Reklama

Bez szału na własnym terenie. Skoczkowie nie zaskoczyli

Antoni Figlewicz

Opracowanie:Antoni Figlewicz

06 grudnia 2025, 16:36 • 2 min czytania 3 komentarze

Jeśli mamy wyczekiwać wystrzału lepszej formy naszych skoczków narciarskich, to owo wyczekiwanie jeszcze trochę potrwa. Liczyliśmy, po cichu, na jakiś przełom w Wiśle, na naszym terenie. Tam, gdzie gospodarzom powinno sprzyjać wszystko. No i może jakiś pozytyw jest, ale nadal – względem rozbudzonej tłustymi latami wyobraźni kibica – za wiele radości to on nie daje.

Bez szału na własnym terenie. Skoczkowie nie zaskoczyli

Z drugiej strony – Piotr Żyła ma 38 lat i jego radość po drugim skoku była jak najbardziej uzasadniona. Okazał się bowiem najlepszym z Biało-Czerwonych i skończył zmagania na 14. miejscu. Najlepszym w sezonie, więc pozwolił sobie nasz zawodnik na odrobinę uśmiechu, który nie towarzyszył nam raczej przy skokach reszty jego kolegów.

Reklama

Piotr Żyła najlepszy z naszych. Górą dziś Słoweniec

W drugiej serii obejrzeliśmy tylko trzech naszych skoczków. Oprócz Żyły do trzydziestki wbili się jeszcze Kacper Tomasiak (25.) i Dawid Kubacki (26.). Wyników, jak sami widzicie, nie osiągnęli specjalnie wybitnych, ale jesteśmy w takim momencie dla ich sportu w Polsce, że i ze zdobyczy punktowej, dosyć mizernej, wypada się ucieszyć.

Bliscy zakwalifikowania się do rundy finałowej byli też w gruncie rzeczy Maciej Kot (31.) i Paweł Wąsek (34.), ale przecież nie będziemy ich chwalić za to, że na własnej skoczni załapali się na miejsca w czwartej dziesiątce.

Dobrze o tyle, że mogliśmy się odrobinę podelektować wyczynami tych, którzy skaczą na ten moment świetnie. W Wiśle wygrał Domen Prevc, który przewodził stawce po pierwszej serii – oddał odpowiednio skoki na odległość 136 i 130 metrów. Tym samym jako jedyny osiągnął barierę 130 metrów dwukrotnie i bez względu na przeliczniki czy styl możemy śmiało powiedzieć, że dziś Słoweniec wygrał dzięki osiąganej odległości.

CZYTAJ WIĘCEJ O SKOKACH NARCIARSKICH NA WESZŁO:

Fot. Newspix

3 komentarze

Wolałby pewnie opowiadać komuś głupi sen Davida Beckhama o, dajmy na to, porcelanowych krasnalach, niż relacjonować wyjątkowo nudny remis w meczu o pietruszkę. Ostatecznie i tak lubi i zrobi oba, ale sport to przede wszystkim ciekawe historie. Futbol traktuje jak towar rozrywkowy - jeśli nie budzi emocji, to znaczy, że ktoś tu oszukuje i jego, i siebie. Poza piłką kolarstwo, snooker, tenis ziemny i wszystko, w co w życiu zagrał. Może i nie ma żadnych sportowych sukcesów, ale kiedyś na dniu sąsiada wygrał tekturowego konia. W wolnym czasie głośno fałszuje na ulicy, ale już dawno przestał się tego wstydzić.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Polecane

Reklama
Reklama