Jak donosi “Polska”, Leo Beenhakker mocno podpadł działaczom PZPN i dał im pretekst do zwolnienia go. Tym razem musimy zdecydowanie stanąć po stronie Holendra – rozwiązanie z nim kontraktu za to, że wreszcie powiedział prawdę (w przeciwieństwie do słynnej konferencji prasowej, na której bronił Listkiewicza) z pewnością byłoby jednym z najbardziej kuriozalnych ruchów w dziejach PZPN. Ale przeczytaj artykuł poniżej…
“Jedynym rozwiązaniem jest całkowite wyczyszczenie domu do piwnic. Przez lata nikt tego nie zrobił. W zasadzie nie tylko wyczyścić, ale zburzyć i zacząć od początku. Zburzyć! Wygonić! Tu trzeba rewolucji, a nie ewolucji w tej sprawie” – powiedział Leo Beenhakker o PZPN.
Jego wypowiedź można było zobaczyć w reportażu “Rodzina PZPN” wyemitowanym w TVP 1 12 października.
Wypowiedź ta zapewne przeszłaby bez echa. Reportaż bowiem nadawany był o nietypowej dla piłkarskich fanów porze – w poniedziałkowy późny wieczór, po godz. 22. Na dodatek nie zapowiedziano go wcześniej w żadnych zajawkach. A i sympatycy futbolu głowę mieli wtedy zajętą zupełnie czym innym – akurat było po zwycięstwie nad Czechami, a przed kompromitacją reprezentacji na Słowacji.
Uwagę na bezwzględną opinię Holendra o swoim miejscu pracy zwrócili jednak pracodawcy Beenhakkera. Nie kryją oburzenia, że zatrudniony przez związek selekcjoner kala własne gniazdo. W każdym zachodnim klubie czy federacji piłkarskiej taka wypowiedź trenera spowodowałaby wyciągnięcie wobec niego surowych konsekwencji, ze zwolnieniem dyscyplinarnym w trybie natychmiastowym włącznie.
W PZPN zajęci są teraz zupełnie innymi sprawami niż szkalującymi związek wypowiedziami Leo w telewizji publicznej. Zbliżające się wybory prezesa, wezwania działaczy do sądu, do prokuratury, kolejne zatrzymania związane z korupcją w naszej piłce. Zrozumiałe, że kadra i Beenhakker zeszły teraz na dalszy plan.
– Kto w takim gorącym okresie zajmowałby się jeszcze Beenhakkerem? Pogadamy o nim po wyborach – odpowiada rzecznik PZPN Zbigniew Koźmiński pytany, czy związek zajmie oficjalne stanowisko w sprawie kontrowersyjnej wypowiedzi selekcjonera.
Rzecznik potwierdza jednak, że zna sprawę. Zna ją również prezes Michał Listkiewicz, na którym szkalująca ocena związku wydana przez podwładnego nie zrobiła większego wrażenia. Szef PZPN nadal bezgranicznie ufa selekcjonerowi i nie widzi żadnego powodu, żeby ukarać Holendra dyscyplinarnie ani tym bardziej zwolnić go jako nielojalnego pracownika.
– Rozliczam Beenhakkera tylko z wyników. Drużyna udowodniła w meczu z Czechami, że ma ogromny potencjał. A wpadka ze Słowacją? Cóż, zdarza się. Nie tylko nam. Spójrzmy na Portugalię, która z Danią przegrała u siebie wygrany mecz, tracąc dwa gole w doliczonym czasie gry. A potem zremisowała 0:0 także u siebie ze słabą Albanią. Na razie zajmujemy wysokie, drugie miejsce w grupie, dające udział w barażach o finały mundialu 2010. Zostawiam więc kadrę na dobrej drodze. A co z nią i selekcjonerem zrobi mój następca? O to trzeba będzie jego pytać – mówi Listkiewicz.
Koźmiński ujawnia, że prezes pytał Beenhakkera o jego obraźliwą wypowiedź w reportażu “Rodzina PZPN”, ale Leo wyjaśnił, że telewizja zaprezentowała tendencyjny materiał, w którym wykorzystała fragment jego dłuższej rozmowy dotyczącej nie PZPN, lecz polskiego systemu szkolenia. A zresztą – zdaniem selekcjonera – wywiad ten TVP przeprowadziła pół roku temu, przed finałami Euro, i nie przypuszczał, że po tak długim okresie oczekiwania na emisję jeszcze kiedyś go wykorzysta.
Opinię tę potwierdza wiceprezes PZPN Jerzy Engel: – Rozmawiałem z Leo w tej sprawie, prosiłem o wyjaśnienia. Holender tłumaczył, że materiał był zmanipulowany przez telewizję, a jego wypowiedź wyrwana z kontekstu – mówi “Polsce” przewodniczący Wydziału Szkolenia, bagatelizując sprawę.
W TVP nie potwierdzają jednak mętnych wyjaśnień selekcjonera.
Materiał do reportażu “Rodzina PZPN” zbierany był nie pół roku temu, lecz dwa miesiące temu, pod koniec sierpnia. Wypowiedź trenera została wycięta z długiej rozmowy dotyczącej degrengolady PZPN, korupcji w polskiej piłce i kompletnego braku szkolenia. Materiał był już gotowy do emisji w połowie września, ale dopiero po miesiącu udało się znaleźć dla niego miejsce w ramówce – ujawniają na Woronicza.
Środowisko trenerskie czuje się wyjątkowo dotknięte obraźliwą wypowiedzią selekcjonera i tym razem nie zamierza darować mu słownej napaści.
Szkoła Trenerska przy PZPN, której przewodniczy Dariusz Śledziewski, wystosowała już do prezesa związku skargę na Beenhakkera, który nie po raz pierwszy podważa kompetencje wykładowców i ich zasługi w edukowaniu polskich szkoleniowców. Podobne pisma mają wkrótce złożyć Wydział Szkolenia i Stowarzyszenie Trenerów.
Czy będzie to pretekst do wręczenia Leo wypowiedzenia? Jeśli prezesem PZPN zostanie Grzegorz Lato, jest to bardzo prawdopodobne.
FOT. W.Sierakowski FOTO SPORT