Reklama

Dwunastu odeszło, -3 punkty, inwestora brak. Koniec nadziei dla Stomilu?

redakcja

Autor:redakcja

01 lutego 2019, 17:07 • 13 min czytania 0 komentarzy

Tytuły „Stomil Olsztyn nad przepaścią” powoli stają się sztampowe i oklepane, bo klub ten nad przepaścią jest w zasadzie cały czas. Teraz jednak sprawa stanęła na ostrzu noża tak mocno, jak nigdy przedtem po powrocie „Dumy Warmii” do I ligi w 2012 roku.

Dwunastu odeszło, -3 punkty, inwestora brak. Koniec nadziei dla Stomilu?

Jeżeli Stomilu w najbliższym czasie nie przejmie poważny inwestor, niemal stuprocentowo pewny scenariusz to spadek po dograniu wiosny juniorami i rozpoczęcie nowego sezonu od zera – w najlepszym razie na czwartym szczeblu. 

Fakty wyglądają następująco: gmina Olsztyn jak dotąd nie zbyła akcji klubu mimo składanych ofert przez chętnych na ich kupno, a Stomil mimo dwukrotnego przesunięcia terminu (ostatni upływał 31 stycznia) nie spłacił wymaganych zaległości, przez co przypieczętowana została kara minus trzech punktów. I właśnie tyle zajmująca szesnaste miejsce drużyna traci obecnie do strefy bezpiecznej.

Siłą rzeczy z tonącego pokładu odchodzą kolejni marynarze. 1 lutego klub poinformował, iż rozstano się już z dwunastoma zawodnikami. Są to: Adrian Serowiec, Ernest Dzięcioł, Szymon Jarosz, Łukasz Sołowiej, Tomasz Wełnicki, Piotr Głowacki, Dominik Kun, Marcin Stromecki, Wołodymyr Tanczyk, Miłosz Trojak, Tomasz Zając i Rafał Śledź. Kontrakty z Serowcem, Dzięciołem, Głowackim i Tanczykiem rozwiązano za porozumieniem stron.

„Z góry przepraszamy za przemilczenie niektórych pożegnań zawodników ze Stomilem. Wynikało to tylko z tego, że liczyliśmy na wyprostowanie pewnych spraw, które skutkowałyby, iż piłkarze dalej mogliby reprezentować biało-niebieskie barwy” – czytamy dziś na oficjalnej stronie.

Reklama

Jak dotąd jedynym nowym zawodnikiem jest japoński pomocnik jest Kensuke Enjo. Ostatnio występował ledwie w drugiej lidze łotewskiej, więc zakładamy, że liczy się dla niego głównie aspekt promocyjny i jest świadom tego, że przez pół roku może nie zobaczyć złamanego grosza. Ze starszych piłkarzy w zespole są już tylko Piotr Skiba, Grzegorz Lech, Janusz Bucholc, Łukasz Jegliński, Paweł Głowacki i Lukas Kuban, a i ich cierpliwość może nie być wieczna. Resztę składu trener Piotr Zajączkowski, jeśli nie nastąpi przełom, będzie musiał ulepić z juniorów.

O tym, że jest dramatycznie, zawodnicy sami zasygnalizowali w listopadzie. Przed ostatnim jesiennym meczem z Bytovią (wygranym 3:2) strajkowali w środku tygodnia i nie trenowali przez trzy dni. Rozważali nawet bojkot spotkania, ale ostatecznie zagrali i zrobili swoje. Na boisko chcieli wyjść w koszulkach z napisem „Mamy dość tego cyrku”, lecz zgody nie wyraził delegat PZPN. Nie przekonało go nawet zaklejenie ostatniego słowa.

