Groclin nie jest już Groclinem, tylko Polonią Warszawa, a Polonia Warszawa wkrótce może być Bałtykiem Gdynia. Okazuje się, że tak naprawdę miejsce w polskiej lidze można zwyczajnie przehandlować – kupić (jak Wojciechowski) lub sprzedać (jak Drzymała). I w związku z tym do głowy przyszła nam kontrowersyjna myśl – może tak to właśnie powinno wyglądać? Może należałoby stworzyć struktury niczym w USA, gdzie nikt z ligi nie spada, a grają w niej ci, którzy mają odpowiednio dużo pieniędzy?
Oczywiście, w dużym stopniu zabiłoby to ducha sportowej rywalizacji. O ile rzecz jasna przyjmiemy dość odważne założenie, że obecnie walka o pozostanie w ekstraklasie toczy się właśnie w takim duchu…
Jakie więc byłyby plusy takiego ruchu? Jeden jest oczywisty – od razu zmniejszyłby się stopień korupcji, bo i po co byłoby mecze kupować? W kręgu podejrzeń pozostałyby tylko kluby walczące o mistrzostwo, ale to przecież dość wąskie i zamknięte grono.
A co dalej? Nie mielibyśmy też tego całego bałaganu licencyjnego i klubików, które chciałyby, a nie mogą. Tych wszystkich mikrostadionów, tych niezapłaconych rachunków i niewymienionych żarówek. Znikliby gdzieś ci wszyscy dorobkiewicze, niby-dobrończyńcy co pojawiają się na jeden sezon, żeby tylko coś ukraść, żeby się nachapać. Skończyłyby się czasy piłkarzy i trenerów ratowników, którzy kolejne kluby “wspierają doświadczeniem”.
Reguły byłyby jasne – posiadanie zespołu w polskiej pierwszej lidze kosztuje. Pewnie znalazłoby się i dwudziestu biznesmenów (firm), którzy chcieliby mieć taką wizytówkę nieobarczoną możliwością spadku. Ł»e to nie byłaby liga piłkarska, a liga biznesu? Być może. Taka zwykła, sportowa mogłaby istnieć gdzieś obok, równolegle…
Ktoś powie – a gdzie rywalizacja, gdzie emocje? Ale czy w NBA rywalizacji nie ma? Czy w NHL jej nie ma? Czy tam brak komuś emocji? W kwestii organizacji profesjonalnego sportu Amerykanie są mistrzami świata i może na piłkę nożną jeszcze się to nie przełożyło, ale kto wie, jak będzie kiedyś.
Tak naprawdę już dziś miejsce w lidze się kupuje – zatrudnia się piłkarzy, którym płaci się dziesięć razy więcej niż konkurencja itd. Arka Gdynia sypała prokomowskim groszem na prawo i lewo i do ligi się dostała. Który klub, który rzeczywiście zdecydował się na duże wydatki, nie zdołał wywalczyć awansu? Sęk w tym, by wszystkie te pieniądze nie przechodziły pod stołem, tylko były w oficjalnym obiegu. Teraz zresztą gadanie o sportowej rywalizacji jest czystą hipokryzją, skoro w lidze witamy Polonię.
Oczywiście pomysł też w życie nie wejdzie (jest tylko pretekstem do dyskusji), tak jak nie wszedł w żadnym z europejskich krajów. Bo to co w piłce kochamy, to fakt, że biedny może dokopać bogatemu, a smaczek walki o być albo nie być jest czymś, co uwielbiamy. No ale skoro godzimy się na to, by Polonia kupiła miejsce w ekstraklasie, to może pójdźmy jeszcze krok dalej?
Jakie jest wasze zdanie?