Reklama

Złote Kolce młotem stoją. Włodarczyk i Nowicki wyróżnieni

Sebastian Warzecha

Autor:Sebastian Warzecha

22 października 2021, 21:26 • 5 min czytania 1 komentarz

Złote Kolce – czyli nagroda dla najlepszych polskich lekkoatletów sezonu – przyznawane są już od 1970 roku. Dawno nie było jednak takiego sezonu jak ten. Z igrzysk w Tokio nasi zawodnicy przywieźli aż 14 medali, z czego dziewięć było wynikiem startów polskich lekkoatletów. To wynik wręcz fenomenalny, tym bardziej, gdy pomyśli się o tym, że aż cztery z tych krążków było złotych. Nic dziwnego, że przy każdej z wyróżnionych osób (łącznie dziesięciu) można było dodać, jakże pięknie brzmiące: „jest medalistą olimpijskim”. Kogo więc nagrodzono?

Złote Kolce młotem stoją. Włodarczyk i Nowicki wyróżnieni

Poczet medalistów

Wyjaśnijmy sobie najpierw jak przyznawane są Złote Kolce. To bowiem nie wynik głosowania, a ranking, w którym liczą się wyniki zawodników w najważniejszych imprezach, zarówno krajowych, jak i międzynarodowych. Dodatkowo otrzymuje się je za rekordy: Polski, Europy i świata oraz odpowiednio wysokie pozycje na listach najlepszych wyników minionego sezonu. Jak możecie się domyślić – wszystkich z wymienionych rzeczy mieliśmy w tym sezonie sporo i to w wykonaniu naprawdę wielu zawodników. Dlatego walka o zwycięstwa była jeszcze bardziej zażarta, niż zwykle. Choć wygrali, oczywiście, złoci medaliści olimpijscy. Ale o tym za chwilę.

Bo zacząć trzeba by od miejsc 5-2., tak bowiem przebiega też gala. Najpierw przyznaje się statuetki dla osób, które zajęły niższe pozycje. U kobiet takie lokaty przypadły kolejno Natalii Kaczmarek, Justynie Święty-Ersetic, Malwinie Kopron i Marii Andrejczyk. Oczywiście, ktoś mógłby zapytać: jak to możliwe, że Kaczmarek i Święty-Ersetic  – podwójne medalistki: srebrne oraz złote – zajęły dalsze miejsca. Sęk w tym, że oba te medale zdobywały one w sztafetach. Z tego samego powodu wśród mężczyzn z naszej złotej mieszanej sztafety 4×400 metrów zmieścił się tylko Kajetan Duszyński, który po Tokio osiągał również doskonałe czasy w rywalizacji indywidualnej i zaczął zbliżać się nawet do rekordu Polski. Zabrakło za to Karola Zalewskiego.

500 PLN ZWROTU BEZ OBROTU – ODBIERZ BONUS NA START W FUKSIARZ.PL!

Nic w tym jednak dziwnego, bo stawka wśród mężczyzn była może jeszcze bardziej wyrównana niż u kobiet, gdzie niższe stopnie podium okupiły brązowa (Kopron) i srebrna (Andrejczyk) medalistki igrzysk. U mężczyzn ponad Duszyńskim znalazło się za to dwóch gości, którzy w Japonii zdobyli brąz, czyli Patryk Dobek (czwarty) i Paweł Fajdek (trzeci). Walka o triumf w Złotych Kolcach miała jednak rozstrzygnąć się pomiędzy dwójką złotych medalistów olimpijskich – co do tego nikt nie miał wątpliwości. Pozostawało tylko pytanie o to, w jakiej kolejności wyjdą na scenę. Okazało się, że jako pierwszy zrobił to nasz najbardziej sensacyjny mistrz w historii – Dawid Tomala – zajmując tym samym drugie miejsce.

Reklama

Pozostawało więc, dla formalności, wyczytać nazwiska zwycięzców.

Nowicki po raz trzeci, Włodarczyk po raz… dziesiąty!

To, co dostrzec można było gołym okiem na igrzyskach w Tokio, potwierdziło się i na gali Złotych Kolców – Polska lekkoatletyka niezmiennie stoi młotem. Najlepszymi zawodnikami sezonu zostali bowiem Wojciech Nowicki i Anita Włodarczyk. Ten pierwszy w Japonii zaprezentował formę swojego życia, bijąc rekord życiowy i po raz pierwszy w karierze przekraczając granicę 82 metrów. Rywalom – w tym Pawłowi Fajdkowi – nie pozostawił żadnych wątpliwości co do tego, kto w konkursie olimpijskim był najlepszy.

– Bardzo dziękuję za to wyróżnienie, otrzymałem je drugi rok z rzędu. Cieszę się, że Złote Kolce pojadą do Białegostoku. Dziękuję przede wszystkim mojej grupie treningowej: Malwinie Wojtulewicz, Asi Fiodorow [od przyszłego sezonu to Fiodorow, która skończyła zawodniczą karierę, będzie trenować Nowickiego – przyp. red.] i Karolinie Bileckiej. Za pracę i rok przygotowań do igrzysk. Chciałbym też podziękować sponsorom, mojemu miastu, menadżerowi. Dzięki wam i waszej pomocy jestem tu, gdzie jestem i osiągam takie wyniki. Mam nadzieję, że zdrowie mi dopisze i będę mógł dalej przeżywać tak wspaniałe chwile jak ta. Dziękuję za wszystko – powiedział trzykrotny laureat Złotych Kolców.

