Co wolicie? Sędziego na bani czy przekupionego? Bo na Białorusi akurat złapano jednego arbitra na tym, że prowadził mecz całkowicie po pijaku. Podobno publika umierała ze śmiechu, a sędzia Sergej Szmolik już po meczu nie był w stanie o własnych siłach zejść z boiska. W szpitalu wykryto “wysoki poziom alkoholu w organizmie”, co przy białoruskich standardach musiało oznaczać 2,5 promila i w górę. Może w tamtej lidze z arbitrami nie jest lepiej, ale na pewno weselej. U nas możecie zobaczyć filmik!
Tutaj możecie zobaczyć jak wyglądał…
Białorusin w Polsce uchodziłby za głuptasa i arbitra zupełnie nieprofesjonalnego – na bani przecież trudniej wydrukować mecz. Szanujący się sędzia musi dbać o każdy szczegół, aby spotkanie zakończyło się zgodnie z założeniami. Szybko więc dostałby taką dyskwalifikację, że by popamiętał!
Z drugiej strony, tym samym sędziowie piłkarscy dołączyli do innych grup zawodowych, które lubią sobie dziabnąć. Poniżej kilka polskich przykładów, znalezionych w internecie…
– Kierowca autobusu miejskiego w Raciborzu wiózł pasażerów, mając we krwi 4 promile alkoholu.
– Prawie 2,5 promila alkoholu we krwi miał Paweł S., 43-letni maszynista pociągu relacji Braniewo – Elbląg. Pomocnik maszynisty Zbigniew R. miał 3 promile.
– Nad lotniskiem w Krepsku (koło Piły) pilot samolotu Zlin-124 pokazywał swoje umiejętności pasażerowi. Popisową akrobacje wykonał na niskim pułapie. Samolot pionowo wbił się w ziemie. W zwłokach pilota ustalono 3,7 promile.
– Podczas spektaklu “Don Kichota” w Teatrze Polskim w Poznaniu pijany aktor grający Sancho Panse nie mógł wypowiedzieć słowa oraz potykał się o własna kopie. Po pierwszym akcie przerwano spektakl – jak oświadczono publiczności – “z przyczyn technicznych”.
– W 1995 roku pewien woźnica ze Szczecina całkiem dobrze radził sobie z wozem i końmi mimo 7 promili alkoholu w organizmie. Po dwóch dniach odtruwania miał we krwi ciągle 2,8 promila.
Czekamy na oficjalne wyniki sędziego Szmolika i na polskiego chojraka, który stanie z nim do walki!