No i proszę – doczekaliśmy się pierwszego dużego artykułu. Trójmiejska „Gazeta Wyborcza” poświęciła stronie Weszło! bardzo duży tekst, który możecie przeczytać niżej…
Swoje blogi mają aktorzy, gwiazdy estrady, politycy, coraz częściej tę formę wyrażania siebie wybierają sportowcy. Obrońca Lechii Gdańsk Paweł Pęczak do grona blogersów dołączył niedawno, trener Arki Gdynia Czesław Michniewicz jest nim od dłuższego czasu.
Oprócz „Pękiego” i „polskiego Mourinho” na stronie www.weszło.pl swoje blogi mają m.in. byli piłkarze, jak Wojciech Kowalczyk czy Jan Tomaszewski, oraz nadal biegający po boiskach, jak Grzegorz Szamotulski czy Piotr Reiss. Pęczak jako bloger zadebiutował całkiem niedawno. Pierwszy wpis na „Pęki nie pęka” (taki jest tytuł bloga) pojawił się 14 lipca. „Cześć wszystkim, niektórzy może mnie znają, niektórzy może jeszcze nie. Mówią na mnie , chociaż, jak mówi tytuł mojego bloga, raczej nie pękam. Teraz wracam do ekstraklasy, w barwach Lechii. Postaram się tu was za bardzo nie zanudzać i pisać tak, jak gram – czyli ostro i z sercem, czasami kogoś sfauluję. Ale efekt ocenicie sami, bo to mój debiut. Nie zawsze będzie o piłce, czasami może o muzyce albo o tatuażach. Zobaczymy!”
Pierwszy wpis Pęczaka był jednak smutny, bo piłkarz Lechii złapał kontuzję i miał nie zagrać w pierwszym po 20 latach meczu Lechii w ekstraklasie. Zamieszanie w polskim futbolu i przełożenie startu ekstraklasy poprawiło nastrój Pękiego, co od razu można było zauważyć na jego blogu. „Chyba jestem jedynym piłkarzem w Polsce, który przesunięciem rozgrywek jest zachwycony, nawet chłopaki z drużyny śmieją się ze mnie, że los mi sprzyja”. Dobry humor skłonił Pęczaka do wspomnienia pierwszego spotkania z nowym trenerem Lechii Jackiem Zielińskim. „To było wiele, wiele lat temu, kiedy zaczynałem grać w Katowicach u boku Adasia Ledwonia i Sławka Wojciechowskiego. Kamer jeszcze wtedy nie było, więcej zagrać poza wzrokiem sędziego uchodziło płazem. No i byłem dość brutalny, co tu ukrywać. Raz graliśmy z Legią i komuś ostro się . Ja wstaję, tamten leży, a podbiega Jacek Zieliński i krzyczy: – Co ty robisz gówniarzu? Doszło do ostrej wymiany zdań. Mam nadzieję, że teraz on już tego nie pamięta, a gdyby to czytał, to… tylko się uśmiechnie. Młody byłem i ambitny, czasami za ambitny.”
Pęczak cieszy się z opóźnienia startu rozgrywek, w zupełnie innym nastroju jest ostatnio trener Michniewicz, który ma znacznie dłuższy staż jako blogers. Trudno mu się dziwić, bo tak jak cały gdyński klub żyje cały czas w niepewności. „Pewnie potraficie sobie wyobrazić, jak się czuję. Wieczorem miał być trening – stałe fragmenty gry pod kątem Polonii Warszawa (czyli pod kątem Groclinu z poprzedniego sezonu), ale przyjechałem na stadion, popatrzyłem na chłopaków i te zajęcia odwołałem. Nie miały żadnego sensu. Wszyscy są zdruzgotani…” – napisał 24 lipca Michniewicz. Od tego dnia w sytuacji Arki się nie zmieniła, nie zmienił się też chyba nastrój trenera, bo „W pamiętniku pana Czesia”, jak zatytułowany jest jego blog, nie ma żadnego nowego wpisu. Szkoda, bo Michniewicz dzieli się zawsze z internautami ciekawymi informacjami nie tylko z klubu, w którym aktualnie pracuje. Przy okazji meczu o Superpuchar Polski „zahaczył” nawet o autora gdańskiego bloga. „Historia lubi się powtarzać. Kilka dobrych lat temu też w Ostrowcu Świętokrzyskim odbył się mecz o Superpuchar Polski. Amica wystawiła wtedy przeciwko Wiśle rezerwy – juniorów oraz piłkarzy, którzy wracali po kontuzjach. W końcówce meczu Paweł Pęczak (też rekonwalescent) nie miał już siły biegać, więc poszedł do ataku. Dostał piłkę na 30. metrze, nie wiedział, co zrobić, bał się, że mu zabiorą, więc strzelił, a Sarnat puścił. I tak to wygraliśmy 1:0! Sam zostałem bohaterem, a jedna z gazet dała tytuł: „.
O Lechii i Arce można także poczytać m.in w blogu Grzegorza Szamotulskiego. W swojej „Szamotaninie” były bramkarz Lechii ostro skrytykował dwóch piłkarzy, którzy wystawili do wiatru Arkę. „Jak ktoś jest czuły na przekleństwa, to niech nie czyta dalej. Ale dawno mnie nikt tak nie wku… jak Dariusz Ł»uraw i Zbigniew Zakrzewski. Wielcy piłkarze! Ledwo media podały, że Arka nie zagra w ekstraklasie, ledwie zaczęto zastanawiać się, czy to ostateczna decyzja, a oni już siedzieli w samochodach i wyjeżdżali z Gdyni! Powiedziałem przedwczoraj Cześkowi Michniewiczowi: – Na twoim miejscu wypier… ich na zbity pysk! (…) Wiadomo – jestem wychowankiem Lechii, a więc głównego rywala. Ale Cześkowi Michniewiczowi życzę jak najlepiej, bo się z nim od lat przyjaźnię. Jak widzę takich pseudograjków, to mi ciśnienie skacze.” Czy skakać będzie także kibicom czytającym piłkarskie blogi?
Ł¹ródło: Gazeta Wyborcza Trójmiasto