Reklama

Bukowiecki i Święty-Ersetic najlepsi w World Indoor Tour!

Sebastian Warzecha

Autor:Sebastian Warzecha

02 marca 2022, 23:56 • 4 min czytania 3 komentarze

Znakomity występ Justyny Święty-Ersetic i nowy rekord życiowy na hali. Świetne pchnięcia Konrada Bukowieckiego, który już na dobre powrócił do wysokiej formy. I dwa polskie zwycięstwa w cyklu World Athletics Indoor Tour – największej serii mityngów sezonu halowego. To najważniejsze z naszej perspektywy wydarzenia mityngu w Madrycie. 

Bukowiecki i Święty-Ersetic najlepsi w World Indoor Tour!

Trzy miejsca, trzy szybkie zawodniczki

51.10 Anny Kiełbasińskiej. 51.15 Natalii Kaczmarek z niedawnego Copernicus Cup w Toruniu. I dzisiejsze 51.21 Justyny Święty-Ersetic. Nasze „czterystumetrówki” są w znakomitej formie i nawzajem się napędzają. A rywalizacja, jak widać, zdecydowanie im służy. Tylko kwestią czasu wydaje się moment, gdy któraś zejdzie poniżej 51 sekund. A tak szybko w historii nie biegała do tej pory żadna Polka.

Dziś Święty-Ersetic zbliżyła się do tej granicy jak nigdy wcześniej, ale przede wszystkim miała przed sobą postawione inne zadanie – wygrać bieg. Zwycięstwo w tym starcie oznaczałoby bowiem równocześnie wygraną w całym cyklu World Athletics Indoor Tour, a także trzecie miejsce dla Polski w biegu na 400 metrów na mistrzostwach świata w Belgradzie. Cenne, biorąc pod uwagę, że mamy trzy naprawdę szybkie zawodniczki.

Cenna byłaby też jednak wygrana w całym cyklu, bo Justyna mogła zostać dopiero drugą osobą z Polski, która powtórzyłaby taki sukces. Do tej pory triumfowali:

Reklama
  • 2016: Adam Kszczot (bieg na 800 metrów);
  • 2017: Joanna Jóźwik (bieg na 800 metrów);
  • 2018: Adam Kszczot (bieg na 800 metrów) i Piotr Lisek (skok o tyczce);
  • 2019: Ewa Swoboda (60 metrów);
  • 2020: Justyna Święty-Ersetic (bieg na 400 metrów).

Co ważne – Justyna w tym sezonie zdawał się rozpędzać. Już przy okazji wspomnianego toruńskiego mityngu mówiła, że może wywalczyłaby lepszy czas, gdyby tylko nie musiała dużej części dystansu biec po dalszym torze. Dziś więc zrobiła wszystko, by sobie na taki scenariusz nie pozwolić – znakomicie wystartowała i na zejściu do środka przewodziła stawce, choć Phil Healy jeszcze przez chwilę próbowała z nią powalczyć. Nie dała rady.

I to był najważniejszy moment. Bo gdy Justyna na prowadzenia wyszła, to spokojnie utrzymała je do ostatniej prostej. A na niej odskoczyła wszystkim rywalkom. Wygrała bieg i cały cykl. A przy tym ustanowiła nową życiówkę. Dodajmy – z całkiem sporą „przebitką”. Poprzedni – z ubiegłego roku – wynosił 51.34 s.

https://twitter.com/Nedops/status/1499120423556026371

Na listach światowych trzy najlepsze Polki zajmują aktualnie piąte, szóste i ósme miejsce. Ale jedną rywalkę z przodu trzeba odjąć, bo druga jest Polina Miller (50.71), a Rosjanka na halowych mistrzostwach świata z wiadomych powodów nie wystartuje. Polki śmiało więc mogą myśleć o podium. Przy świetnym biegu zdecydowanie je na to stać.

Wrócił stary, dobry Konrad

Konrad Bukowiecki miał w ostatnim czasie sporo problemów, głównie ze zdrowiem. Przez to nie pchał kulą tak daleko, jak chciałby tego on sam i jak chcielibyśmy my. Poprzedni sezon był w jego wykonaniu na tyle słaby, że trzeba było o nim jak najszybciej zapomnieć i skoncentrować się na przygotowaniach do nowego. I te zdecydowanie mu wyszły – od samego początku pokazywał bowiem, że jest w stanie na powrót pchać daleko.

Przez chwilę przewodził przecież nawet listom światowym. Po dzisiejszym mityngu wrócił z kolei na pierwsze miejsce tych europejskich (bo najlepszy na świecie jest Ryan Crouser, który pchnięcie w tej chwili absolutnie zdominował i nikt nie jest w stanie mu zagrozić). Jednak tak jak w przypadku Święty-Ersetic, jego wygrana miała podwójne znaczenie – wygrał też bowiem cały halowy cykl.

Reklama

Jego trumf nie był jednak tak oczywisty. Musiał bowiem nie tylko być najlepszym w dzisiejszym mityngu, ale też pchnąć przy tym co najmniej 21.84 m. I to zrobił już w pierwszej serii. Dlaczego był to tak ważne? Bo Polak wyrównał tym samym najlepszą tegoroczną próbę Filipa Mihajlevicia, a jego druga była lepsza od tej Chorwata. Choć oczywistym było, że ten nie odpuści do samego końca. I faktycznie, nie odpuścił. W swojej ostatniej próbie pchnął nawet 21.83 m.

Ale to było za mało. Bo Bukowiecki jeszcze się poprawił.

W swoim czwartym pchnięciu osiągnął 21.91 m, przybliżając się tym do granicy 22 metrów – a to już taki wynik, który pozwala walczyć o medale największych imprez. Co jednak najbardziej istotne, to prosty komunikat, który zaprezentował do kamery po wygranej. „STOP WAR”, napisane na wewnętrznej stronie numeru startowego.

– Dzisiaj wygrana w Madrycie i w całym World Indoor Tour ze świetnym wynikiem 21.91m, co jest nowym Rekordem Meetingu! Krótki przekaz z mojej strony, jeśli chodzi o obecną sytuację… STOP WAR! Jestem całym sercem z Ukrainą i trzymam kciuki za wszystkich obywateli Ukrainy – napisał na Twitterze już po zawodach (pisownia oryginalna).

I my te słowa w pełni popieramy.

Fot. Newspix

Gdyby miał zrobić spis wszystkich sportów, o których stworzył artykuły, możliwe, że pobiłby własny rekord znaków. Pisał w końcu o paralotniarstwie, mistrzostwach świata drwali czy ekstremalnym pływaniu. Kocha spać, ale dla dobrego meczu Australian Open gotów jest zarwać nockę czy dwie, ewentualnie czternaście. Czasem wymądrza się o literaturze albo kinie, bo skończył filmoznawstwo i musi kogoś o tym poinformować. Nie płakał co prawda na Titanicu, ale nie jest bez uczuć - łzy uronił, gdy Sergio Ramos trafił w finale Ligi Mistrzów 2014. W wolnych chwilach pyka w Football Managera, grywa w squasha i szuka nagrań wideo z igrzysk w Atenach 1896. Bo sport to nie praca, a styl życia.

Rozwiń

Najnowsze

Polecane

Majchrzak: Udowodniłem, że jestem niewinny. Nie należy mi się łatka dopingowicza

Sebastian Warzecha
1
Majchrzak: Udowodniłem, że jestem niewinny. Nie należy mi się łatka dopingowicza

Inne sporty

Komentarze

3 komentarze

Loading...