Wielki wieczór i czteropak Arsenalu! Upokorzona Aston Villa ma po serii

redakcja

Autor:redakcja

30 grudnia 2025, 23:15 • 5 min czytania 3

Koniec serii, do widzenia. Aston Villa wreszcie trafiła na kogoś mocniejszego. To był bardzo udany rewanż Arsenalu za porażkę na początku miesiąca. Wielki powrót do pierwszego składu zaliczył Gabriel Magalhaes (choć okupiony później kontuzją). Po jego trafieniu Kanonierzy już dobili rywali. Skończyło się na 4:1. Można powiedzieć, że zespół Unaia Emery’ego zatrzasnął się w szatni przed drugą połową.

Wielki wieczór i czteropak Arsenalu! Upokorzona Aston Villa ma po serii
Reklama

W Anglii trzy drużyny walczą o mistrzostwo – Arsenal, Manchester City i Aston Villa. Ten tercet odjechał konkurencji. Koledzy Matty’ego Casha przystępowali do tego starcia z niesamowitą serią. Aston Villa wygrała 11 spotkań z rzędu.

A jednym z nich był niesamowity hit właśnie przeciwko Kanonierom. Z racji tego, że 19. kolejka jest lustrzanym odbiciem 15. kolejki – błyskawicznie dostaliśmy kolejne starcie tych samych dwóch drużyn z TOP 3. Poprzednie zakończyło się w absolutnie niesamowity sposób. Aston Villa zdobyła bramkę na wagę zwycięstwa w 95. minucie. Można sobie przypomnieć:

Reklama

A tu jeśli ktoś nie lubi piosenki Celine Dion podkładanej pod takie momenty:

Arsenal miał pilną potrzebę rewanżu. Zwłaszcza, że dużo czasu nie minęło.

Pierwsza połowa taka sobie

Przez pauzę za kartki powstały dwie istotne wyrwy w składzie Unaia Emery’ego – nie mógł zagrać Matty Cash oraz środkowy pomocnik Boubacar Kamara. Trochę Hiszpan taktycznie pokombinował i między innymi dlatego po raz pierwszy od pierwszej minuty w Premier League szansę otrzymał Jadon Sancho. Wcześniej wychodził w podstawowej jedenastce tylko w krajowych pucharach i Lidze Europy. Z innych bardzo istotnych faktów – powrót Gabriela do pierwszego składu Arsenalu. Wreszcie kibice Kanonierów zobaczyli żelazny duet Gabriel – Saliba.

W pierwszych minutach dyrygować delikatnymi wcinkami próbował Martin Odegaard, a bardzo ofensywnie grał Jurrien Timber. Gracze Arsenali podchodzili odważnie i wysoko, ale to goście stworzyli dwie bardzo groźne szanse pomiędzy 13. a 15. minutą – najpierw Konsa odebrał piłkę Gyokeresowi i podał do Olliego Watkinsa. Ten zaprzepaścił doskonałą szansę. Źle trafił w piłkę w czystej pozycji. Strzelał stąd…

Arsenal konsekwentnie podchodził wysoko do pressingu, a goście szukali „dziur” i Tielemans taką znalazł minutę czy dwie po akcji Watkinsa, ale Morgan Rogers trochę się przed polem karnym pogubił i nie wyszło z tego nic groźnego.

To była szybka gra, szybki doskok, jednak bezpośrednio pod bramkami działo się niewiele. Arsenal męczył się w ataku pozycyjnym. Jeśli już na coś liczył, to na błysk indywidualności. W 23. minucie mieliśmy pierwszy celny strzał – Trossard uderzył lekko po ziemi. Najlepszą szansą Arsenalu był szczupak Gyokeresa, który ładnie się urwał obrońcy. Nie trafił jednak w bramkę. Niewiele brakło, a Kanonierzy schodziliby do przerwy z wynikiem 0:1.

W 46. minucie Saliba zaliczył w defensywie interwencję taką, która w ataku byłaby strzałem z przewrotki. Musnął piłkę i uratował zespół przed strzałem rywala na pustą bramkę. Sędzia boczny uniósł chorągiewkę, ale wcale nie jest powiedziane, że po nałożeniu linii gol byłby nieuznany – to sytuacja na żyletki.

