiedzialny za obsadę sędziowską w PZPN Leszek Saks był swego czasu zatrudniony w Tele-Fonice. Generalnie kibice “Białej Gwiazdy” uważają, że w erze Cupiała są jedynym czystym klubem. Wzruszające. My nie wierzymy w żaden czysty klub, więc natrafiliśmy na archiwalny artykuł. Rok 2001, “Gazeta Wyborcza”…
Kilku graczy Amiki Wronki potwierdziło, że Wisła Kraków proponowała im 250 tys. zł za remis w środowym meczu I ligi. Chcą jednak zachować anonimowość. Kierownictwo Wisły zapowiada wyciągnięcie konsekwencji wobec swych graczy, jeżeli ktoś z Wronek potwierdzi doniesienia pod nazwiskiem.
Jak napisał wczoraj “Przegląd Sportowy”, piłkarze Amiki odrzucili propozycję, po czym poinformowali o wszystkim trenera Pawła Janasa, a ten prezesa Wojciecha Kaszyńskiego. Jeden punkt zapewniłby Wiśle mistrzostwo Polski. Amica wygrała 2:1.
– To są bzdury. Nie wiem, skąd dziennikarze to wszystko wiedzą – powiedział wczoraj “Gazecie” napastnik Wisły Maciej Ł»urawski. Zawodnicy Amiki nie zmieniają jednak zdania. – Spotkaliśmy się dwa dni przed meczem w sali klubowej – opowiada jeden z nich, który nie chce podać nazwiska. – Marek Bajor przekazał nam informację od Wisły, że dostaniemy 250 tys., jeżeli nie wygramy tego meczu. Wspólnie zadecydowaliśmy, że takie rzeczy nas nie interesują – dodaje.
– Coś rzeczywiście było, ale to jest bardzo śliski temat – mówi inny piłkarz. – Gramy dla siebie. Dziwne rzeczy się dzieją, a my po prostu nie chcieliśmy w to wchodzić – stwierdza jego kolega. – Wszystko załatwiali starsi zawodnicy – tłumaczy kolejny.
Marek Bajor: – Nawet gdyby tak było i tak nic nie powiem. Nie chcę być w to zamieszany – broni się kapitan Amiki, ale po chwili dodaje: – Podobne rzeczy zawsze się dzieją, kiedy jest końcówka sezonu. Zresztą nie tylko u nas, w Bundeslidze jest tak samo. Nie wiem, jaka to musiałaby być kwota, żeby nas zainteresować. 250 tys. złotych jesteśmy w stanie zarobić na boisku, jeśli liczyć meczowe premie i umowy kontraktowe – twierdzi.
Nie wszyscy gracze Amiki widzą zło w postępowaniu Wisły. – Takie propozycje nie są karygodne – komentuje jeden z nich. – Nie dziwiłbym się wiślakom, bo idea czystego sportu to coś czego nigdy nie było i nigdy nie będzie. Wszędzie, gdzie są zainwestowane olbrzymie pieniądze, ciężko jest o normalność.
Po spotkaniu do szatni Amiki wszedł prezes Kaszyński. Za wygranie meczu podwyższył o 100 tys. zł premię, piłkarze dostali do podziału 250 tys. zł. – Zaimponowali mi, bo wygrali, choć byli drużyną ze środka tabeli, która grała z ekipą walczącą o mistrzostwo Polski – twierdzi Kaszyński.
Wisła wystosowała wczoraj oficjalne pismo w sprawie doniesień prasowych po meczu Amica – Wisła. – Apelujemy w nim do piłkarzy Amiki, aby oficjalnie ustosunkowali się do tych doniesień – mówi rzecznik prasowy Wisły Andrzej Skowroński. – Jeżeli je potwierdzą, to wyciągniemy surowe konsekwencje wobec winnych. Po czym dodaje: – Wiem już, że pięciu piłkarzy Amiki, w tym Marek Bajor, oficjalnie zaprzeczyło takim pomówieniom. A inne, anonimowe wypowiedzi nic nie znaczą.
Piłkarze Wisły albo zaprzeczają doniesieniom o próbie przekupienia Amiki, albo nie chcą w ogóle rozmawiać (Tomasz Frankowski rozłączył się po pięciu słowach). – Nic takiego nie miało miejsca – mówi Ryszard Czerwiec. Czy była propozycja kupienia jednego punktu w meczu z Amicą? – pytamy Czerwca. – Niestety, niestety … – odpowiada zamyślony. – Niestety?! – pytamy. – Nie! Nie było – mówi już zdecydowanym głosem.
Oczywiście zaślepieni mogą wierzyć, że nic nie było na rzeczy – w końcu sprawie ukręcono łeb, PZPN się nie zainteresował, w sensie prawnym nie doszło do przestępstwa, więc i prokuratura stała z boku. A tak naprawdę we Wronkach doszło wówczas do głosowania – odpuścić czy nie (było śmiesznie, bo za odpuszczeniem rękę podniósł młodziutki piłkarz, który i tak by nie zagrał). Ostatecznie nie odpuszczono, prezes obiecał już przed meczem dać dokładnie tyle za zwycięstwo, ile Wisła dawała za remis. Ryszard Czerwiec, który wedle prasy miał wówczas dzwonić do Bajora, jest obecnie kierownikiem Wisły.
FOT. W.Sierakowski FOTO SPORT