Fot. Newspix.pl

 – Do tej pory zawsze paliło się jakieś światełko w tunelu, teraz go nie widać – mówił nam później Grzegorz Lech. – Tu nie chodzi o same zaległości. One zawsze były i są w Stomilu. Chodzi o jakiś plan na klub. Opóźnienia w wypłatach są tylko jednym z czynników – ważnym, ale nie determinującym wszystkiego. Najważniejsze jest to, w jaką stronę klub zmierza – dodawał, nie widząc, by były chociaż jakieś sygnały, że wszystko zacznie zmierzać w dobrą stronę.

W styczniu przez moment wydawało się, że jest nadzieja. Jeszcze w grudniu zaczęły się pojawiać informacje, że przejęciem Stomilu jest zainteresowany Sabri Bekdas. Pewnie go kojarzycie. Turecki biznesmen na przełomie wieków zainwestował w Pogoń Szczecin „na słowo honoru”, bo miał otrzymać od miasta grunty pod inwestycje. Dopóki temat był realny, w Pogoni było bogato, ale gdy kolejne deklaracje nie znajdowały pokrycia w rzeczywistości, Bekdas coraz bardziej zakręcał kurek z pieniędzmi, aż wreszcie całkowicie się wycofał. Wiadomo, że wyrażając chęć wejścia do Stomilu, również nie robi tego dla idei.

18 stycznia dziennikarz „Przeglądu Sportowego” Michał Głuszniewski narobił apetytu kibicom na Twitterze.

Reklama

21 stycznia klub poinformował, że w olsztyńskim ratuszu złożona została oferta zakupu pakietu akcji spółki Stomil Olsztyn S.A. „Dziś jeden z potencjalnych inwestorów złożył ofertę. Zarząd informuje, że wszelkie wymogi, jakie zostały postawione przed klubem zostały wobec obu zainteresowanych inwestorów spełnione. Na tym rola Stomilu się kończy. Klub nie jest stroną toczących się rozmów miasta z zainteresowanymi, ani nie ma wpływu na ich wynik. Zarząd Stomilu chciałby z tego miejsca ponownie podziękować panu Prezydentowi Piotrowi Grzymowiczowi za zrozumienie, że bez zmian własnościowo-finansowych już najbliższa przyszłość Stomilu rysuje się w czarnych barwach. Takie transakcje lubią ciszę, dlatego uprzejmie prosimy kibiców oraz media o uszanowanie woli negocjujących stron i oczekiwanie na efekty rozmów. Wyrażamy jako klub ogromną nadzieję, że w ciągu najbliższych dni w Stomilu zacznie się nowa epoka, wolna od dzisiejszych trosk” – czytaliśmy w oświadczeniu prezesa Macieja Radkiewicza.

Dwa dni później podczas sesji rady miasta radni, stosunkiem głosów 17:4, wyrazili zgodę na sprzedaż klubu. – Liczymy, że teraz wszystko potoczy się szybko, bo naprawdę nie mamy czasu – mówił z nadzieją w głosie prezes Radkiewicz. – Są potencjalni inwestorzy, z którymi rozmawiamy. Wstępne rozmowy już się odbyły i będziemy dalej rozmawiać, bo nic innego nam nie pozostało. Jest to najwłaściwsza droga, aby szukać rozwiązania problemu jakim jest funkcjonowanie, finansowanie naszego klubu. Rozmawiałem z prezesem spółki i te rozmowy będą miały miejsce jeszcze w tym tygodniu, więc po każdym z tych spotkań będziemy mądrzejsi. Wola moja oraz radnych zdecydowanie jest taka, aby znaleźć dobre rozwiązanie – komentował dość enigmatycznie prezydent Olsztyna Piotr Grzymowicz.