Przyjmijmy po prostu, że Saliba uratował Arsenal, a sędzia nierozważnie machnął chorągiewką, bo aż szkoda zapominać o takiej cudownej interwencji:

Arsenal w drugiej połowie odjechał w siną dal

Jak masz Gabriela Magalhaesa w składzie, to od razu jesteś kilka razy groźniejszy przy stałych fragmentach gry. Brazylijczyk strzelił w ten sposób już kilkanaście goli, wrócił do pierwszego składu i… znów to zrobił! Było przy tym trochę kontrowersji, bo sytuacja niejednoznaczna – ktoś mógłby powiedzieć, że faulował w tej sytuacji Emiliano Martineza i utrudniał mu interwencję. Wcisnął się przed niego, Argentyńczyk nie chwycił piłki i w zasadzie ta odbiła się od Gabriela, wpadając do siatki. Gol uznany.

Chwilę później obronę gości rozmontował prostopadłym podaniem Martin Odegaard, a ładny timing pokazał Martin Zubimendi. Akcja dwóch Martinów! Dla Hiszpana był to trzeci gol w Premier League, wcześniej dubletem popisał się przeciwko Nottingham Forest.

Na drugą połowę wyszła już jedna drużyna. Chłopaki z Aston Villi mogliby w taki sposób grać z Sokołem Parzymiechy w A Klasie (pozdrawiamy kibiców Sokoła), a nie w Premier League. W ogóle nie wyglądało to jak drużyna, która właśnie pręży muskuły, bo 11 razy z rzędu wygrała. Nie istniała. W pół godziny statystyka strzałów z 7:3 przekręciła wajchę na 15:4. No i jeszcze trzecią bramkę, sprawdzaną przez dobre trzy minuty, zdobył Leandro Trossard.

A potem kolejną Gabriel Jesus, który w koszulce Arsenalu jest raczej takim gościem, co to szerokim łukiem omija boisko. To był dopiero jego trzeci mecz Premier League w tym sezonie, a ogólnie pierwsza bramka. No i pokazał światu taką koszulkę, na której było napisane: „Należę do Jezusa”.

W końcówce wręcz niewyobrażalnym refleksem popisał się David Raya. Najpierw Ollie Watkins uderzył w słupek i wydawało się, że John McGinn musi dobić do pustej bramki, aż tu nagle skądś przyfrunął hiszpański bramkarz. Przecież to musiało mieć jakąś absurdalną wartość xG.

Na koniec kibice Arsenalu odśpiewali w kierunku Emiliano Martineza (którego nie darzą sympatią): „You are just a shit David Raya” („Jesteś tylko gównianym Davidem Rayą”). Chwilę później jednak Raya skapitulował. The Villans dążyli po trafienie honorowe i to się im udało.

Kanonierzy wygrali 4:1 i odjechali Aston Villi na sześć punktów. Czekają na to, co przeciwko Sunderlandowi pokaże Manchester City. Jeśli ten wygra, to będzie tracił do Kanonierów dwa oczka.

CZYTAJ WIĘCEJ O PREMIER LEAGUE NA WESZŁO:

Fot. Newspix

3 komentarze

Najnowsze

Anglia

Kompromitacja Manchesteru United. Ten wynik to wstyd

redakcja
0
Kompromitacja Manchesteru United. Ten wynik to wstyd
Reklama

Anglia

Anglia

Kompromitacja Manchesteru United. Ten wynik to wstyd

redakcja
0
Kompromitacja Manchesteru United. Ten wynik to wstyd
Anglia

Liverpool reaguje na stracone gole. Zmiana w sztabie Slota

Wojciech Piela
0
Liverpool reaguje na stracone gole. Zmiana w sztabie Slota
Anglia

Arsenal znów traci kluczowego zawodnika. Pomocnik z urazem kolana

Wojciech Piela
0
Arsenal znów traci kluczowego zawodnika. Pomocnik z urazem kolana
Reklama
Reklama