– Każdy z nas, gdyby dostał ofertę z Legii, to by tam poszedł. Może z wyjątkiem Rafała Grzyba, bo to legenda klubu. Ale cała reszta na pewno by taką ofertę przyjęła. Zobaczyliby pieniądze i byłoby po sprawie – mówi Arvydas Novikovas w wywiadzie dla “Przeglądu Sportowego”. Dzisiaj “PS” jest zdecydowanie najlepszym tytułem z prasy sportowej.
“PRZEGLĄD SPORTOWY”
W “PS” gazeta otwiera się z… podsumowania meczów Ligi Mistrzów. Wybaczcie, nie ma sensu cytować analiz i relacji spotkań sprzed dwóch-trzech dni. Na kolejnej stronie tekst o Polakach w Lidze Europy. No, to już ciekawsze, bo chociaż świeże.
Z siedmiu Polaków, którzy grają w fazie grupowej Ligi Europy, Kędziora był tym, dla którego czwartkowy mecz miał największe znaczenie. Bo np Damin Kądzior i jego Dinamo Zagrzeb mieli zapewniony awans, a Jacek Góralski i Jakub Świerczok (zaliczył wczoraj asystę) z Łudorgorca nadzei na 1/16 fi nału już mieć nie mogli. Z tymi rozgrywkami pożegnał się też już wcześniej Jakub Rzeźniczak.
Ale najlepsze dziś w “Przeglądzie” czeka – jak co piątek – w ligowym weekendzie. Dużo wywiadów, jest co poczytać. Na początek – Nawałka jak Piechniczek, bo też szybko wrócił do pracy po odstawieniu roli selekcjonera.
Trener czekał na nową pracę 146 dni. Tak krótko bezrobotny nie pozostawał żaden z poprzednich byłych selekcjonerów biało- -czerwonych w tym wieku. W tej kategorii blisko mu do największych – jeszcze szybciej po rozstaniu z kadrą na ławki wracali we wcześniejszych latach Kazimierz Górski oraz Antoni Piechniczek. I były to dobre powroty, bo z nowymi klubami zdobywali mistrzostwa kraju, pierwszy z Panathinaikosem, drugi – z Górnikiem Zabrze.
I dalej znów Nawałka, który podobno mógł… objąć kadrę Egiptu.
Nawałka również myśli o pracy w krajach arabskich lub w Chinach. Po mundialu pojawił się podobno między innymi temat objęcia posady selekcjonera reprezentacji Egiptu i to wtedy, kiedy pracę oferowała mu Legia. Zapewne Nawałka wolałby opcję egipską, co nie powinno dziwić także ze sportowego punktu widzenia, bo większy prestiż i satysfakcję daje trenowanie Mohameda Salaha niż Michała Kucharczyka.
Rozmowa Roberta Błońskiego z Marko Vesoviciem.
Kiedy usłyszał pan, że zmieni go Ricardo Sa Pinto, podskoczył z radości czy złapał się za głowę?
Ucieszyłem się, bo pięć lat temu pracowaliśmy w Crvenej Zvezdzie i wystawiał mnie w każdym meczu. Trafił do Belgradu w trudnym momencie – nie graliśmy w Europie, nie było pieniędzy, a on zrobił z nas drużynę. Kiedy zobaczył mnie w Legii, uśmiechnął się i stwierdził: „Synu, miło cię znowu widzieć”. Wiedziałem, czego się spodziewać, znałem jego metody i byłem przekonany, że kogoś takiego tu brakowało. Powoli zaczynamy rozumieć filozofię trenera, czujemy się jak rodzina.
Tekst o Igorsie Tarasovsie, który w kuriozalny sposób tłumaczy się w nim z tego, że nie potrafi grać w piłkę.
– Jeszcze zanim trafiłem do Śląska, przestałem czytać komentarze w internecie. Są ludzie piszący konstruktywnie, a są i tacy, którzy chcą zaistnieć – mówi Tarasovs. – Nigdy nie odpuszczam, gram na 110 procent. Pewnie dlatego ludzie patrzą przy straconej bramce, że Tarasovs był przy strzelcu. Zwracam uwagę na to, co mówi trener, nie co pisze anonim. Gdybym się do niczego nie nadawał, już by mnie tu nie było – komentuje piłkarz.
