Człowiek, który zatrzasnął się w solarium, czyli Marcin Smoliński, był kapitanem Legii w meczu z FC Luzern. To znaczy tylko jedno – źle się dzieje na Łazienkowskiej, bo drużyna cierpi na brak charyzmatycznych postaci. Jeśli ktoś wierzy, że “Smoła” będzie nowym Leszkiem Piszem (a to jest kapitan Legii, którego naprawdę podziwiamy i którego nikt nam nie obrzydzi) to naprawdę zazdościmy dobrego samopoczucia.
Smolińskiego znamy – raczej taka chodząca ciapa z niego i na pewno kolegów do walki nie porwie. Nie piszemy tego, by go krytykować, bo to nie jego wina, że brak mu zdolności przywódczych. Ale przydałby się w Legii ktoś z charakterem. Jak “Smoła” na kolegów krzyknie, by ruszyli do ataku, to mogą co najwyżej dostać ataku śmiechu. A przecież nie o to chodzi…
Z opaski kapitana zrezygnował Aleksandar Vuković, który nie porozumiał się w sprawie nowego kontraktu. Ł»e zastąpi go na dłużej Smoliński nie wierzymy, bo on prędzej będzie kapitanem Odry Wodzisław (albo co gorsza Odry Opole), niż Legii. Za wysokie progi i tyle.
Opaska kapitańska – nie oszukujmy się – nie znaczy szczególnie wiele, zwłaszcza gdy liderów zespołu jego kilku (idealna opcja). Ale kiedy nie ma jej absolutnie komu dać, to pojawia się problem…
Kto waszym zdaniem powinien być kapitanem Legii?