FC Barcelona i Sokół Stary Sącz. Co łączy te dwie drużyny? Poza faktem, że obie przewodzą stawce w swoich ligach, to w sobotę obchodziły urodziny. Duma Katalonii uczciła je zwycięstwem 3:1, chociaż Deportivo Alaves napsuło sporo krwi ekipie Hansiego Flicka.

Kac po Londynie
FC Barcelona podchodziła do tego meczu z bagażem skrajnych emocji. Tydzień wcześniej kibice świętowali ponowne otwarcie Camp Nou, a Blaugrana zdemolowała Athletic Bilbao 4:0. Euforia trwała jednak krótko – zaledwie trzy dni później Barca została brutalnie sprowadzona na ziemię w Londynie. Chelsea obnażyła wszystkie braki zespołu Flicka i zasłużenie sięgnęła po trzy punkty.
Mając w perspektywie mecze z Atletico, Realem Betis czy Eintrachtem Frankfurt w Lidze Mistrzów, niemiecki trener zdecydował się trochę rotacji. Na środku obrony wylądował Gerard Martin, a w środku pomocy mieliśmy duet Casado – Bernal. Na skrzydle zaś po raz pierwszy od końcówki września w wyjściowym składzie znalazł się Raphinha.
Trener Deportivo Alaves też trochę pozmieniał względem ostatnich meczów. Przede wszystkim zmienił formację – zamiast ustawienia z dwoma napastnikami, Eduardo Coudet postawił na ustawienie 1-4-1-4-1 i zagęszczenie środka pola.
I po 45 sekundach to przyniosło efekt.
Barcelona na początku rozdawała prezenty
Kibice, którzy liczyli, że defensywa będzie wyglądała tak dobrze, jak smakuje tort urodzinowy, musieli się mocno rozczarować. Dostali co najwyżej zakalec. Po 10 (!) sekundach Marc Bernal niefortunną główką sprezentował rywalom rzut rożny, a to był dopiero początek nieszczęść. Dośrodkowania z rzutu rożnego nie przeciął Marc Casado, Bernal nie upilnował Victora Parady, a Balde i Raphinha stali jak słupy soli, widząc Pablo Ibaneza pakującego piłkę do siatki.
Ależ początek na Camp Nou! @FCBarcelona straciła gola już w pierwszej minucie, ale Lamine Yamal błyskawicznie odpowiada 💪
📺 Mecz trwa w CANAL+ SPORT i w serwisie CANAL+: https://t.co/ObSwpSXkQI pic.twitter.com/MFhKBvwelO
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) November 29, 2025
Katastrofa w defensywie Barcy? W sumie nic nowego.
Chwilę potem mogło być 0:2, ale Abderrahmane Rebbach fatalnie rozwiązał akcję, zagrywając niecelnie wzdłuż bramki Garcii. To była dopiero druga minuta.
Generalnie trudno było odnieść wrażenie, że Barcelona gra dzisiaj pewnie w obronie. W defensywie Barcy głównie brylowali Gerard Martin, grający na środku z konieczności, oraz bramkarz Joan Garcia, wielokrotnie ratujący zespół przed utratą bramki.
Paradoks Olmo
Deportivo Alaves grało w sobotnie popołudnie nadzwyczaj odważnie, z wiarą we własne umiejętności. Piłkarze gości wykorzystywali bardzo słaby środek pola miejscowych. Bernal i Casado grali słabiutko, a Olmo to był człowiek-strata.
Paradoksem jest jednak, że pomimo licznych pomyłek, Olmo jest jednym z bohaterów gospodarzy. Zdobył dwie bramki – najpierw na 2:1, wykorzystując dobre dogranie Raphinhi, a później pod koniec rywalizacji, ustalając wynik meczu na 3:1.
To nie był łatwy mecz dla FC Barcelony, ale Dani Olmo stanął na wysokości zadania 💪
Dublet Hiszpana ⚽⚽
📺 Oglądajcie @LaLiga w serwisie CANAL+: https://t.co/ObSwpSXkQI pic.twitter.com/Q6ngnViNJ1
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) November 29, 2025
Przy odrobinie szczęścia Olmo mógłby mieć nawet hat-tricka, gdyby nie… Robert Lewandowski. W 8. minucie Polak stał się autorem kuriozalnej asysty. Po zagraniu Raphinhi Lewy przypadkowo podbił piłkę piętą, myląc wbiegającego Olmo. Polak od razu podniósł rękę w geście przeprosin, ale wyszło idealnie – piłka trafiła do niepilnowanego Lamine Yamala, który doprowadził do wyrównania. Czasem w futbolu trzeba mieć trochę szczęścia.
Powrót Raphinhi
Kluczem do zwycięstwa okazał się jednak powrót Raphinhi.
Brazylijczyk, choć może nie był najbardziej widocznym graczem na boisku przez 60 minut, bo tyle grał, zrobił to, co do niego należało – dostarczył liczby. Asysta i kluczowe podanie przy bramkach w pierwszej połowie pozwoliły odwrócić losy meczu w krytycznym momencie. Jego obecność była dla ofensywy Barcy jak tlen po dwumiesięcznej pauzie.
Mecz w pierwszej połowie był prawdziwym rollercoasterem, a w drugiej części, szczególnie w końcówce było nerwowo. Alaves zasłużyło na pochwały – nie zaparkowali autobusu i, ba, byli bliscy sprawienia sensacji (sytuacja sam na sam Guridiego). Ostatecznie jednak jakość indywidualna zadecydowała. Barcelona świętuje 126. urodziny i powrót na fotel lidera, ale Hansi Flick zamiast szampana może dziś sięgnąć po tabletki na ból głowy. Z taką defensywą nadchodzący mecz z Atletico może się skończyć podobnie jak wizyta na Stamford Bridge.
FC Barcelona – Deportivo Alaves 3:1 (2:1)
- 0:1 – Ibanez 1′
- 1:1 – Yamal 8′
- 2:1 – Olmo 26′
- 3:1 – Olmo 90+1′
CZYTAJ WIĘCEJ O HISZPAŃSKIEJ PIŁCE NA WESZŁO:
- Ważni gracze Realu wracają po kontuzjach
- Trener czołowego klubu La Liga przedłużył wygasającą umowę
- Stara kontuzja do dziś męczy Wojciecha Szczęsnego
Fot. Newspix