Kuzera o relacjach z Ojrzyńskim: Jesteśmy dorosłymi ludźmi

Mikołaj Duda

11 grudnia 2025, 08:19 • 5 min czytania 0

Kamil Kuzera udzielił wywiadu, w którym podzielił się swoimi spostrzeżeniami na wiele tematów. Były trener Korony Kielce poruszył kwestię obecnych relacji z byłymi współpracownikami, końcówki pracy przy Ściegiennego czy trenerów, których miał okazję spotkać podczas swojej przygody.

Kuzera o relacjach z Ojrzyńskim: Jesteśmy dorosłymi ludźmi
Reklama

Kuzera w rozmowie z Tomaszem Ćwiąkałą opowiedział o końcowych miesiącach pracy w Koronie, która w tamtym okresie przechodziła spore zmiany związane ze zmianą władzy w mieście.

– Zaczęły się dziać dziwne rzeczy, w które absolutnie nie chciałem wchodzić. Przekonywano, że to ja zwolniłem Pawła Golańskiego albo że Pani prezydent to moja rodzina. To były totalne abstrakcje. Wydarzyło się bardzo dużo negatywnych rzeczy, po których wiedziałem, że nie będzie odpowiedniej przestrzeni.

Reklama

Nadprezes. Korona Kielce wpadła w polityczne bagno [REPORTAŻ]

Trener odniósł się też do zarzutów, dotyczących jego niechęci do stawiania na młodych zawodników oraz współpracy z klubową akademią.

– Za moich czasów zajęliśmy szóste miejsce w Pro Junior System. To były realne pieniądze dla klubu. W następnym sezonie też grano młodzieżowcami, ale oni już nie punktowali. Wprowadzałem Daniela Bąka do gry w Ekstraklasie. To chłopak ze sporym potencjałem jak na nasze warunki. Dawałem mu 10 – 15 minut, ale dyrektor zasugerował, że trzeba go przesunąć do drużyny do lat 19, bo ona walczyła wtedy o utrzymanie. Ja się na to zgodziłem, a on siedział tam na ławce. Później się dowiedziałem, że to moja decyzja, bo jak się pali to każdy odsuwa od siebie odpowiedzialność.

Ważnym wątkiem w rozmowie były obecne relacje trenera z Pawłem Golańskim oraz Leszkiem Ojrzyńskim. Obecny trener Zagłębia Lubin zarzucił swojemu byłemu asystentowi brak lojalności, gdy po jego odejściu z Korony, 43-latek nie chciał podążyć tą samą drogą, a zgodził się na zostanie pierwszym trenerem drużyny ze Ściegiennego.

– Na dziś z Pawłem Golańskim nie mam żadnych relacji. Jesteśmy dorosłymi ludźmi i pewne rzeczy trzeba będzie wyjaśnić, ale najpierw będzie musiała stworzyć się przestrzeń, by porozmawiać twarzą w twarz. Gdy ukazał się ten artykuł ja zadzwoniłem do Leszka i pytałem się, czy on tak naprawdę uważa. Powiedział: „Nie, ale o co chodzi?” No to mówię, że wyszedł artykuł i przytoczyłem słowa, które tam powiedział. To zaczął się tłumaczyć, że on tych słów nie autoryzował. Dlatego uważam, że potrzebna jest taka rozmowa twarzą w twarz.  Ja byłem człowiekiem, który Leszka mocno wspierał podczas pracy w Kielcach i naprawdę razem sporo przeszliśmy. Gdy dostał pierwszą pracę w Koronie, to były mega relacje i jako zespół bardzo mu pomogliśmy.

Leszek Ojrzyński: Zdradzili mnie ludzie, którym ufałem [WYWIAD]

Kuzera o Adrianie Siemieńcu: Nikt raczej się nie spodziewał, że on zrobi aż taki progres.

Kamil Kuzera w rozmowie na kanale Tomasza Ćwiąkały poruszył temat wielu trenerów, z którymi miał okazję się spotkać lub współpracować w trakcie swojej przygody najpierw jako zawodnik, a później jako trener. 43-latek został zapytany, z którym szkoleniowcem najtrudniej było mu się mierzyć. Co ciekawe wskazał Daniela Myśliwca, który wtedy prowadził Widzew Łódź.

– Daniel Myśliwiec był takim gościem, który bardzo mocno reagował w trakcie meczu. Widać było, że pracuje w podobny sposób, czyli daje zespołowi rozwiązania i wskazuje na rzeczy, które mogą się wydarzyć. Struktura przeciwnika w jakimś stopniu jest stała, ale w trakcie meczu bywa już zmienna i widać było, że po krótkich komunikatach piłkarze Widzewa byli w stanie zmienić strukturę gry, a to już jest duża sztuka.