Historia wspólnych losów Fredrika Helstrupa z Arki oraz Henrika Larssona.
– Wiele zawdzięczam Larssonowi. Był raczej małomówny, ale bardzo go szanowaliśmy. Wpajał nam, że liczy się tylko zwycięstwo. Powtarzał, że profesjonalistami musimy być nie tylko na boisku, ale również poza nim. Kazał nam dbać o siebie, odpowiednio się regenerować po treningach. Mówił: „Piłka to całe twoje życie, a nie praca, którą wykonujesz tylko przez kilka godzin. Trzeba się jej w pełni poświęcić” – opowiada 25-latek.
Zapowiedź meczu Arki z Jagiellonią, czyli mecz z podtekstami dla Smółki i Mamrota.
Pan Zbigniew zapewne nie zgodzi się z tą tezą, bo od początku sezonu utrzymywał, że jego zespół chce grać w piłkę „do przodu”, a nie udawać. Narzekał, iż rywale nie są chętni do wspólnego tworzenia widowisk, w niechlubnym gronie wymieniając… Jagiellonię. Mamrot nie komentował tych słów, choć miał prawo, bo obaj panowie od dawna znają się z rodzinnych stron, czyli z Dolnego Śląska.
Jeden z ciekawszych tekstów w dzisiejszej prasie sportowej, czyli historia Zvovimira Kozulja, w której nie brakowało zakręconych historii.
Bijelo Polje to niewielka wieś, wszyscy się znają, nie było to specjalnie niebezpieczne. Chyba że akurat trafi li się miejscowi robotnicy budowlani, którzy w przerwach między mieszaniem wody z zaprawą murarską wprowadzali do organizmu alkohol. – To fajne wspomnienia, pełne przygód. Ci robotnicy pili bardzo dużo, czasem jechali pijani. Z perspektywy czasu wiem, że to nie było odpowiedzialne, jednak jako dziecko tego nie wiedziałem.
Aleksandar Miljković póki co w Miedzi nie błyszczy, ale twierdzi, że jeszcze niedawno miał poważne zapytania z niezłych lig.
– Tuż po tym, jak pół roku temu ogłoszono rozwiązanie Amkara, spodziewałem się ofert z Rosji i z Turcji. To był początkowo mój priorytet. Potem, już w sierpniu interesowała się mną dobra drużyna z Belgii. Nazwy klubu nie mogę ujawnić, ale zapewniam, że byłem w kontakcie z dyrektorem sportowym drużyny z tamtejszego top 4 – mówi Miljković.
Piłkarze Wisły Kraków grają za darmo – wypłat nie widują.
Jednym z nielicznych światełek w tunelu są kibice, którzy z wielkim zrozumieniem podchodzą do słabszych wyników. Po meczu z Arką pojawili się pod swoim stadionem w środku nocy i brawami przywitali wracających do Krakowa piłkarzy. To podziękowanie za to, że ci grają za darmo, mimo że nic nie stoi na przeszkodzie, by złożyć wniosek o rozwiązanie kontraktu z winy klubu.
Sylwetka Józefa Gałeczki, jednej z legend Zagłębia Sosnowiec. Ponoć mimo tylko 166 cm wzrost i tak większość goli strzelał głową.
Dwa razy zdobywał Puchar Polski jako piłkarz. I dwa razy jako trener. – Inne czasy, aż człowiekowi łza się w oku kręci. Teraz żal patrzeć na dzisiejsze Zagłębie. Ostatnie w tabeli, co chwila nowi ludzie, latem pół składu potrafi li wymienić. Trudno się przyzwyczaić. Dawniej mieliśmy zgraną paczkę. I kibice walili na stadion, miasto pustoszało, jak był mecz. Każdy chciał nas oglądać, no nawet Jan Kiepura – uśmiecha się Gałeczka.
Dziwny przypadek Thomasa Daehne – czasami walnie klopsa takiego, że klękajcie narody. Ale ostatnio gra stabilnej.