Minął ponad tydzień i… nic, żadnych postępów. W środę 30 stycznia Komisja ds. Licencji Klubowych PZPN obradowała m.in. na temat olsztyńskiego klubu. Komunikat brzmiał mocno i jednoznacznie: „Zaniepokojenie Komisji wzbudziła sytuacja finansowa Stomilu Olsztyn. Przedstawione przez klub sprawozdania finansowe i informacje wskazują, iż bez niezwłocznego wsparcia finansowego od właściciela, sponsora lub nowego inwestora nie ma szans na poprawę kondycji finansowej klubu i istnieje poważne ryzyko, że klub nie będzie dysponował środkami na dokończenie udziału w rozgrywkach. Klub został poproszony o bezzwłoczne przedstawienie programu naprawczego”. 

„Wobec wezwania ze strony PZPN zarząd klubu informuje, że zwrócił się z prośbą o niezwłoczne spotkanie z władzami miasta, żeby poznać ich stanowisko i plan jaki ma właściciel wobec spółki” – niejako odpowiedział klub za pośrednictwem swojej strony.

Zaczął się luty. Potwierdzono odejście kolejnych zawodników, długów nie spłacono, więc minus trzy punkty już na pewno cofnięte nie zostaną, a nowego inwestora jak nie było, tak nie ma.

Dziś na stronie klubu pojawiło się oświadczenie pracowników Stomilu. Jest bardzo długie, ale ciekawe, więc publikujemy je w całości (pisownia oryginalna):

Drodzy Kibice Stomilu, mieszkańcy Olsztyna i wszyscy, którym los „Dumy Warmii” leży na sercu.

Solidarnie jako pracownicy Stomil Olsztyn S.A. oświadczamy, że sytuacja Naszego Ukochanego Klubu, Naszego miejsca pracy jest katastrofalna. Niestety, w obecnej sytuacji tylko działania natychmiastowe mogą ocalić to, co byli i obecni piłkarze Stomilu budowali przez lata, czyniąc Olsztyn miastem, który, pomimo przeciwności ze wszystkich stron, posiada Klub utrzymujący się od lat na zapleczu Ekstraklasy.

Obecnie kontrakt ze Stomilem Olsztyn rozwiązało 12 osób. Wynika to głównie z dwóch przyczyn, ciągłej niepewności związanej z przyszłością biało-niebieskich oraz braku środków finansowych gwarantujących możliwość utrzymania rodziny. Czy jest bowiem coś gorszego dla mężczyzny, który co mecz wylewa pot na murawie, niż brak możliwości utrzymania najbliższych?

Rozumiemy, że w opinii Radnych Olsztyna nie należy finansować spółki handlowej jaką, jest Stomil Olsztyn S.A. Doceniamy fakt wsparcia finansowego Stomilu w latach ubiegłych, lecz nie zapominajmy, że Spółka od dnia zawiązania musiała spłacać długi Stowarzyszenia OKS Stomil Olsztyn i że to Gmina Olsztyn jest jej właścicielem. Wsparcie, które – jeszcze raz podkreślamy – otrzymywaliśmy, było nieocenione, ale zdecydowanie niższe, niż ma to miejsce w innych Klubach w Polsce występujących na szczeblu pierwszej, drugiej czy nawet trzeciej ligi. W takich realiach brak spadku sportowego Stomilu należało traktować tylko i wyłącznie jako śmieszny chichot losu i dowód na to, że w myśl maksymy „przyjaciół poznaję się biedzie” zawodnicy klubu z Alei Piłsudskiego 69A nigdy się nie poddawali.

Niestety, ale wszyscy do końca naiwnie liczyliśmy, że deklaracje w ostatnich tygodniach ze strony Włodarzy Miasta o chęci rozmowy z inwestorami przyniosą jakiś skutek. Ze swojej strony doceniamy fakt, że podmioty takie podjęły się rozmów z Miastem, niestety być może bezskutecznie, bo mimo, że czasu już nie posiadamy, to do dziś nie otrzymaliśmy jasnej deklaracji ze strony Miasta Olsztyn odnośnie wyników przedmiotowych rozmów.