Były piłkarz Widzewa czy Wisły wskazał też, kto i co jest dla niego największą inspiracją w pracy trenera.

– Franciszek Smudą pokazał mi drogę. On mi mega zaufał i pozwolił mi jako małolatowi grać. Później, po drodze uczyłem się dużo od każdego. Od trenera Nawałki, który na tamte czasy był jednym z pierwszych, który wprowadzał analizę. Było to szczątkowe, ale już pracowaliśmy strukturalnie. Później był też trener Kasperczak. Z mojej perspektywy kurs UEFA Pro i rocznik w jakim byliśmy był genialny. Ja z tego wyniosłem naprawdę dużo. Po kursie inaczej spojrzałem na futbol. Tam się cały czas paliło. Niektórzy uczestnicy nawet nie potrzebowali wykładowcy, bo my to wszystko robiliśmy sami. Myślę, że ja też im tam dałem coś od siebie. Cieszę się, że też się tam pojawiłem, bo było wtedy mega połączenie różnych charakterów. Byli tacy jak Dawid Szwarga – bez doświadczenia z boiska, ale mega napakowani wiedzą – ale też osoby, które pograły w piłkę na fajnym poziomie i to się super wyśrodkowało.

Kryzys młodej fali. Polscy trenerzy wypływają i szukają oddechu

43-latek poruszył kwestię trenerów, których miał okazję spotkać podczas kursu UEFA Pro.

O Adrianie Siemieńcu: – Chyba nikt się nie spodziewał, że jego kariera tak się potoczy. Jak na kursie zabierał głos, to trzeba było spodziewać się, że to będzie trwało, będzie długo. Nawet mieliśmy takie hasło, które oznaczało, że trzeba już kończyć. Było to bardzo treściwe, ale gdy siedzieliśmy osiem godzin i na koniec wstaje Adi z pytaniem, to wiedzieliśmy, że to nie potrwa 10 minut. Nikt raczej się nie spodziewał, że on zrobi aż taki progres.

O Goncalo Feio: – Goncalo był dość specyficzną osobą, ale jak się poznaliśmy to od razu zaczęliśmy nadawać na tych samych falach. Mnie się podoba jego model gry i jest też zbliżony do mojego. Ma spory bagaż doświadczeń, bo gra w europejskich pucharach otwiera perspektywę. Pewne rzeczy, których w Ekstraklasie jeszcze nie ma, tam są na porządku dziennym. On pracuje kompleksowo. Zwraca bardzo uwagę na detale.

O Dawidzie Szwardze: – To samo było u Dawida, tylko on w Rakowie został rzucony na głęboką wodę. To był ciężki moment dla chłopaka, który dopiero zaczyna, a tam oczekiwania bardzo duże. On wchodził po zdobyciu mistrzostwa i musiał wejść w buty trenera Papszuna. Nie było łatwo, a Dawid i tak wprowadzał swoje elementy. Nie chciał, żeby jego zespół był jednowymiarowy. Wprowadzał więcej piłki i to pozwalało uwypuklać nieoczywiste atuty, które do tej pory nie były widoczne.  Każdy trener ma swoją ścieżkę do celu i nie ma jednej właściwej.

Czytaj więcej na Weszło:

Fot. Newspix

0 komentarzy

Legenda w rodzinie głosi, że piłka podobno towarzyszyła mu już podczas narodzin. Jego pierwsze wspomnienia sięgają do MŚ w Brazylii w 2014 roku, kiedy jako siedmiolatek z zafascynowaniem oglądał jak przyszły piłkarz Górnika Zabrze sięga po trofeum. 100% na 100% jego uwagi zajmuje polska piłka. Przy trzeciej godzinie monologu o rezerwowym Radomiaka jego słuchacze często tracą cierpliwość. We wtorek i środę zbiera siły przed czwartkowym wieczorem, spędzanym wspólnie z jego ulubioną Ligą Konferencji. Gdy ktoś się go zapyta o piłkarza o imieniu Lamine, to bez zawahania odpowie Diaby-Fadiga

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Polskie kluby w strachu. Mogą stracić miliony przez zmianę prawa! [NEWS]

Szymon Janczyk
0
Polskie kluby w strachu. Mogą stracić miliony przez zmianę prawa! [NEWS]
Reklama

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Polskie kluby w strachu. Mogą stracić miliony przez zmianę prawa! [NEWS]

Szymon Janczyk
0
Polskie kluby w strachu. Mogą stracić miliony przez zmianę prawa! [NEWS]
Reklama
Reklama