– Thomas ma niesamowicie dokładne podanie na kilkadziesiąt metrów i to zarówno prawą, jak i lewą nogą. Wielu stoperów w naszej lidze nie ma takiego rozegrania. W tym elemencie gry jest na poziomie europejskim. Potrafi podać czy przyjąć piłkę, jak Ederson z Manchesteru City, Marc-Andre ter Stegen z Barcelony czy Manuel Neuer z Bayernu. Oczywiście ma niedoskonałości w innych bramkarskich aspektach – dodaje ekspert Canal+.
Zdecydowany numer 1 wśród tekstów w “PS” – długi, wciągający wielowątkowy wywiad Izy Koprowiak z Arvydasem Novikovasem.
Zawsze pan mówi, co myśli?
Raczej tak.
Nawet w szatni, kiedy latem przeczytał pan „Chwilę z Tarasem Romanczukiem”? Pana kolega powiedział, że nie przeszedłby do Legii.
Kłamał. Każdy z nas, gdyby dostał ofertę z Legii, to by tam poszedł. Może z wyjątkiem Rafała Grzyba, bo to legenda klubu. Ale cała reszta na pewno by taką ofertę przyjęła. Zobaczyliby pieniądze i byłoby po sprawie.
Więc po co takie gadanie?
Dla kibiców. Ja od razu powiedziałem Tarasowi, co o tym myślę. Tak jak wcześniej powiedziałem to samo Fedziowi, który też się zarzekał, że nie podpisałby umowy z Legią.
***
“SPORT”
W “Sporcie” na dzień dobry – analiza niedzielnego losowania grup eliminacyjnych do Euro 2020.
O tym, jak brutalnie życie potrafi zweryfikować światowy ranking, przekonaliśmy się podczas mundialu w Rosji. Przed mistrzostwami świata nasza drużyna narodowa także była przecież losowana z pierwszego koszyka, co jednak nie uchroniło zespołu Adama Nawałki przed ostatnim miejscem w grupie H. Co prawda teraz konkurencja powinna być łatwiejsza – kontynentalni przeciwnicy są lepiej rozpracowani, zaś ci rozstawieni w trzecim i czwartym koszyku w Europie nie są tak silni jak Senegal i/lub Japonia.
Trochę też o samej organizacji kolejnych Mistrzostw Europy.
To będą wyjątkowe mistrzostwa, bo po raz pierwszy gospodarzem jest cała Europa, w bardzo szerokim tego słowa znaczeniu. I tak, mecze odbywać się będą od Bilbao w Hiszpanii po Baku w Azerbejdżanie. Stawkę uzupełniają: Amsterdam, Budapeszt, Bukareszt, Dublin, Glasgow, Kopenhaga, Londyn, Monachium, Petersburg i Rzym. Mistrzostwa odbędą się więc w 12 krajach, a odległość między najdalszymi (Baku i Bilbao) to ponad 5 tysięcy kilometrów
Rozmówka z Grzegorzem Kaliciakiem, który odnosi się do sytuacji Wisły Kraków.
Kłopoty krakowskiego klubu, w którym pan grał, zapewne szybko się nie skończą. Zimą albo trzeba będzie kogoś sprzedać, albo piłkarze sami odejdą…
– Jeżeli trzeba by kogoś sprzedać, to mam nadzieję, że nie tak, jak Carlitosa. On odszedł za pół darmo, a drużyna straciła ważne ogniwo. Trzeba się zastanowić czy ktoś kto zna sytuację Wisły będzie skłonny wyłożyć przyzwoite pieniądze na stół? Z drugiej strony przepisy są jasne i klarowne. Klub nie płaci przez dwa miesiące, piłkarz składa wniosek i może odejść za darmo…
Problemy Cracovii na mecz z Lechem – występ Cabrery pod znakiem zapytania, a w rezerwie napastnicy, którzy w tym sezonie ligowym jeszcze gola nie strzelili, czyli Piszczek i Strózik.