Proszę nas nie traktować jako osoby, które zawsze stwarzają problem Miastu, lecz jako olsztynian, wyborców, którzy płacą w tym mieście podatki i tutaj się wychowali. Są także osoby, które przyjechały spoza Olsztyna i emocjonalnie związały ze Stomilem. Nie chcemy być dalej mamieni obietnicami, że „rozmowy trwają”. Chcemy usłyszeć jasny komunikat, czyli co dalej z Klubem!

Nasze siły i jakiekolwiek chęci również się wyczerpały. Pozostawiając na drugim planie kwestie niepewnych wypłat i notorycznych zaległości, chcemy przybliżyć kilka absurdów, w których przyszło nam funkcjonować. Nie chcemy żalić się, ani usprawiedliwiać, lecz jedyne o co prosimy to NORMALNOŚĆ, trzeba sobie jasno powiedzieć, iż to co w innych miastach jest podłogą u nas od wielu lat jest sufitem. W naszym przypadku codzienną „normalnością” jest praca w kurtkach, przy temperaturze spadającej do nawet 11 stopni, ogrzewając się grzejnikami elektrycznymi z racji słabo działającego ogrzewania na terenie stadionu. „Normalnością” też jest oblepianie taśmą okien, gdyż są nieszczelne. Śmiechem przez łzy można skwitować sytuację, gdzie trzeba ostrzegać o gotowaniu wody na herbatę, ponieważ nie wytrzymuje elektryka obiektu, wybijają korki co powoduje wyłączenie się komputerów. Po ostatnim meczu w ubiegłym roku pękła rura czego efektem był zalany korytarz i pomieszczenia biurowe. Trzeba podkreślić, że to nie był jedyny przypadek. We wrześniu 2017 roku, po obfitych opadach deszczu my, czyli pracownicy biura, przy pomocy kilku życzliwych osób wyremontowaliśmy pomieszczenia biurowe, a nasza praca nie polega tylko na siedzeniu przed laptopami, ale i przygotowaniu całego stadionu na dzień meczu. Warto też wspomnieć o tym jak wygląda szatnia pierwszego zespołu, w której króluje grzyb na kasetonach. Niejednokrotnie było nam, nie tylko jako pracownikom Klubu, ale przede wszystkim jako mieszkańcom Olsztyna, zwyczajnie wstyd z tego jak wygląda nasza smutna rzeczywistość. Ironią losu i najlepszą laurką dla Olsztyńskiej infrastruktury sportowej jest to, że na pomeczowe konferencje prasowe, wielokrotnie musieliśmy przeprowadzać trenerów z innych klubów, przez ciemne lub zalane korytarze klubowe, tak jak miało to miejsce w przypadku Jacka Magiery, który kilka tygodni później, zagościł na słynnym Estadio Santiago Bernabeu w Madrycie… Podkreślamy jeszcze raz, nie żalimy się, tylko przytaczamy kilka z wielu kuriozalnych sytuacji, których byliśmy świadkami, a które w futbolu na tym szczeblu nie mają prawa mieć miejsca. To co w innych klubach – nie tylko z pierwszej ligi, ale i niższych klas rozgrywkowych – jest normalnością i podstawą, u nas jest luksusem. Musimy z przykrością stwierdzić, że Olsztyn dla większości sportowców z regionu nie jest miastem dobrym do uprawiania sportu…

Mamy dość ciągłego szydzenia ze Stomilu Olsztyn. Chcielibyśmy chociaż namiastki normalności…

Wspólnie jako olsztynianie, mieszkańcy Warmii i Mazur dajmy Naszemu Stomilowi wreszcie stanąć na nogi lub po prostu… pozwólmy mu umrzeć. Dosyć jednak naszej bezczynności, nie chcemy by nasz Ukochany Klub ponownie umarł, tym razem w ciszy. Rozumiemy również, że Wam, szanowni kibice, nie zawsze po drodze było z poszczególnymi Władzami Spółki, ale bądźmy przynajmniej w tym najgorszym momencie dla Klubu solidarni. Pamiętajmy, że Stomil to nie podział na „Wy” czy „My”. Stomil to my wszyscy, czyli Olsztyn. Cokolwiek by mówiono i pisano, ktokolwiek będzie deprecjonował rolę piłki nożnej, nikt nigdy nie będzie mógł zakwestionować, że nasze mecze, pod względem frekwencji, były najpopularniejszym widowiskiem sportowym w regionie.

