Papszun: Nie zasłużyłem na hasła o Judaszu i sprzedawczyku

Przemysław Michalak

14 grudnia 2025, 19:43 • 3 min czytania 40

Marek Papszun meczem z Zagłębiem Lubin pożegnał się z częstochowską publicznością. Nie było to pożegnanie udane, bo Raków przegrał 0:1 z Zagłębiem Lubin, które przez większość spotkania grało 11 na 10 po wykluczeniu Adriano Amorima.

Papszun: Nie zasłużyłem na hasła o Judaszu i sprzedawczyku
Reklama

Mimo przegranej Papszun na pomeczowej konferencji nie wyglądał na przygnębionego. Jego zdaniem dziś po punkty nie sięgnęła drużyna lepsza.

Papszun: Nie zasłużyłem na transparenty o Judaszu i sprzedawczyku

– Tak po ludzku naprawdę szkoda mi zawodników i jestem dumny z tego, co dziś pokazali – jaki mental, jaki charakter – grając 55 minut w dziesiątkę, 66 godzin po meczu pucharowym i rozgrywając 31. mecz w sezonie. Według mnie nie było widać różnicy na boisku. Jeżeli miałbym kogoś wskazać, to bardziej nas. Taka jednak jest piłka. Niestety jedna akcja przesądziła o wyniku. Bardzo mi zależało, żeby ostatni mecz tutaj wygrać i – tak jak zawsze – skończyć na pierwszym miejscu. Ale nie można mieć wszystkiego. Zespół jest o punkt od lidera, na wiosnę będzie walczył o wszystko – stwierdził szkoleniowiec, który niedługo przeniesie się do Legii Warszawa.

Reklama

Siłą rzeczy ten temat znów dominował. Papszuna poproszono o słowo do kibiców i podsumowanie wzajemnych relacji. Wielu mu dziękowało, ale w ostatnim czasie dochodziło również do zgrzytów.

– Padły słowa, ale były też transparenty. To jest druga strona medalu. Uważam, że sobie na takie transparenty nie zasłużyłem. Nie mając kompletnej wiedzy, należało się z tym wstrzymać. Nic złego nie powiedziałem. Powiedziałem to, co wszyscy wiedzieli, czyli, że mam propozycję z Legii i chcę do niej odejść. Ja to tylko potwierdziłem, ale wylał się na mnie hejt, jakieś transparenty o Judaszu i sprzedawczyku. Poszło to dwa kroki za daleko. Mamy cywilizację, XXI wiek, każdy człowiek ma prawo o sobie zdecydować. Przez tyle lat nie dałem żadnego argumentu, żeby o mnie w ten sposób myśleć – uważa mistrz Polski z 2023 roku.

– Mimo tej sytuacji na końcu, na pewno do większości ludzi mam tutaj szacunek. I tak też zostanie. Kto nie miał szacunku do mnie, ja do niego także nigdy nie będę miał szacunku, ale to chyba normalne – dodał w innym miejscu.

Papszun: Mam poczucie dobrze wykonanej pracy

– Nie ma tu złej krwi. Chcę pamiętać tylko o tych dobrych momentach. Raków przez moje 5,5 roku w Ekstraklasie jest zdecydowanie na pierwszym miejscu. To długofalowo pokazuje, jaką Raków stał się marką. Odchodząc, mam poczucie dobrze wykonanej pracy. Wróciłem tutaj na prośbę Michała Świerczewskiego i pomogłem ponownie wejść na najwyższe obroty. Dużo mnie to kosztowało, bezwzględnego poświęcenia i wysiłku, ale nie narzekam. Nie ma innej drogi. Tylko tak dochodzi się do sukcesów. Jestem wdzięczny wszystkim, że się do tych standardów dostosowali. Trener bez zawodników, sztabu i całego otoczenia nie istnieje – podsumował.

Zapytany o czerwona kartkę Amorima, nie chciał przesądzać o skali jego winy. – Nie widziałem dokładnie tej sytuacji. Musiałbym ją przeanalizować i porozmawiać z zawodnikiem, żeby nie zrobić mu krzywdy. Jeśli było to nierozważne, byłoby to bolesne, bo nie można się tak zachowywać. Bez względu na wszystko trzeba zachować się odpowiedzialnie – odpowiedział Papszun.

Wielu zdziwiło, że w przerwie zdecydował się ściągnąć Jonatana Brauta Brunesa, który ostatnio strzelał jak na zawołanie. Był jednak konkretny powód. – Niektórzy mieli takie markery zmęczeniowe, że grozi to urazem. On był wśród nich. Musieliśmy biegać więcej za jednego zawodnika, dlatego zdecydowałem się na taką zmianę – skwitował szkoleniowiec.

Raków Częstochowa kończy 2025 rok na czwartym miejscu w tabeli Ekstraklasy. W osiemnastu meczach wywalczył 29 punktów i traci tylko jedno „oczko” do otwierającej stawkę Wisły Płock.

CZYTAJ WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:

Fot. Newspix

40 komentarzy

Jeżeli uznać, że prowadzenie stronki o Realu Valladolid też się liczy, o piłce w świecie internetu pisze już od dwudziestu lat. Kiedyś bardziej interesował się ligami zagranicznymi, dziś futbol bez polskich akcentów ekscytuje go rzadko. Miał szczęście współpracować z Romanem Hurkowskim pod koniec jego życia, to był dla niego dziennikarski uniwersytet. W 2010 roku - po przygodach na kilku stronach - założył portal 2x45. Stamtąd pod koniec 2017 roku do Weszło wyciągnął go Krzysztof Stanowski. I oto jest. Najczęściej możecie czytać jego teksty dotyczące Ekstraklasy – od pomeczówek po duże wywiady czy reportaże - a od 2021 roku raz na kilka tygodni oglądać w Lidze Minus i Weszłopolskich. Kibicowsko nigdy nie był mocno zaangażowany, ale ostatnio chodzenie z synem na stadion sprawiło, że trochę odżyła jego sympatia do GKS-u Tychy. Dodając kontekst zawodowy, tym chętniej przyjąłby długo wyczekiwany awans tego klubu do Ekstraklasy.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Ekstraklasa

Reklama
Reklama