Piotr Mandrysz zdobył to, o czym marzył w telewizyjnej reklamie piwa Jerzy Dudek – uznanie na Śląsku. Z przeciętnym Piastem Gliwice, którego gwiazdami byli emeryci w stylu Widucha czy Kompały, awansował do ekstraklasy. I co? I w nagrodę… wyleciał z pracy.
Piast awansował z II ligi po raz pierwszy w historii. Tuż po tym triumfie działacze klubu byli gotowi nosić trenera na rękach. Mówiło się, że przedstawią mu nową, długoterminową umowę i dadzą podwyżkę.
Okazało się, że to wszystko plotki. Dzisiaj po południu, niespodziewanie dla wszystkich, Mandrysz został zwolniony. Dlaczego? Tego nie wiadomo. Nikt z władz klubu nie raczył uzasadnić swojej dziwnej decyzji. Także trener nie był po spotkaniu z zarządem zbyt wylewny. Rzucił tylko w kierunku dziennikarzy drżącym głosem: – Od pierwszego lipca nie będę już trenerem Piasta, dziękuję za miłą współpracę.
Nieoficjalnie mówi się o tym, że Mandrysz wyleciał, bo wyrzucił z klubu Stanisława Wróbla i Adama Kompały. Ponoć działaczom nie spodobało się, że tak pochopnie zrezygnował z ogranych piłkarzy. Nam jednak nie chce się wierzyć, że to główny powód dymisji trenera.
Zastępcą pana Piotra będzie Marek Wleciałowski, a więc trener, który rok temu wyleciał z Ruchu Chorzów tuż po… awansie do ekstraklasy. W ten sposób historia zatoczyła koło.