Reklama

Gazeta Wyborcza: Sprawa Kokoszki to kompromitacja Jacka Bednarza

redakcja

Autor:redakcja

16 października 2008, 13:38 • 3 min czytania 0 komentarzy

Dyrektor sportowy Wisły, zamiast wykazać się umiejętnościami negocjacyjno-transferowymi, okazał się mistrzem mydlenia oczu. Straszył i groził Adamowi Kokoszce, po czym poniósł kompromitująca klęską w starciu z 22-letnim młodzianem – czytamy w krakowskim wydaniu “Gazety Wyborczej”.
– Ktoś krzywdzi tego chłopaka i źle mu podpowiada – słychać było z każdego kąta stadionu przy ulicy Reymonta, gdy Kokoszka rozwiązywał umowę z Wisłą. Okazało się, że młody piłkarz i anonimowy doradca bez mrugnięcia okiem przechytrzyli Jacka Bednarza oraz armię wiślackich prawników. Nie dość, że za przegraną wojnę krakowianie zapłacą kilka milionów złotych, to znowu będzie się z nich śmiało pół piłkarskiej Polski.

Kokoszka ma na koncie raptem kilka występów w ekstraklasie. W Krakowie nie zdążył nawet rozpocząć dorosłego życia, bo od czasu przeprowadzki pod Wawel mieszkał razem z babcią. Za to Bednarz walczył z Legią Warszawa w Lidze Mistrzów, w ekstraklasie rozegrał ponad 300 meczów, a wcześniej przez ponad ćwierć wieku mieszkał na Śląsku. Kariera nie przeszkodziła mu w ukończeniu studiów prawniczych, nie przestraszył się również przeprowadzki do Krakowa.

Zderzenie sił nie pozostawiało wątpliwości – w sprawach transferowych Kokoszka z Bednarzem nie powinien mieć najmniejszych szans. Młodzieńcza frustracja i fantazja musi rozbić się o mur doświadczenia. Zresztą dyrektor sportowy nie wzbraniał się przed rolą faworyta i skrupulatnie wypunktował błędy proceduralne: aneks podnosi zarobki piłkarza, więc czas trwania kontraktu liczy się od nowa, Wisła nie otrzymała żadnych pieniędzy i że w ogóle nie ma o czym mówić. Wniosek był zawsze ten sam: Kokoszka o zmianie klubu na podstawie prawa Webstera może zapomnieć.

Równie stanowcze zdanie miała FIFA, tyle że zupełnie odmienne. To oznacza, że Bednarz wraz z prawnikami Wisły albo zupełnie nie znał się na prawie federacji, albo od początku robił dobrą minę do złej gry. Pierwszy wariant jest zbyt prosty i naiwny. Prawnik, który od lat siedzi w piłce, musi znać podstawowe zagadnienia, którymi się zajmuje. Zostaje więc opcja druga, jeszcze bardziej kompromitująca.

Bednarz doskonale wiedział, czego dotyczy aneks do kontraktu Kokoszki. Pewnie nieraz miał ten dokument przed oczami i godzinami analizował go z kolegami po fachu. Wszystko na nic. Choć inna sprawa, że akurat do aneksów krakowski dyrektor sportowy nie ma szczęścia. Kilka miesięcy temu właśnie z powodu dodatku do umowy Łukasza Garguły z pomocnika GKS-u Bełchatów oraz Wisły śmiała się cała piłkarska Polska (okazało się, że nie ma żadnych podstaw, by Garguła za 300 tys. euro przeniósł się do Krakowa). Wtedy Bednarz dał się wywieść w pole cwanemu menedżerowi i wydawało się, że o boleśniejszą porażkę będzie naprawdę trudno. Ze szczytu zdmuchnęła ją jednak wtorkowa decyzja FIFA.

Reklama

Zanim Bednarz się obejrzał, musiał już brnąć w równie nielogiczną, co zgubną linię walki z Kokoszką. Nie dość, że nie miał racji co do aneksu, to jeszcze pognębił się opowieściami o pieniądzach. Zapewniał, że skoro Kokoszka ma skorzystać z prawa Webstera, to na konto Wisły powinna wpłynąć odpowiednia kwota. Tymczasem wczoraj na oficjalnej stronie klub przekazał stanowisko FIFA, że sprawy finansowe “będą rozstrzygane w późniejszym terminie”. O tym Bednarz też nie wiedział?

Gdy dyrektor przegrał bitwę na argumenty prawnicze, zajął się walką wręcz, czyli na groźby. Najpierw na stronie klubu pojawiła się informacja, że klub wszczyna postępowania dyscyplinarne i złożył w tej sprawie wniosek do PZPN-u. Tego samego wieczoru zadzwoniliśmy na ulicę Miodową, ale tam nikt nie słyszał o takim wniosku.

Później sprawy nie potrafił wytłumaczyć również Bednarz. – Niedługo będziemy podejmować decyzję o ukaraniu Kokoszki. Procedura ta będzie się na pewno toczyć. Nie wiadomo, kiedy się zakończy. Możliwe, że zrobi to transfer – tłumaczył enigmatycznie.

Bo tak naprawdę Bednarz tylko w jednej kwestii był szczery – gdy mówił, że jest gotowy rozmawiać z Empoli o transferze Kokoszki. Tyle że zrobił to zdecydowanie za późno i nikt go już wtedy nie słuchał.

Ł¹ródło: Gazeta Wyborcza Kraków

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...