Przypomniał o sobie Ernest Muci. Co za gol!

Marcin Ziółkowski

24 listopada 2025, 23:43 • 2 min czytania 3

Ernest Muci w Legii Warszawa miał swoje pięć minut. W stolicy spędził on trzy lata i zapracował na duży transfer. Odejście do Besiktasu w lutym 2024 roku było jednym z największych w historii Ekstraklasy. Nad Bosforem Albańczykowi idzie jednak w kratkę. Dziś przypomniał on o sobie polskim kibicom notując dublet w meczu ligowym. Uratował mecz Trabzonsporowi, do którego jest obecnie wypożyczony.

Przypomniał o sobie Ernest Muci. Co za gol!
Reklama

Świetny dwumecz z Aston Villą i duży transfer

Przygoda Muciego z Legią rozpoczęła się w lutym 2021 roku. Na swoją szansę musiał trochę poczekać. Widać było po nim, że jest dobry technicznie. Problemem zawsze była jednak regularność. W Warszawie we wszystkich rozgrywkach, jako skrzydłowy, trafił do siatki 21 razy w 121 spotkaniach.

Momentem przełomowym jego kariery były bramki w starciach z Aston Villą w rundzie jesiennej sezonu 2023/24. Najpierw dwukrotnie w Warszawie, a następnie po strzale w okienko pokonywał golkipera The Villans w rewanżu. Jego trafienia na profilach Ligi Konferencji stawały się viralami.

Reklama

Zaowocowało to wyjazdem całkiem nagłym wyjazdem do Turcji. Była to bardzo zaskakująca propozycja, bowiem Besiktas zaoferował 10 milionów euro, co wydawało się wtedy ofertą nie do odrzucenia.

W Turcji Albańczyk miewał problemy z grą, ale 11 bramek w 58 meczach to dorobek godny szacunku. Mimo to, od 13 kwietnia i pucharowego starcia z Goeztepe Izmir Mateusza Lisa, Muci nie trafił do siatki ani razu.

Pierwsze gole Muciego w nowym klubie

Został w związku z tym wypożyczony z Besiktasu do Trabzonsporu. Udało mu się w końcu przełamać strzelecki impas. Jego zespół dwukrotnie przegrywał z Basaksehirem Nuriego Sahina w starciu 13. kolejki tureckiej Super Lig. Muci wszedł na murawę w 63. minucie, przy wyniku 2:1 dla rywali.

Albańczyk przełamał się po siedmiu miesiącach oczekiwania i trafił z tej okazji dwukrotnie. Pierwszego gola strzelił już po kwadransie.

Trafienie numer dwa przypadło z kolei na doliczony czas gry. Klubowy kolega Andre Onany w 101. minucie spotkania popisał się efektownym uderzeniem z dystansu. Można by rzec – efektownie zdjął pajęczynę. Muhammed Sengezer był bez szans.

Po tym meczu, Trabzonspor utrzymał się na trzecim miejscu w tabeli Super Lig. Ma on niewielką stratę do prowadzących w tabeli klubów ze Stambułu. Fenerbahce jest lepsze o trzy, a Galatasaray o cztery punkty. Były klub Krzysztofa Piątka ma tylko cztery oczka przewagi nad strefą spadkową.

CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. Newspix

3 komentarze

Człowiek urodzony w roku stulecia swojego przyszłego ulubionego klubu. Schodzący po czerwonej kartce Jens Lehmann w Paryżu w finale Ligi Mistrzów 2006 to jego pierwsze piłkarskie wspomnienie. Futbol egzotyczny nie jest mu obcy. Przykład? W jednej z aplikacji ma ustawioną gwiazdkę na tajskie Muangthong United, bo gra tam niejaki Emil Roback. Inspiruje się Robertem Kubicą, Fernando Alonso i Ottem Tanakiem, bo jest zdania, że warto dać z siebie sto i więcej procent, nawet mimo niesprzyjających okoliczności. Po szkole godzinami czytał o futbolu na Wikipedii, więc wybudzony nagle po dwóch godzinach snu powie, że Oleg Błochin grał kiedyś w Vorwarts Steyr. Potrafi wstać o trzeciej nad ranem na odcinek specjalny Rajdu Safari, ale nigdy nie grał w Colina 2.0. Na meczach unihokeja w szkole średniej stawał się regenem Lwa Jaszyna. Esencją piłki jest dla niego styl rodem z Barcelony i Bayernu Flicka, bo Zdenek Zeman i jego podejście to życie, a posiadanie piłki jest przehajpowane

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Inne ligi zagraniczne

Reklama
Reklama