Reklama

Obślizgło sypie Piechniczka. Wstyd, hańba, żenada, dno!

redakcja

Autor:redakcja

17 grudnia 2008, 18:53 • 3 min czytania 0 komentarzy

Jak to powiedziano w jednym filmie, to jeszcze nie czas na lizanie się po fiutach. Dlatego wytaczamy grube armaty i pytamy Antoniego Piechniczka, którego wyjątkowo nie lubimy: – Czy ustawiał pan mecze w polskiej lidze? Czy w brudny sposób decydował pan o tym, kto zdobędzie mistrzostwo Polski, a kto Puchar Polski? Dlaczego do dziś nie wspomniał pan o plamie na swoim honorze i próbuje pan zgrywać wielkiego moralizatora? Tak, tak, drodzy czytelnicy – Piechniczek siedzi w tym bagnie po uszy i to od wielu, wielu lat. Dowody? Zeznania świadków. Proszę bardzo.
Jakoś tak się dziwnie w Polsce przyjęło, że wyjątkową pogardą darzeni są ludzie, którzy po 2003 roku byli zamieszani w korupcję. Natomiast ci, którzy meczami handlowali wcześniej, śmieją się wszystkim w twarz. A już zupełnie przedziwna jest sytuacja z ludźmi, którzy dziś są naprawdę wiekowi. Ich opowieści o tym, jak to ustawiali mecze, traktowane są jak historyjki opowiadane przez sympatycznych dziadków, co poczęstują cukierkiem i wezmą na kolana. Mało tego – ci dziadkowie nadal pracują w polskich klubach i chętnie dzielą się wrażeniami sprzed lat. Tu pojawia się pytanie – czy siwym włosom należy się szacunek, tylko dlatego, że są siwe? Czy ustawienie meczu dwa lata temu nie było IDENTYCZNYM upodleniem, jak zrobienie tego trzydzieści lat wcześniej?

Obślizgło sypie Piechniczka. Wstyd, hańba, żenada, dno!

My różnicy nie widzimy żadnej, najmniejszej. I na dzień dobry podajemy konkretny przykład – Stanisław Oślizło, zwany teraz przez nas „Obślizgło”. Naprawdę fakt, że kiedyś nie było przepisu zabraniającego handlowania meczami nie było, a teraz jest, jakoś nas nie przekonuje. Powiemy więcej – mamy to głęboko gdzieś. Ustawianie spotkań przed 2003 i po 2003 roku zupełnie niczym się dla nas nie różni. Tym samym niczym nie różni się dla nas Antoni Fijarczyk od „Obślizgły”, dziś rzecznika prasowego Górnika Zabrze.

Przytaczamy tekst sprzed roku, który przeszedł kompletnie niezauważony. Niesłusznie. „To stara sprawa i prokuratura nie będzie się nas czepiać – śmieje się Oślizło. – Chodziło o to, by uniemożliwić Legii zdobycie tytułu. Nie mieliśmy praktycznie szans na mistrzostwo, więc pomogliśmy Ruchowi. Trzy dni później spotkaliśmy się ponownie na Stadionie Śląskim, w finale Pucharu Polski. Ruch dał nam puchar w zamian za mistrzostwo Polski i wszyscy, no może poza Legią, byli zadowoleni – dodaje Oślizło”.

„Śmieje się Oślizło” – no rzeczywiście, bardzo śmieszne. Równie dobrze mógłby powiedzieć, że trzydzieści lat temu ukradł milion dolarów, ale sprawa się przedawniła. Dziennikarz wysłuchał historyjki i… nic. Nic nie zrobił. Teraz Oślizło jest rzecznikiem prasowym Górnika, choć powinien raczej szukać dla siebie miejsce w jakiejś galerii hańby.

Zaraz pewnie ktoś na nas naskoczy, że dziadka ruszamy, ale… co to za różnica? Gdzieś mamy klasę piłkarską – oceniamy tu morale. Janusz Wójcik jest tym złym, Oślizło – tym wspaniałym. Dla nas są dokładnie tacy sami. Ale idziemy dalej. Oto składy ze wspomnianych, ustawionych spotkań:

Reklama

Ruch: Pietrek – Piechniczek, Janduda, Bem, Maszczyk, Buła, Gomoluch, Herman, E. Faber, Rudnow, Bon.
Gornik: Kostka – Olek, Oslizlo, Kuchta, Musiałek, Szołtysik, Lentner, Floreński, Deja, Gorgon, Kapciński.

Widzicie to drugie nazwisko w zespole Ruchu? Piechniczek. PIECHNICZEK. ANTONI PIECHNICZEK. Święty Antek skręcił mecze o mistrzostwo i Puchar Polski. Mamy więc dla niego wiadomość – w kwestii korupcji jest pan taką samą gnidą, jak wszystkie zatrzymane przez wrocławską prokuraturę. Koniec, kropka.

Przypominamy też, że wprawdzie przepis o korupcji w sporcie wszedł niedawno, ale w prawie PZPN był praktycznie od zawsze. I na podstawie prawa PZPN domagamy się dożywotniego zdyskwalifikowania Antoniego Piechniczka i Stanisława O. (oraz pozostałych uczestników tych spotkań). Na śmietnik historii z nimi.

Najnowsze

Francja

Puchary się oddalają. Lens Frankowskiego przegrywa z Marsylią

Piotr Rzepecki
0
Puchary się oddalają. Lens Frankowskiego przegrywa z Marsylią

Komentarze

0 komentarzy

Loading...