Trudno wymazać wczorajszą oprawę Wisły Kraków z głowy, takie zezwierzęcenie musi szokować i jest to naturalne dla każdego rozsądnego człowieka. Czekamy na konsekwencje tej sytuacji, bo też nie wyobrażamy sobie innego scenariusza, jak przykładne ukaranie winnych. Zadzwoniliśmy więc do przedstawicieli dwóch podmiotów, które będą się tą sprawą zajmowały: do samego klubu i do Ekstraklasy.
Pierwszą rozmowę przeprowadziliśmy z Damianem Dukatem, wiceprezesem Wisły.
Czy klub wiedział, że oprawa z wczoraj jest przygotowana?
Klub dostaje informację o tym, że będzie oprawa i nie będzie na nich zakazanych treści.
Ale były.
To znaczy?
Pochwała morderstw, tak to trzeba nazwać.
Szczerze panu powiem, nie wiem.
Nie widzi pan w tym nic złego?
Nie powiedziałem tak, tylko jest to kwestia interpretacji.
Jak pan to interpretuje?
Przede wszystkim tak, że musimy się spotkać na spokojnie w poniedziałek i to wszystko wyjaśnić.
Ale widział pan wczoraj tę oprawę, jak my wszyscy, i nie miał pan poczucia, że coś jest nie tak?
Szczerze mówiąc, nie zwróciłem na nią uwagi, bo byłem w klubie w środku i dopiero później widziałem zdjęcia. Zobaczymy, trzeba nad tym się pochylić, nie można chować głowy w piasek.
Dobrze, ale jakie jest pana zdanie tak na chłodno, jako wiceprezesa?
Nie chcę się na ten temat wypowiadać, nic nie jest na chłodno, mamy dopiero niedzielę.
A jeśli już uznacie, że ta oprawa była niefortunna, wlepicie zakazy stadionowe czy inne kary?
Na pewno konsekwencje wyciągniemy, ale na razie za wcześnie jest mówić o tym, jakie klub musi stosować kary i wobec kogo.
To nie jest tak, że, jak kibice wywieszają jakąś oprawę, to wcześniej ktoś powinien ją zobaczyć? Na przykład dyrektor ds. bezpieczeństwa i ocenić czy ona jest stosowna?
Być może tak będzie trzeba zrobić. Natomiast do tej pory współpracowaliśmy w ten sposób, że dostawaliśmy informację o braku zakazanych treści.
Czyli wierzyliście na słowo?
Współpraca się układała.
„Układała”, czyli rzeczywiście coś poszło nie tak.
Nie, proszę nie wyciągać aż tak daleko idących wniosków. Tak jak mówię: jest czas na przeanalizowanie, Komisja Ligi jest w środę, do tego czasu będzie nasze stanowisko w tej sprawie.
Kogo Wisła wyśle na posiedzenie?
Trudno mi powiedzieć. Zawsze jeździł dyrektor ds. bezpieczeństwa, on na pewno pojedzie, a czy ktoś więcej, zobaczymy.
A jutro jest spotkanie pana, pani prezes i dyrektora ds. bezpieczeństwa?
Dokładnie, pewnie będzie jeszcze przedstawiciel ochrony. To wszystko jest do szerszej analizy.
Spodziewa się pan kary od Komisji Ligi?
Oczywiście, że się spodziewam, trudno się nie spodziewać. Niestety.
Jeśli chodzi o Ekstraklasę, zamieniliśmy parę zdań z Bartoszem Orzechowskim, managerem ds. komunikacji. Trudno mu było jednak powiedzieć coś więcej niż można znaleźć w oficjalnych komunikatach, bowiem Komisja Ligi do sprawy usiądzie w środę. Ważne są jednak dwa zdania, świadczące o tym, że nikt sprawy lekceważyć nie ma zamiaru:
– To jest postępowanie troszkę inne, z tego względu, że jeśli dochodzi do jakichś sytuacji na trybunach, prosimy klub po prostu o wyjaśnienia. Natomiast w tej sytuacji przedstawiciele Wisły zostali wezwani na posiedzenie i w środę ta sprawa będzie rozpatrywana – mówi Orzechowski.
Teraz pytanie, jakiej kary może spodziewać się Wisła? Gdy podobny poziom ogłupienia zaprezentowali kibice Cracovii (transparent “paprykarz szczeciński”, czyli pochwała mordu kibica Pogoni), Komisja Ligi zamknęła stadion na jeden mecz, wlepiła karę 30 tysięcy złotych i odwiesiła wcześniejszą finansówkę, więc w sumie “Pasy” zapłaciły 40 tysięcy. Głupota krakowskich kibiców była więc kosztowna i podobnie będzie pewnie także tym razem.
PP