Kibice Legii wiwatują – klub dokonał kolejnego transferu, tym razem sprowadził Hiszpana “Tito” z rezerw Espanyolu. My na razie jesteśmy ostrożni z oceną tego transferu i zaczekamy do pierwszym meczów ligowych. Nie widzimy powodu, by zachwycać się sprowadzeniem piłkarza, który nie grał ani w pierwszej, ani w drugiej lidze hiszpańskiej (ostatnio spadł ze swoim zespołem do czwartej).
Po pierwszych pięciu czy dziesięciu kolejkach wszystko powinno być jasne – może to będzie strzał w dziesiątkę, a może strzał w stopę.
Tito jest obrońcą lub defensywnym pomocnikiem, dość wątłym (75 kilogramów przy wzroście 185 centymetrów), ale to akurat może być na boisku najmniej ważne. W mistrzostwach Europy Hiszpanie też dysponowali mikrymi zawodnikami, a jak grali – każdy widział.
Oceniać Tito nie chce też nasz ekspert Wojciech Kowalczyk. – Muszę posiedzieć chwilę przy internecie, wejść na jakieś hiszpańskie strony, sprawdzić kto to jest – mówi. Nie tak dawno na swoim blogu napisał: “Legia ściąga piłkarzy z drugiej ligi hiszpańskiej. Z jednej strony to super, bo to jest bardzo, naprawdę bardzo mocna liga, nieporównywalnie lepsza od naszej. Grałem tam to, to wiem. Z drugiej strony – są tam też piłkarze, którzy poziomem odstają nawet od polskich zawodników. Widziałem na własne oczy. Poza tym w tej lidze grają aż 22 zespoły, więc dość łatwo jest dobremu piłkarzowi w tej lidze się zaczepić. Dlatego dziwi mnie, że dobry Hiszpan przyjeżdża do Polski, zamiast zostać u siebie. Jaki ma w tym cel? Finansowy? Nie wydaje mi się. Nawet jeśli jego zespół spadł z ligi, to i tak zostają 22 inne drużyny. Po co więc Polska? No nic – trzeba będzie zobaczyć tych piłkarzy w akcji na Łazienkowskiej, bo na razie nie da się niczego powiedzieć. Znaleźć można argumenty i na tak, i na nie”.