Reklama

Tomasiak: Jestem zadowolony, ale można by troszeczkę poprawić

Sebastian Warzecha

07 grudnia 2025, 18:01 • 5 min czytania 1 komentarz

Kacper Tomasiak po raz pierwszy w karierze zajął miejsce w czołowej „10” zawodów Pucharu Świata. Przy okazji drugiego konkursu w Wiśle skończył rywalizację na piątym miejscu, zostając tym samym pierwszym polskim nastolatkiem w TOP 10 imprezy tej rangi od… sezonu 2013/14. Rozmawiając z mediami był jednak bardzo spokojny, nie podpalał się tym miejscem – wręcz przeciwnie. – Gdy siadałem na belkę udało mi się odciąć od wszystkiego – mówił.

Tomasiak: Jestem zadowolony, ale można by troszeczkę poprawić
Reklama

Kacper Tomasiak po życiowym wyniku. O stresie, kibicach i rodzinie

Tomasiak w tym sezonie debiutuje w Pucharze Świata i od początku imponuje. Po siedmiu konkursach PŚ pozostaje bezbłędny – zawsze wchodził do drugiej serii. W klasyfikacji generalnej Pucharu ma już 124 punkty i jest zdecydowanie najlepszym z Polaków. A mimo tego nie widać po nim tej presji, nie stresuje go też przesadnie zainteresowanie fanów. Zresztą spytaliśmy go o to – czy odczuwa, że to już nie tylko dla Kamila Stocha czy Piotra Żyły kibice przychodzą na zawody, ale zaczynają również dla niego?

– Trochę to odczuwam i musiałem się nieco do tego przyzwyczaić. Ale chyba się fajnie udało i byłem w stanie czerpać z tej atmosfery. Autografy? Ręka jeszcze nie boli. (śmiech) Nie mam też wyrobionego podpisu, wychodzi inaczej za każdym razem. Ale pewnie się poprawi – mówił. W Wiśle to zainteresowanie naprawdę odczuł, bo skoczkowie schodząc z zeskoku do strefy dla mediów przechodzą tuż obok trybuny. I nie była to droga krótka, bo Kacper był co chwila zaczepiany – a to po zdjęcie, a to po autograf właśnie.

Nie dziwi, że gdy przyszedł do nas, zaczął od tego, że potrzebowałby choć trochę odpoczynku.

– Jestem zmęczony tym całym weekendem. Najchętniej bym teraz odpoczął, ale czuję dużą satysfakcję związaną z tym weekendem i dzisiejszym konkursem – stwierdził. Został też zapytany o to, jak to się stało, że skoczek, który wczoraj był 25. i od początku weekendu nieco się ze skocznią w Wiśle męczył, dziś skończył ledwie dwa miejsca za podium.

Myślę, że ze skoku na skok było coraz lepiej. Dziś udało się skoczyć nieco lepiej niż wczoraj już w kwalifikacjach, a potem w pierwszej serii też się poprawiłem. Kroczek po kroczku – mówił. A czy się stresował, gdy w drugiej serii siadał na belce, będąc tak blisko podium?

– Na pewno się trochę stresowałem, ale zwykle tego tak po mnie nie widać, bo nie okazuję stresu na zewnątrz. Gdy siadałem na belkę, udało mi się odciąć od tego wszystkiego. Dobrze sobie z tym poradziłem. Czy wyobrażałem sobie w przeszłości taki konkurs jak dziś? Pewnie tak, ale teraz sobie nie przypomnę. (śmiech)

Kacper jest dumny. To najważniejsze

Najważniejsze słowa padły jednak później. Bo Kacper mimo wszystko sprawiał wrażenie, jakby wciąż nie był w pełni zadowolony. Ale w końcu powiedział, że tak, że jest dumny ze swoich skoków… choć od razu dodał, że mogłyby być jeszcze lepsze. – Można by troszeczkę poprawić, ale jestem bardzo zadowolony z tych wyników – mówił. Z jednej strony więc zdawał sobie sprawę, że to fantastyczny rezultat, szczególnie, że najlepszy ze wszystkich Polaków w tym sezonie (dziś wysoko, 7., był też Piotr Żyła, choć nie wykorzystał szansy na podium – był drugi po pierwszej serii). Z drugiej – od razu przyznawał, że chciałby nieco więcej.

Ale, jak mówił, chodzi już o detale. Bo poza tym czuje, że jest na tym poziomie pozwalającym walczyć o wysokie lokaty.

– Te skoki są bardzo dobre, trzeba zmienić drobne rzeczy, to nie są duże różnice. Jestem z tych skoków bardzo zadowolony. To wszystko dodaje trochę pewności siebie. Z każdym skokiem w Wiśle mogłem się też bardziej przyzwyczaić do tej otoczki zawodów w Polsce, bo kibiców jest tu więcej niż w innych miejscach, szczególnie w Skandynawii. Ten weekend może mi bardzo dużo dać na przyszłość. Kibice dali radę przez cały ten weekend, nawet podczas kwalifikacji było ich słychać. Udało mi się to przekuć w pozytyw, bo czasem taka atmosfera może spowodować większy stres. A ja to zamieniłem w swoją przewagę.

Tomasiak jak Prevc?

Piotr Żyła przyznał, rozmawiając z nami, że Kacper wydawał się na górze, przed drugim skokiem, spokojniejszy od niego. Sam Tomasiak mówił, że spodobała mu się długa przerwa – wymuszona przez telewizję, trwała aż 40 minut pomiędzy jedną a drugą serią – bo lubi, gdy ma czas, żeby się zrelaksować, przeanalizować swoje skoki i tak dalej. Dziś co prawda analiza ograniczyła się do trenerów mówiących mu, by skakał tak dalej, ale jednak faktycznie – długa przerwa mu posłużyła.

Możliwe, że tak samo, jak obecność rodziny. Bo, jak mówił, na miejscu byli rodzice, rodzeństwo i kuzynostwo. Rodzeństwa ma zresztą sporo – jeszcze trzech braci i siostrę. Jeden z młodszych braci skacze już od kilku dobrych lat, drugi, siedmioletni, właśnie chwycił narty. Kto wie, może doczekamy się więc polskich Prevców? Na pewno Kacper daje pierwsze sygnały, że może być skoczkiem na poziomie słynnych Słoweńców.

Z WISŁY
SEBASTIAN WARZECHA

Fot. Newspix

Czytaj więcej o skokach na Weszło:

1 komentarz

Gdyby miał zrobić spis wszystkich sportów, o których stworzył artykuły, możliwe, że pobiłby własny rekord znaków. Pisał w końcu o paralotniarstwie, mistrzostwach świata drwali czy ekstremalnym pływaniu. Kocha spać, ale dla dobrego meczu Australian Open gotów jest zarwać nockę czy dwie, ewentualnie czternaście. Czasem wymądrza się o literaturze albo kinie, bo skończył filmoznawstwo i musi kogoś o tym poinformować. Nie płakał co prawda na Titanicu, ale nie jest bez uczuć - łzy uronił, gdy Sergio Ramos trafił w finale Ligi Mistrzów 2014. W wolnych chwilach pyka w Football Managera, grywa w squasha i szuka nagrań wideo z igrzysk w Atenach 1896. Bo sport to nie praca, a styl życia.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Polecane

Reklama
Reklama