Kilka dni temu rozmawialiśmy z trenerem Arki Gdynia Czesławem Michniewiczem. Powiedział wtedy: „Pamiętacie, co powiedziałem w Poznaniu, jak wygrałem tam jako trener Zagłębia? Veni, vidi, vici! Teraz też muszę wymyślić coś w tym stylu, bo znowu wygram”. Chyba nam wybaczy, że ujawniamy tę konwersację – Arka rzeczywiście pokonała Lecha! Dwa gole strzelił Zakrzewski. Tym samym poznaniaków, którzy już odtrąbili się rewelacją ligi i wielkim faworytem, wyprzedziła w tabeli tak krytykowana ostatnio – także przez nas – Legia. Tyle samo punktów co Arka, ma Wisła, która zremisowała z Cracovią.
Lech w Gdyni nawet prowadził po strzale Roberta Lewandowskiego, który wykorzystał idealne podanie Semira Stilicia. Cała akcja wyglądała tak…
Potem jednak dwie akcje Karwana celnymi strzałami zakończył Zakrzewski. Przyznać trzeba, że spotkanie było wyrównane i oba zespoły miały swoje szanse. Ostateczny wynik sprawił, że… Arka przynajmniej do meczu Cracovii z Wisłą będzie liderem ekstraklasy! Czapki z głów przed Michniewiczem, bo to naprawdę jest trener, który każdej drużynie daje od siebie coś ekstra (zobacz co Michniewicz napisał po meczu na blogu – kliknij). Szkoleniowiec Arki rozlicza się między innymi z tymi, którzy… ciągle pytają go, czy ma coś komuś do udowodnienia.
Tutaj wszystkie bramki ze spotkania Arka – Lech…
Legii w dwunastkę – pomógł jej Michał Pazdan
Z kolei Legia bez problemu wygrała w Zabrzu z Górnikiem Zabrze (3:0). Cichym jej bohaterem został Michał „international level” Pazdan, który najpierw asystował przy bramce Chinyamy, a potem dał się oszukać Sebastianowi Szałachowskiemu. Oczywiście nic też nie strzelił inny przedstawiciel poziomu międzynarodowego, Tomasz Zahorski. Nic, tylko pogratulować oka Leo Beenhakkerowi.
Ale trzeba przyznać, że Legia w Zabrzu zagrała naprawdę bardzo dobrze. Nawet Jakub Rzeźniczak zamiast błaźnić się, jak to miał ostatnio w zwyczaju, tym razem szalał na skrzydle. Pochwalić należy w zasadzie każdego legionistę (co za gol Rogera, ile podań wymienili piłkarze Urbana?!), bo każdy na tle zabrzan wyglądał jak profesor. A już zwłaszcza na tle przywołanego przez nas Pazdana, czyli dwunastego zawodnika gości.
Kibice Górnika byli wściekli, przez moment domagali się nawet… trzeciego gola dla Legii. Skandowali: „Trójka do zera, w Górniku zmiana trenera”. Były też krzyki „Ł»ądamy zmiany trenera” (początku przyśpiewki nie wychwyciliśmy, ale takimi słowami się kończyła). Sami pisaliśmy, że Ryszard Wieczorek jest za krótki, żeby zbudować tam coś poważnego (nie czytałeś, kliknij tutaj), więc frustracji fanów się nie dziwimy. Ciekawy, kiedy Wieczorek wreszcie zrozumie, że do wielkich wyzwań się zwyczajnie nie nadaje? Są ludzie stworzeni do tego, by wykładać płytki na dachu, a są tacy, którzy mogą projektować wieże w Kuala Lumpur…
Tutaj bramki z tego spotkania…
Inna sprawa, że… mamy mieszane uczucia, czy Legii to zwycięstwo wyjdzie na dobre. Dlaczego? Bo są takie przełomowe momenty, decydujące o wszystkim, co się później wydarzy. Wygrana z Górnikiem może sprawić, iż na Łazienkowskiej stwierdzą, iż wszystko jest ok, chociaż – cytując jeden z filmów – jest kur… daleko od ok. Mamy dziwne wrażenie, że jedna porażka – która w perspektywie sezonu nic by nie zmieniła – mogłaby podziałać na ten klub otrzeźwiająco.
No, chyba że to wcale nie zamazanie prawdziwego obrazu, tylko sygnał, że naprawdę idzie ku lepszemu. Jak sądzicie? Swoją opinię na temat meczu Górnik – Legia zamieścił na blogu Wojciech Kowalczyk, zajrzyj!
Dość wspominania Barcelony!
Całą kolejkę zamykał mecz Cracovii z Wisłą. I tu niczym w Gdyni pachniało sensacją, a skończyło się tylko niespodzianką – podopieczni Macieja Skorży zdołali wyrównać na 1:1, po tym jak gola z rzutu karnego strzelił Dariusz Pawlusiński. Wreszcie przełamał się Rafał Boguski, który odkąd trafił do Krakowa ma spore problemy ze zdobywaniem goli – pisząc wprost, robi to od wielkiego dzwonu.
W końcówce Wisła cisnęła, ale nie dała rady. Po raz pierwszy w tym sezonie gola nie zdobył Paweł Brożek – w pierwszej połowie świetnie jego strzał głową obronił Marcin Cabaj.
Wiślakom zalecamy jak najszybsze zapomnienie o spotkaniu z Barceloną (zresztą, dziś Numancia pokonała „Barcę” 1:0 i to w spotkaniu o realną stawkę), a skupieniu się na tym, co potrafią najlepiej – ogrywaniu polskich zespołów. Sam Marcin Baszczyński przyznał w przerwie, że w głowach wielu piłkarzy wciąż jest jeszcze spotkanie z Hiszpanami…
FOT. W.Sierakowski FOTO SPORT