Pamiętajmy również, że nic nie jest czarno-białe. Obecny, ale i były Zarząd Stomilu oddał temu Klubowi serce na tyle, na ile miał sił i potrafił. Obydwaj nie ustrzegli się błędów, jednak nikomu nie życzymy funkcjonować w takich realiach oraz zmagać się na co dzień z tymi wszystkimi bolączkami, których często byli oni ofiarami. Wieczna, wydawałoby się z góry przegrana, walka o pieniądze czy otrzymanie licencji z jak najmniejszymi karami – tak w skrócie można scharakteryzować pracę Zarządów Spółki, od początku jej powstania. Pomimo obecnych animozji, możecie nam, szanowni kibice tylko wierzyć na słowo ile wysiłku włożyli były i obecny Prezes Zarządu w ratowanie Stomilu, co najlepiej było widać z naszej perspektywy.

W tych chwilach trzymamy kciuki za Wisłę Kraków, Ruch Chorzów oraz inne zespoły borykające się z problemami finansowymi. Mamy świadomość, że Stomil nie jest klubem o takiej reputacji jak te wyżej wymienione i bardziej zasłużone dla polskiej piłki drużyny. Głęboko jednak wierzymy, iż uda nam się wreszcie wydobyć z tego marazmu oraz wykonać pierwszy krok do tego, aby kibice Stomilu, mieszkańcy Olsztyna i całego województwa warmińsko-mazurskiego mogli być dumni z „Dumy Warmii”, czyli Stomilu Olsztyn, a krajowe środowisko piłkarskie nie zapomniało o naszym losie.

Drugiego marca gramy z GKS-em Tychy. Będzie to czwarta seria spotkań rundy wiosennej Fortuna 1 Liga, ale my jako Klub, zarówno pod względem sportowym jaki organizacyjnym nie jesteśmy do tego na ten moment przygotowani, ze względu na to co dzieje się w spółce i wokół niej. Czas nam ucieka, a my? Nie wiemy co mamy dalej robić…

Drodzy kibice. Od pewnego czasu zauważyliście zapewne, że skład Stomilu w meczach kontrolnych obfituje przeważnie w juniorów przymierzanych do pierwszego zespołu trenowanego przez Piotra Zajączkowskiego, Adama Zejera, Sylwestra Czereszewskiego oraz Sylwestra Wyłupskiego – chwała Trenerom oraz tym młodym chłopcom, że do dziś walczą o dalszy los Klubu. Docenić także trzeba pracę kierownika drużyny, Pana Ryszarda Świderskiego oraz Jakuba Badewicza, który zadeklarował chęć podjęcia się funkcji fizjoterapeuty w tym najtrudniejszym dla Klubu momencie. Klub zawsze mógł też liczyć na lekarza drużyny Mariusza Siergieja oraz Jacka Aptowicza, za co serdecznie dziękujemy.

Miejmy również dużo wdzięczności do zawodników, którzy ciągle, pomimo zaległości i możliwości odejścia nadal trenują ze Stomilem,  są to Janusz Bucholc, Paweł Głowackim, Łukasz Jegliński, Grzegorz Lech, Michał Góral, Lukas Kuban, Piotr Skiba, Jakub Mosakowski, Wojciech Dziemidowicz, Błażej Caban, Rafał Śledź [jak się okazało, jednak dziś odszedł, red.], Łukasz Sadowski oraz Dominik Wasiak.

