Proszę, jakie love story. W czasach, kiedy na tapecie jest tylko romans Kazimierza Marcinkiewicza z tajemniczą Isabel, kiedy pół Polski rozstrząsa, czy Kamil Durczok miał prawo powiedzieć, że stół jest upierdolony i czy Radosław Majdan dobrze zrobił, reklamując kondomy, narodziło się prawdziwe, szczere uczucie. Niczym w Brokeback Mountain.
Mówi Radosław Majewski o Leo Beenhakkerze: – Dla mnie trener jest naprawdę wspaniałym człowiekiem. Dużo mi pomaga, doradza, podpowiada. Umie dotrzeć do zawodnika. Gdy wracałem z Turcji, powiedział, że mnie kocha. Odpowiedziałem, że ja jego też. Cieszę się, że zadebiutowałem akurat u niego.
Macie tę scenę przed oczami?
Beenhakker: – I love you, Radek! I really love you!
Majewski: – I love you too… (atmosfera gęstnieje)
Beenhakker: – Oh… (spojrzenie w oczy)
Majewski: – Ah… (zawstydzenie)
Beenhakker: – Can I kiss you?
Majewski: – Of course! (rzucają się na siebie)
Co? Ł»e niedorzeczne? Nie byłby to pierwszy słynny pocałunek dwóch mężczyzn. I na pewno nie przebiłby sceny, do jakiej doszło między Breżniewem i Honeckerem…