Paweł Brożek, nielubiany niezwykle lubiany przez Leo Beenhakkera napastnik, nie zagra w meczu ze Słowenią. Wprawdzie jest już zdrowy i od czwartku trenuje na sto procent, ale selekcjoner stwierdził, że wygląda jakby “grał na hamulcu ręcznym”. To fantastycznie, że trener tak dba o zdrowie snajpera Wisły Kraków i oszczędza go na spotkanie z San Marino. Trochę gorzej, że w kadrze jest tylko jeden napastnik, który w ostatnim czasie regularnie strzela gole – Robert Lewandowski z Lecha Poznań. Pozostali (Wichniarek, Jeleń, zaraz dołączy do nich Sikora) obejrzą to spotkanie w telewizji.
Szczęśliwym zrządzeniem losu w sobotę zagramy ze Słowenią – to rywal, który w ostatnich eliminacjach mistrzostw Europy wygrał ledwie trzy mecze: dwa z Luksemburgiem i jeden z Białorusią. W tabeli Słoweńców wyprzedziła nawet Albania. Pora więc przestać ględzić, że czeka nas trudny mecz – każdy inny wynik niż zwycięstwo będzie kompromitacją.
Pytanie, czy nie za dużo kłód rzuciliśmy sobie pod nogi, żeby ograć nawet największych frajerów. Przecież zagramy…
– Bez najlepszych napastników
– Bez najlepszego bramkarza
– Bez najlepszego pomocnika (to zdanie Beenhakkera o Dudce po Euro 2008)
– Bez stadionu (obiekt Śląska – bez komentarza)
– Bez atmosfery w zespole
Na tych pięć minusów, cztery są na własne życzenie Leo. Dobrze by było, gdybyśmy nie zagrali takiej kiszki, jak w ostatnich meczach. Przypomnijmy, że niedawne wyniki wyglądają tak:
Ukraina – Polska 1:0
Polska – Chorwacja 0:1
Austria – Polska 1:1
Niemcy – Polska 2:0
Polska – Dania 1:1
Albania – Polska 0:1
Polska – Macedonia 1:1
Polska – USA 0:3
Razem: 4 porażki, 3 remisy, 1 zwycięstwo. Nie rzuca na kolana, co? Ale w kontynuowanie tej passy nie wierzymy – nie ze względu na nasz zespół, tylko ze względu na rywali.
Szkoda, że u naszych rywali nie gra już Zlatko Zahović. Był jednym z naszych ulubionych piłkarzy, od kiedy powiedział trenerowi: “Mogę kupić ciebie, mogę kupić twoją rodzinę, mogę kupić twój dom. Mogę nawet kupić górę, na którą kazałeś nam wbiegać w czasie przygotowań”. Przyznacie, że to jedno z bardziej dosadniejszych tekstów w kierunku selekcjonera w historii futbolu?
FOT. W.Sierakowski FOTO SPORT