Kolejna absurdalna decyzja PZPN. Tym razem przywrócono Marcinowi Wróblowi możliwość sędziowania, mimo że ma prokuratorskie zarzuty. Powód? Bo sąd mu jeszcze niczego nie udowodnił.
Z jednej strony – racja. Na razie jest niewinny (podobnie jak “Fryzjer”), a znając szybkość działania polskich sądów, ewentualnie skazany zostanie około roku 2018. Z drugiej strony – naprawdę nikt mu nie obiecywał, że będzie sędzią i nikt mu nie dawał gwarancji na prowadzenie spotkań, więc jaki jest problem, by mu po prostu powiedzieć: – Idź gościu sprzedawaj buty, nakręcaj zegarki albo smaruj ludziom narty. Owszem, masz prawo prowadzić mecze, ale my nie będziemy cię wyznaczać do ich prowadzenia, bo źle ci z oczu patrzy.
Niestety, nie mamy co na to liczyć. Na portalu sport.pl znaleźliśmy taką oto wypowiedź… – Liczę, że zostanę zgłoszony do obsady już trzeciej kolejki, bo na pierwsze dwie są już przecież sędziowie wynaczeni. W rozmowie telefonicznej szef Kolegium Sędziów Sławomir Stempniewski zapewnił mnie, że po decyzji Trybunału będzie mnie brał pod uwagę. Cały czas ciężko trenowałem – po podpisaniu deklaracji antykorupcyjnej mogłem wrócić do zajęć. Zanim wybiegnę na boiska ekstraklasy poprowadzę kilka spotkań w niższych ligach – stwierdził Marcin Wróbel.
Ludzie, to są kompletne jaja i splunięcie w twarz wszystkim kibicom!