Bieganie: kiedy przychodzi kryzys…
12,8. Ta liczba śni mi się w nocy. Myślę o niej kiedy robię śniadanie, a potem rozmawiam z dziewczyną. Gdy piszę tekst na „Wyszło”, też mam ją w głowie. Opętała mnie. 12,8 to prędkość, liczona w kilometrach na godzinę, z jaką muszę przez 50 minut pobiegać podczas wtorkowego treningu. Nic trudnego? Nie byłbym taki pewien. Dzień wcześniej przepłynąłem rano w basenie 2200 metrów, a potem, wieczorem, biegałem przez półtorej godziny. W średnim tempie 5:00/km. We wtorek […]
redakcja
• 7 min czytania
2