Janusz Filipiak udzielił ciekawego wywiadu “Magazynowi Sportowemu”. Z jednej strony w pełni się z nim zgadzamy – ciągłe zmienianie trenerów w polskiej lidze nie ma większego sensu i dobrze byłoby, gdyby ktoś tę karuzelę raz na zawsze zatrzymał (albo lekko spowolnił). Z drugiej strony prezesowi Cracovii szczerze współczujemy, bo akurat trafił mu się Stefan Majewski – najgorszy trener. To więc niezbyt ciekawy moment, by za wszelką cenę przeciwstawiać się tendencji zwalniania ludzi. Poniżej cytaty z Filipiaka…
– Sądzę, że wartość tych wszystkich trenerów jest porównywalna. Ja wiem – trzeba zmieniać ludzi. Ale tak się składa, że mamy 20 trenerów i 16 klubów. Za chwilę każdy trener będzie z każdego klubu co najmniej raz wyrzucony i nastąpi drugie okrążenie. Michniewicza wyrzucili z Lubina. Podejrzewam, że za cztery lata tam wróci. I drugi raz go stamtąd wyrzucą. Ciągle to samo. Zatrudniani, potem wyrzucani. Zatrudniani, wyrzucani. Chocholi taniec!
– Filozofia była ta sama. Stawowy sam zrezygnował, potem to samo zrobił w Arce. Fajnie sobie wymyślić – nie wyrzucą mnie, bo najpierw sam zrezygnuję. Potem był Mikulski, trener ratunkowy, bo nagle zostaliśmy bez szkoleniowca. Potem Białas, przesympatyczny zresztą. Mądry, błyskotliwy komentator. Bardzo go lubiłem, ale niestety musieliśmy się rozstać. A potem Majewski. Czterech trenerów w ciągu siedmiu lat – to chyba tolerancyjny rekord Polski.
– A niech sobie ten Majewski będzie, nie czuje na sobie odpowiedzialność, niech się z nią męczy. Prawda jest taka, że jakbym zwolnił Majewskiego, to zrobiłbym mu dobrze. Miałby kłopot z głowy. Zamknąłby jeden zeszyt, potem by się zatrudnił w innym klubie i otworzył nowy kajet. Jak gdyby nigdy nic. A tak – musi cierpieć.
– Majewski powinien z tych artykułów wyciągnąć wnioski (z tych, że piłkarze go nie lubią – przyp. red.). Powinien też się zastanowić, dlaczego kibice krzyczą: “Panie Januszu, wyślij Stefana do buszu”.
Inna sprawa, że jak czytamy, że “Majewski musi cierpieć” to już nie wiemy, czy Filipak chce wygrywać mecze, czy torturować biednego Stefana. Jak to drugie, to niech to głośno powie – będziemy patrzeć na spotkania Cracovii z innej perspektywy i kto wie, może nawet zacznie nam się to podobać.
FOT. W.Sierakowski FOTO SPORT