Reklama

Wywiad z Listkiewiczem pod hasłem “chwała bohaterowi”

redakcja

Autor:redakcja

07 października 2008, 01:32 • 4 min czytania 0 komentarzy

Czytaliśmy w “Polsce” wywiad z Michałem Listkiewiczem i przecieraliśmy oczy ze zdziwienia. Do tego, że prezes PZPN robi ludziom wodę z mózgu, już się przyzwyczailiśmy, ale dziwi nas, że w poważnej gazecie tego człowieka można przepytywać niczym weterana wojennego, bojownika o wolność, który bohatersko wygrał kolejną bitwę. Sądziliśmy, że natknięmy się na pytanie typu “dlaczego nie ma pan za grosz honoru”, ale zamiast tego mamy: “Znowu jednak udało się Panu wyjść z tej wojny zwycięsko” albo “Czy z trzech wojen futblowych ta ostatnia była najtrudniejsza?”
Listkiewicz znów więc triumfuje. Opowiada o ostatnich dniach niczym o wspaniałych wydarzeniach, o których harcerze będą przy ogniskach śpiewać piosenki. Znamy też prawdziwych herosów. Na pewno najwięcej pracy mieli moi ludzie w Warszawie. Jurek Engel, Zdzisiek Kręcina, Zbyszek Koźmiński i Gienek Stanek. Spali zaledwie po dwie, trzy godziny, nie jedli, tylko ciężko tyrali, by nas FIFA nie zawiesiła.

Wywiad z Listkiewiczem pod hasłem “chwała bohaterowi”

Prawie się wzruszyliśmy – Jurek Engel, na razie w najlepszym wypadku ojciec innego Jurka, któremu prokuratura postawiła zarzuty korupcji. Zdzisiek Kręcina, z którego w ostatnim czasie spadło oskarżenie w aferze biletowej, Zbyszek Koźmiński, na którego szkoda czasu i Gienek Stanek, kolega “Fryzjera”, którego chciał nawet bronić w procesie. Prawdziwy poczet bohaterów. Zwłaszcza rozbawiło nas sformułowanie “nie jedli”. Wystarczy sekundę popatrzeć na tych czterech grubasów, by wiedzieć, że wpieprzali co godzinę…

Listkiewicz skarży się, że tak często musiał rozmawiać przez telefon ze swoimi podwładnymi, że rachunek będzie rekordowy, a dziennikarz na to: “Może trzeba będzie przedstawić go Ministerstwu Sportu, żeby pokryło koszty?”. Michaś na to: “Rozważymy to”. Tylko dla nas takie pogaduchy do poduchy są żenujące?

Dalej kolejne pytanie do bohatera – “Znowu jednak udało się Panu wyjść z tej wojny zwycięsko”. A Listkiewicz: Nie na tym jednak polegać ma działalność związku, by ciągle bronić się przed atakami polityków. PZPN ma zajmować się rozwojem piłki, sprawować pieczę nad grupami młodzieżowymi. Zamiast skoncentrować się wyłącznie na sportowych sprawach, cały czas musieliśmy odpierać ataki z zewnątrz. Chyba w podobnej sytuacji jest tylko prezydent Greckiej Federacji Piłkarskiej Vassilis Gagatsis. On przeżywa to samo co ja. To są identyczne scenariusze – najpierw napuszcza się na związek opinię publiczną, potem rząd żąda zmiany władz związkowych, a w końcu interweniuje FIFA i wszystko wraca na jakiś czas do normy. Vassilis Gagatsis od lat przeżywa te same problemy. Gdy reprezentacja Grecji gra na wyjeździe, to nagle wzywa go komisja sejmowa i gdy się przed nią nie pojawi, od razu zarzuca się mu, że ma w nosie państwowe prawo. Skąd my to znamy? Razem z prezesem greckiej federacji jesteśmy weteranami walki o niezależność związku.

No i widzicie? Jednak bojownicy o wolność. Ale spokojnie, walka się dopiero zaczyna, bo… to PZPN jest we wszystkim pokrzywdzony. Na pytanie, “czy prawo jest po stronie PZPN”, Listkiewicz stwierdza: Zacząłem interesować się ostatnio prawem sportowym w Europie i śmiem twierdzić, że Polska jest w piątce krajów o najbardziej niepraktycznym prawie, niemal całkowicie zależnym od instytucji rządowych. Dzisiaj PZPN ma mniejsze prawa niż związek pszczelarzy czy hodowców rybek akwariowych. Również inne związki sportowe są poszkodowane. Nie jest to winą tego rządu, ale poprzednich ekip, które przy tym prawie majstrowały. Apeluję zatem teraz do wszystkich związków: zmieńmy wreszcie to krzywdzące nas prawo!

Krzywdzące prawo? Od lat kpicie sobie ze wszystkich, jesteście absolutnie bezkarni i jeszcze narzekacie? Co Listkiewicz by jeszcze chciał? Zalegalizowanie łapówek? Usankcjonowanie przekrętów?

Tego się nie dowiemy, bo dziennikarz zmienia temat i troskliwie pyta: “Miał Pan chwile zwątpienia?”. Tu Listkiewicz czuje się niczym w programie u Ewy Drzyzgi i mówi: “To była kolejna lekcja życia. Jeden z najbardziej szalonych tygodni w mojej karierze. Od euforii do rozpaczy, ale w końcu znów zwyciężyła normalność”.

Reklama

Oczywiście – czego się można było spodziewać – transparent wywieszony przez kibiców Lecha Poznań został zinterpretowany niczym apel o zostawienie Listkiewicza w spokoju. O napisie “Porządek w piłce tak, ale nie kosztem kibiców” Listkiewicz mówi: W pełni się z nimi utożsamiam. Wszystko można załatwić, lecz nie krzywdząc sympatyków piłki.

W pełni się z nim zgadzasz? Aż takie kłopoty z czytaniem ze zrozumieniem? No więc napiszemy to trochę bardziej rozwlekle: “Porządek w piłce, czyli wywalenie na zbity pysk Listkiewicza i jego kolesiów – tak, ale nie kosztem kibiców”. Nadal się zgadzasz? A jak ktoś następnym razem napisze to samo maksymalnie dosadnie (“Listkiewicz – wypierdalaj”), to też się zgodzisz?

WYSYŁAJ KODY Z BUTELEK I PUSZEK WARKI.
Wygraj wyjazdy na mecze najbardziej uznanych klubów Europy.

FOT. W.Sierakowski FOTO SPORT

Najnowsze

Ekstraklasa

Błyskawiczne transfery Radomiaka. Nowy skrzydłowy wstępnie dogadany z klubem

Szymon Janczyk
0
Błyskawiczne transfery Radomiaka. Nowy skrzydłowy wstępnie dogadany z klubem

Komentarze

0 komentarzy

Loading...