W sobotę na sztucznej nawierzchni na olsztyńskich Dajtkach zostanie rozegrany sparing z Sokołem Ostróda. Chcielibyśmy w tym miejscu serdecznie, wszystkich sympatyków biało-niebieskich, zaprosić na mecz z zaznaczeniem, abyśmy wspólnie okazali wsparcie młodym chłopakom, którzy od dłuższego czasu mierzą się w spotkaniach z doświadczonymi, seniorskimi drużynami.

Pokażmy, że hasło Stomil Nigdy Nie Zginie było, jest i będzie aktualne!

Nadmieniamy, że publikacja powyższego oświadczenia jest naszą suwerenną decyzją i jesteśmy z tego tytułu gotowi ponieść wszystkie konsekwencje.

Skoro coś takiego publikuje strona oficjalna, musimy mieć już do czynienia z prawdziwym dramatem i aktem ostatecznej desperacji.

Rano oświadczenie wydało także miasto:

„Prezydent Olsztyna Piotr Grzymowicz i Rada Miasta wielokrotnie dawali dowody troski o funkcjonowanie klubu piłkarskiego Stomil. Jednocześnie potrzeba znalezienie wiarygodnego inwestora była jedną z przesłanek utworzenia spółki akcyjnej Stomil S.A.

W obecnej sytuacji ekonomicznej spółki gmina jest nadal otwarta na wszelkie rozmowy z potencjalnymi inwestorami, w tym wskazanymi przez jej zarząd.  Dotychczas odbyły się spotkania z dwoma zainteresowanymi inwestorami, jednak  przebieg rozmów wskazuje, że ich ewentualne zaangażowanie trzeba traktować, jako proces przesunięty w czasie i uwarunkowany działaniami biznesowymi, pozwalającymi na ich zaangażowanie inwestycyjne.  Wyklucza to transakcje zbycia akcji spółki w najbliższym czasie, a co za tym idzie jego szybkie dofinansowanie.

Rozmowy są interesujące, perspektywiczne i będą kontynuowane, jednakże z uwagi na konieczność podjęcia decyzji, co do przyszłości spółki już w najbliższym czasie, podjęto decyzję o wszczęciu bieżących działań naprawczych zmierzających do restrukturyzacji spółki. Należy dodać, że przystąpienie do procesu restrukturyzacji nie ogranicza możliwości poszukiwania inwestora i zbycia akcji spółki.

W związku z toczącymi się rozmowami, kolejnego komunikatu w powyższej sprawie należy się spodziewać w przyszłym tygodniu.”

Niejako potwierdzono, że inwestor typu Sabri Bekdas musi dostać najpierw możliwość zarabiania przy okazji wejścia do klubu, bo jego uratowanie nie jest dla niego celem samym w sobie. Szkoda, że w żadnym stopniu nie wyjaśniono, co kryje się pod pojęciem „bieżących działań naprawczych zmierzających do restrukturyzacji spółki”. W każdym razie, trzeba się spieszyć, bo zaraz nie będzie już czego naprawiać.

 – Podchodzimy do tematu szerzej niż piłkarze i brak pensji. Może to właściwy moment na położenie fundamentów, zamknięcie pewnego etapu i stworzenie nowej struktury finansowej, organizacyjnej, sportowej. To musi być budowanie na lata, nie na najbliższe pół roku, po którym wrócimy do punktu wyjścia. Inaczej chyba nie ma sensu funkcjonować – mówił nam w przytaczanej już rozmowie Grzegorz Lech.

No właśnie, jeszcze chwila i dalsze pudrowanie trupa naprawdę nie będzie miało sensu. Czasem lepiej zacząć od początku…

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Niższe ligi

Mata spotkał się z Davidem Alabą. Austriak pozostał z koszulką Tajfunu Ostrów Lubelski

Szymon Piórek
0
Mata spotkał się z Davidem Alabą. Austriak pozostał z koszulką Tajfunu Ostrów Lubelski

Komentarze

0 komentarzy

Loading...