Anita Włodarczyk za to została wyróżniona statuetką już po raz dziesiąty. I to absolutny rekord. Od pierwszych triumfatorów – Teresy Sukniewicz i Henryka Szordykowskiego – nikt nie zebrał ich tylu. Oczywiście, gdyby przyznawać Złote Kolce zaczęto dekadę wcześniej, mogłaby to zrobić na przykład Irena Szewińska, która zresztą i tak zdołała otrzymać aż siedem statuetek (do tego z rzędu!). Włodarczyk wygrywała w latach 2009-2010 i 2012-2018. Potem nastąpiła dwuletnia przerwa w jej panowaniu, spowodowana poważną kontuzją. Na tyle poważną, że w rozmowie w naszym olimpijskim magazynie „Orły” opowiadała nawet, że po operacji uczyła się… chodzić od nowa. W międzyczasie zmieniła też trenera. A mimo tego zdobyła trzecie z rzędu olimpijskie złoto.

– Po gorszych startach, takim jak w mistrzostwach Polski, nie załamałam się, bo wiedziałam, że forma przyjdzie. Przekonanie i wiarę w siebie zyskałam po Memoriale Ireny Szewińskiej w Bydgoszczy. Tam nastąpiło przełamanie. Cierpliwie – tego nauczyłam się w czasie rehabilitacji – podchodziłam do wszystkiego. Dziś po raz dziesiąty tu jestem, dla niektórych może to być nudne. Dla mnie to przyjemne. Czuję się weteranką Złotych Kolców, ale jeszcze nie rzutni. […] To nie był dla mnie łatwy okres, również wtedy, gdy zostawił mnie trener Krzysztof Kaliszewski. Pomogło mi to, że igrzyska zostały przesunięte. Miałam spokój, mogłam podjąć dobrą decyzję co do współpracy z trenerem. Gdy zadzwoniła do mojego obecnego trenera, Ivicy Jakelicia, zapytałam, czy chce ze mną współpracować. Pierwszą rzeczą, jaką powiedział, było to, że pomoże mi wrócić na szczyt. Za to wielkie podziękowania, bo nie każda osoba mogła się tak zachować. Mam nadzieję, że ta statuetka i złoto w Tokio będą rozpoczęciem drugiej sportowej kariery – mówiła Włodarczyk.

A jej słowa znaczą tylko jedno – rekord otrzymanych statuetek na gali Złotych Kolców zamierza tylko śrubować.

Reklama

Pozostałe nagrody

Warto jeszcze wspomnieć o tym, że w trakcie gali przyznano też inne wyróżnienia. W kategorii Odkrycia Roku statuetkę otrzymała Kornelia Lesiewicz, kolejna z naszych znakomitych czterystumetrówek. W gronie paraolimpijskim wyróżniono za to Różę Kozakowską, dwukrotną medalistkę paraigrzysk w Tokio, w tym mistrzynię w rzucie maczugą. Trener roku? To statuetka dla Grzegorza Tomali – oczywiście szkoleniowca Dawida Tomali. Partnerem medialnym zostało TVP Sport, a sponsorem roku grupa ORLEN.

Złote Kolce 2021. Kobiety:

1. Anita Włodarczyk
2. Maria Andrejczyk
3. Malwina Kopron
4. Justyna Święty-Ersetic
5. Natalia Kaczmarek

Złote Kolce 2021. Mężczyźni:

1. Wojciech Nowicki
2. Dawid Tomala
3. Paweł Fajdek
4. Patryk Dobek
5. Kajetan Duszyński

Fot. Newspix

Gdyby miał zrobić spis wszystkich sportów, o których stworzył artykuły, możliwe, że pobiłby własny rekord znaków. Pisał w końcu o paralotniarstwie, mistrzostwach świata drwali czy ekstremalnym pływaniu. Kocha spać, ale dla dobrego meczu Australian Open gotów jest zarwać nockę czy dwie, ewentualnie czternaście. Czasem wymądrza się o literaturze albo kinie, bo skończył filmoznawstwo i musi kogoś o tym poinformować. Nie płakał co prawda na Titanicu, ale nie jest bez uczuć - łzy uronił, gdy Sergio Ramos trafił w finale Ligi Mistrzów 2014. W wolnych chwilach pyka w Football Managera, grywa w squasha i szuka nagrań wideo z igrzysk w Atenach 1896. Bo sport to nie praca, a styl życia.

Rozwiń

Najnowsze

Polecane

Thurnbichler: Nie zareagowałem wystarczająco wcześnie na negatywne zmiany [WYWIAD]

Szymon Szczepanik
2
Thurnbichler: Nie zareagowałem wystarczająco wcześnie na negatywne zmiany [WYWIAD]

Inne sporty

Komentarze

1 komentarz

Loading...