Lech Poznań robi wszystko, by zapełniać trybuny stadionu przy Bułgarskiej. Tym razem oświadczono, że dochód z biletów sprzedanych na mecze fazy grupowej Pucharu UEFA zostanie w całości przeznaczony na zakup nowych piłkarzy. Co to oznacza? Bardzo sprytny zabieg marketingowy, żeby… trochę ukryć skandalicznie drogie ceny wejściówek.
Za wstęp na mecz z Nancy (czyli umówmy się – rywalem nie wywołującym gęsiej skórki) nawet posiadacze karnetów muszą zapłacić bardzo dużo – 75 i 60 złotych. Na spotkania z Deportivo La Coruna będzie jeszcze drożej – 95 i 80 złotych. A to wciąż ceny dla karnetowców, czuli ludzi, którzy już wyłożyli po kilkaset złotych. Ci, którzy karnetów nie mają, muszą sobie doliczyć jeszcze po 20 procent. Naprawdę nie uważacie, że to przegięcie? Wycieczka w wariancie “ojciec plus syn” na te dwa spotkania będzie kosztowała ponad 400 złotych!
Informacja o tym, że dochód z biletów ma pójść na transfery jest więc na czasie. Ktoś zapewne pomyśli: – No tak, płacimy dużo, ale za to w szczytnym celu. Kupujemy piłkarza! Ale przecież to, czy piłkarzy Lech będzie kupował z pieniędzy zarobionych na biletach, czy zarobionych w inny sposób – to nie ma żadnego znaczenia. I tak wiadomo, że latem kogoś by ściągnął, biorąc pieniądze z konta, na którym wpływy z wejściówek mieszają się z innymi. Równie dobrze można oświadczyć, że letnie transfery też zostały pokryte ze sprzedaży biletów. I byłaby to prawda.
Mamy więc zabieg socjotechniczny, na który dużo osób się nabierze. Zwracamy jednak uwagę, że… w informacjach, które wypływają z Lecha nie ma nic na temat ewentualnych transferów z klubu, a nie do klubu. Czyli jest całkiem możliwe, że z biletów na mecze Pucharu UEFA ściągnie się milion euro, taką sumę wyda na jakiegoś grajka (czyli 700 tys. za transfer i 300 tys. kontraktu), a równocześnie sprzeda np. Roberta Lewandowskiego za dużo więcej. Co wówczas?
Podsumowując – działaczom Lecha gratulujemy robienia ludziom wody z mózgu.
WYSYŁAJ KODY Z BUTELEK I PUSZEK WARKI.
Wygraj wyjazdy na mecze najbardziej uznanych klubów Europy.
FOT. W.Sierakowski FOTO SPORT