Jacek Bednarz może już pucować glacę i wracać do Warszawy (albo Chorzowa). Najbardziej antypatyczny dyrektor sportowy w dziejach polskich klubów podobno kończy właśnie pracę w Wiśle Kraków, bo serdecznie dosyć ma go Bogusław Cupiał. Nie dziwimy się – Jacka dosyć ma wiele osób, bo wydaje mu się, iż pozjadał wszystkie rozumy.
Polski Benny Hill najbardziej podpadł sprawą Adama Kokoszki. Zamiast dać chłopakowi normalny kontrakt to doprowadził do tego, że Wisła oddała obrońcę za bezcen. Już wtedy został podobno wezwany na dywanik do Cupiała i tak opieprzony, że pewnie by osiwiał, gdyby nie był łysy. Ale i wcześniej podejmował dziwne decyzje – po co było ściągać Radosława Matusiaka na pół roku i płacić mu 180 tysięcy euro za te pięć miesięcy, które spędził w Krakowie? Czy Wojciech Łobodziński aby na pewno zasługuje na jeden z trzech najwyższych kontraktów w polskiej lidze?
Jacuś więc kiedy pieniądze miał, to je trwonił. A kiedy przykręcono mu kurek, to był bezradny jak dziecko. Nie zorganizował żadnej siatki skautingu, nie wypatrzył w zasadzie nikogo. Mało tego. Ostatnio zaskoczył nas fakt, że… Wisła poprosiła, by w rozmowach na temat sprowadzenia Brazylijczyka Neia pomógł jej menedżer Karol Glomb. Czyli w praktyce zadzwoniła do menedżera i zaproponowała soczystą prowizję (oceniamy, że w granicach 30 – 50 tysięcy euro), bo sama nie była w stanie (czyli Bednarz nie był w stanie) przeprowadzić prostego transferu…
Obstawiamy, że niestety ktoś lada chwila znów się nabierze i Bednarza zatrudni…
FOT. W.Sierakowski FOTO SPORT