Bobić stracił szansę, żeby milczeć

Paweł Paczul

15 grudnia 2025, 14:15 • 5 min czytania 33

Kibice Legii długo czekali na to, żeby któryś z działaczy zebrał się na odwagę i wyszedł do mediów, co się w końcu stało, bo przed kamerami Canal+ zaprezentował się Fredi Bobić. Niestety – doszło tu do paradoksu. Ponieważ – choć wszyscy chcieli coś usłyszeć – to gdy Bobić już mówił i mówi, to miało się ochotę, by jednak przestał.

Bobić stracił szansę, żeby milczeć
Reklama

Stwierdził bowiem w pewnym momencie: – Mamy wszystko, ale nie mamy wyników.

To bardzo ciekawa konstrukcja. Równie dobrze kierowca Formuły 1 mógłby powiedzieć, że ma wszystko, ale nie ma bolidu, a listonosz zapukać do czyichś drzwi i stwierdzić, że dzień dobry, mam wszystko, oczywiście oprócz pana listu. Innymi słowy to „wszystko” bez wyników można sobie wsadzić gdzieś głęboko i o tym zapomnieć.

Reklama

Poza tym – co to jest to „wszystko”? Legia przecież nie ma trenera od dłuższego czasu, a trener w drużynie piłkarskiej jest dość ważny, więc skoro go brakuje, to trudno mówić o „wszystkim”. Legia nie ma też przytomnego właściciela, który wyciągałby wnioski ze swoich błędów, a co za tym idzie kompletnie nie ma wizji, w jaką stronę ten projekt miałby iść. Nie ma też poparcia kibiców.

Generalnie – trochę brakuje do tego „wszystkiego”. I konsekwencją tych niedoróbek, ułomności, głupot, błędów jest brak wyników. Tenże brak wyników nie wziął się z kosmosu, nie było tak, że Legia okazała się przygotowana na „wszystkich” polach, a potem pechowo zabrakło rezultatów.

Bobić wciska bajki dla naiwnych.

Fredi Bobić o Legii Warszawa. Nieprzyzwoitość, głupota

Ale to nie koniec, bo mówił też tak: – Byliśmy zdecydowani, by zatrudnić nowego trenera. Mieliśmy swojego faworyta. Zrobiliśmy to szybko, 5 -6 dni i sprawa była dogadana. Obie strony chciały tego samego, ale potem zaczęła się walka. 6-7 tygodni, żeby wyciągnąć szkoleniowca z jego klubu. Mam nadzieję, że wkrótce będziemy mogli ogłosić, że dołączy do Legii.

I znów można nawiązać do bajki, bo „wszystko by się udało, gdyby nie wścibskie dzieciaki”, jak w Scooby-Doo. Tyle że tutaj zamiast dzieciaków mamy poważnego człowieka, Michała Świerczewskiego, jak i jego poważy klub, Raków Częstochowa. Bobić zdaje się mieć pretensje, że częstochowianie nie oddali Papszuna bez gadania, skoro Legia się z nim dogadała.

Zatem człowiek, który przekonuje, że Legia ma wszystko, opowiada, jakby zapomniał o istnieniu umów i jest zaskoczony historią, w której gość z obowiązującym kontraktem nie jest podsyłany z kokardką na Łazienkowską sekundę później, gdy już się porozumiał z Legią. Dobrze więc, że Wojskowym wychodziły jakiekolwiek transfery latem, mogli przecież dogadać się z Rajoviciem albo Urbańskim, ale pomijać ich kluby i potem udawać zaskoczonych.

Choć z drugiej strony – gdyby przez to upadł transfer Rajovicia, dziś mało kto byłby zmartwiony.

Dalej Bobić stwierdził: – Niektórzy zawodnicy, szczerze mówiąc, nie mają jaj, by grać w koszulce Legii.

To bardzo wygodne stwierdzenie, bo – nawiązując do Rajovicia – wydaje się, że niektórzy nie mają po prostu na to umiejętności, a jaja można by zostawić do zbadania lekarzom. Oczywiście dyrektorowi chodziło o charakter, ale jeśli połączyć umiejętności i charakter, to przecież takich piłkarzy ściągał między innymi on. Zatem w pierwszej kolejności powinien powiedzieć, że niestety zatrudniał kasztanów bez charyzmy i jakości, a nie, że się okazało – znów się, kuźwa, coś magiczne okazało – że komuś tam czegoś brakuje.

Mieliście to sprawdzać, mieliście być dokładni na rynku transferowym, a nie byliście. Dzisiaj zrzucić wszystko na piłkarzy jest bardzo łatwo, niemniej oni sami się tutaj nie zatrudnili. Potem musieli się sami prowadzić i dogadywać taktykę, ale jednak przyszli jeszcze w momencie gdy na stanowisku był trener (leniwy, ale był).

Mówi też Bobić: – Jedyne, co mogę powiedzieć, choć nie jest to żadna wymówka, że w niedzielę rozegraliśmy 33. mecz w sezonie. To też coś znaczy. To nie jest tak, że wszystko jest takie proste.

Klasyka. Nie chcę się tłumaczyć, ALE. Jestem tolerancyjny, ALE. Lubię cię, ALE. Wszystko po „ale” nie ma znaczenia, on mówi, że to żadna wymówka, ale w kierunku wymówki jasno zmierza i mógłby się przestać krygować. Natomiast jest to i tak głupie, bo zdaje się, że Lech, Jagiellonia czy Raków też grały sporo spotkań, tymczasem nie będą gnić przez zimę w strefie spadkowej. Może choćby dlatego, że miały trenerów (oczywiście nie miały wszystkiego, tak jak Legia, ale chociaż trenerów już tak).

I na koniec o rekordzie Legii bez wygranej: – Chrzanić to, ale to wstyd dla takiego klubu.

Trudno „chrzanić” tak skandaliczny rezultat. Legia ma napompowany budżet, ściągała piłkarzy za duże pieniądze, miała sporo narzędzi, by jednak wygrać przynajmniej jedno spotkanie na jedenaście prób (to nie jest takie trudne). Nie udało się. W Ekstraklasie nie było zwycięstwa przez październik, listopad, grudzień.

A Bobić mówi: – Chrzanić to.

Nie, nie. To będzie odniesienie dla Legii na lata, dekady, rozumiesz? Zapisaliście się z kolegami w historii klubu jako ci, którzy osiągnęli tak kompromitujący rezultat. O tym się nie zapomni. Szczególnie, że macie szansę jeszcze ten wynik śrubować.

I cóż, panie Bobić, zakończmy parafrazą. Miał ten wywiad wszystko oprócz przyzwoitości.

CZYTAJ WIĘCEJ O LEGII WARSZAWA:

Fot. Newspix

33 komentarzy

Na Weszło pisze głównie o polskiej piłce, na WeszłoTV opowiada też głównie o polskiej piłce, co może być odebrane jako skrajny masochizm, ale cóż poradzić, że bardziej interesują go występy Dadoka niż Haalanda. Zresztą wydaje się to uczciwsze niż recenzowanie jednocześnie – na przykład - pięciu lig świata, bo jeśli ktoś przekonuje, że jest w stanie kontrolować i rzetelnie się wypowiedzieć na tyle tematów, to okłamuje i odbiorców, i siebie. Ponadto unika nadmiaru statystyk, bo niespecjalnie ciekawi go xG, półprzestrzenie czy rajdy progresywne. Nad tymi ostatnimi będzie się w stanie pochylić, gdy ktoś opowie mu o rajdach degresywnych.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Ekstraklasa

Reklama
Reklama