W meczu z Miedzią Cabrera musiał zejść już w przerwie, a w spotkaniu z Lechią jeszcze wcześniej. Mecz ze Śląskiem zobaczył jako widz. Teraz – jak zapewnia Probierz – trenuje już z zespołem, ale jego występ wciąż stoi pod znakiem zapytania. Kto jeśli nie on? Naturalnym wyborem jest Filip Piszczek, ale były piłkarz Sandecji na razie zawodzi. Strzelił gola tylko w spotkaniu Pucharu Polski z ROW Rybnik. Wejścia do zespołu „Pasów” nie ułatwiły mu problemy zdrowotne.
Cudowne ozdrowienie Jędrzejczyka, który miał już w tym roku nie grać.
Uraz „Jędzy” wydawał się o wiele poważniejszy. W pewnym momencie brano nawet pod uwagę interwencję chirurga… Tymczasem ku zdumieniu wszystkich sytuacja zmieniła się o 180 stopni. 31-letni defensor wrócił do zajęć z zespołem i może znaleźć się w kadrze mistrzów Polski już na sobotni mecz z Koroną Kielce.
Później seria tekstów na zasadzie “trzeba zapełnić stronę” – Piast gra dobrze, Sosnowiec musi zacząć wygrywać. Później dostajemy analizę słabych beniaminków.
Wszyscy zastanawiają się, jakie są przyczyny zapaści obu drużyn. „Miedzianka” potrafiła ograć w Białymstoku Jagiellonię, ale potem znacznie spuściła z tonu. Dość powiedzieć, że w ostatnich 9 kolejkach zdobyła raptem trzy punkty! – Przede wszystkich obie drużyny tracą za dużo bramek – twierdzi Piotr Mandrysz.
Duży tekst o tym, co Nawałka ma do roboty w Lechu i w ogóle po co do Poznania trafił.
Najwięcej pretensji od początku sezonu było kierowanych jednak nie do stoperów – którzy w komplecie zbierają przeciętne recenzje – ale do pomocników. Teoretycznie bowiem Lech już wcześniej posiadał bardzo silną drugą linię, a po dokupieniu Pedro Tiby i Joao Amarala – za podobno rekordowe nie tylko w realiach Kolejorza – kwoty, ta formacja miała zdystansować całą krajową konkurencję. Nie tylko jednak tego nie uczyniła, ale zanotowała regres.
Później dużo I ligi, ale żaden tekst nie wciąga na tyle, bo go cytować – klasyczne zapowiedzi, kto jak gra, na kogo zwrócić uwagę. Na zdecydowanie innym biegunie ciekawości stoi reportaż o Wojciechu Mazurze, strzelcu 70 goli w Ekstraklasie, który zmarł w wieku 34 lat.
Kierowcą był dobrym, ale zawsze mu mówiłam: „Włodek nie tak szybko, zdążysz”. Kiedyś gdy był na jakimś zgrupowaniu, a miałam jeździć na zabiegi, Włodek poprosił Jerzego Lulę, z którym się blisko trzymali, żeby to on woził mnie na te zabiegi. Lula jeździł tak dostojnie, spokojnie. Mówię wówczas do niego, że szkoda, że Włodek tak nie jeździ, na co Lula mi odpowiada: „Gdyby Włodek jeździł tak jak ja, to pewnie spowodowałby wypadek” – opowiada.
***
“GAZETA WYBORCZA”
Dziś z piłki w “GW” tyle, co rozkład kolejki i tabela Ekstraklasy. Jest za to o szachach, boksie i siatkówce.
***
“SUPER EXPRESS”
Jeśli chodzi o piłkę – wcale nie lepiej niż w “Wyborczej”. Króciutki tekst o tym, że Robak zmierzy się z Paixao. Zaraz obok o tym, że Milik gra mało w Napoli. No i rozmówka z Sebastianem Walukiewiczem – taka na pięć pytań, nic ciekawego w niej nie pada.
„Super Express”: – Nazbierało się ostatnio pochwał pod twoim adresem, jak to odbierasz?
Sebastian Walukiewicz: – Cieszę się, że trener Jerzy Brzęczek wymienił moje nazwisko w kontekście reprezentacji, ale zachowuję chłodną głowę. Skupiam się na treningach, na własnym rozwoju i jak najlepszej grze dla Pogoni.
fot. FotoPyk