Arka jest nad kreską, ale Szwarga chce wzmocnień. I słusznie

Michał Kołkowski

19 grudnia 2025, 18:01 • 10 min czytania 0

2025 rok – co do zasady – był dla Arki Gdynia bardzo udany. Żółto-Niebiescy po latach bolesnych rozczarowań powrócili do Ekstraklasy, no i po awansie nie odstają od ligowej konkurencji. Udało im się nawet zakończyć rundę jesienną poza strefą spadkową, a to jest zawsze sukces dla beniaminka. A jednak w ostatnim czasie atmosfera w gdyńskiej ekipie wyglądała na daleką od sielankowej. Trener Dawid Szwarga otwarcie zaapelował o wzmocnienia, niemalże wprost stwierdzając, że kadra Arki w obecnym kształcie jest za słaba na Ekstraklasę.

Arka jest nad kreską, ale Szwarga chce wzmocnień. I słusznie
Reklama

I wiecie co? Szwarga miał sporo racji.

Jak już zapewne zdążyliście odnotować, narrację w naszych podsumowaniach rundy jesiennej staramy się budować wokół konkretnych piłkarzy, w jakiś sposób emblematycznych dla danego zespołu. Na przykład w przypadku Widzewa był to Sebastian Bergier, w artykule poświęconym GKS-owi skupiliśmy się na Bartoszu Nowaku i tak dalej, i tak dalej. Jednak jeśli chodzi o Arkę, to po jesieni naprawdę cholernie trudno wysunąć przed szereg kogokolwiek innego niż Dawida Szwargę. Drużyna z Gdyni jest bowiem w zasadzie pozbawiona gwiazd, no chyba że na siłę próbowalibyśmy przyznać ten status na potrzeby podsumowania Kamilowi Jakubczykowi lub Sebastianowi Kerkowi. Ewentualnie Michałowi Marcjanikowi albo – cholera wie – może Marcowi Navarro czy Dawidowi Kocyle.

Reklama

Mało tego. W kadrze Żółto-Niebieskich nie ma tak znowu wielu piłkarzy, co do których można z całą stanowczością stwierdzić, że prezentują w ogóle ekstraklasowy, a nie pierwszoligowy poziom. Dlatego niedawne wypowiedzi Szwargi wypada traktować z daleko idącym zrozumieniem. I pochylić się nad nimi na dłużej.

Podsumowanie rundy jesiennej Ekstraklasy – Arka Gdynia

Trafnie podsumował to zresztą ostatnio Filip Burkhardt w felietonie dla portalu Trójmiasto.pl.

– Dla mnie obecna pozycja Żółto-Niebieskich w tabeli nie jest zaskoczeniem, a wykładnią ich możliwości, właśnie tego się spodziewałem. Jeśli budujesz kadrę w oparciu o piłkarzy pozyskanych za darmo, którzy są po kontuzjach, którzy chcą się odbudować, bo wcześniej mało grali, to nie atakujesz pucharów, tylko bronisz się przed degradacją – stwierdził były piłkarz Arki. – Według mojej oceny drużyna ma dziś pięciu zawodników na poziom Ekstraklasy. Są to Sebastian Kerk, Kamil Jakubczyk, Damian Węglarz, Michał Marcjanik i Marc Navarro, reszta musi ciężko pracować, by do tego poziomu dojść.

No dobrze, ale wróćmy najpierw do wspomnianych na wstępie słów samego Szwargi, które wywołały niedawno w Gdyni tyle zamieszania. Przez moment wydawało się przecież całkiem możliwe, że 35-latek swoimi mocnymi deklaracjami w gruncie rzeczy żegnał się z gdyńskim klubem.

– Przed nami rozmowy, które musimy prowadzić w zamkniętym gronie. Trudne sprawy czy rozmowy zostawmy za zamkniętymi drzwiami. Nie jestem idiotą i wiem, że każdy klub ma swoją tożsamość i możliwości. Jednak jeżeli nasz główny rywal w walce o utrzymanie otrzymuje 19 milionów złotych z miasta, to jeśli myślimy, że utrzymamy się w lidze pracą sztabu, to tak to nie wygląda. W piłce najważniejsi są piłkarze. Patrząc przez pryzmat tabeli, to rywalizujemy o utrzymanie z Legią Warszawa. Jeżeli chcemy realnie rywalizować z tym zespołem, to wszystko jest do poprawy – oświadczył stanowczo trener Arki po ostatnim meczu ligowym w 2025 roku. – Jeżeli chcemy to poprawić, to musimy zapłacić. Jakość kosztuje – dodał.

Projekt Arka się sypie? Odejścia, problemy i inwestycje w Gdyni

8 grudnia Szymon Janczyk na łamach Weszło wyliczał problemy dręczące Arkę. Nie tylko dotyczące pierwszej drużyny.

– Gdynianie wchodzili do Ekstraklasy jako niezbyt bogaty pierwszoligowiec z ograniczeniami, więc można było się spodziewać, że nie pojawi się złota fontanna, z której będą czerpać. Zwłaszcza że prezesem mianowano Wojciecha Pertkiewicza, który znany jest z faktu, że potrafi rozsądnie dysponować budżetem, godząc finansowe realia z koniecznością rozwoju klubu. […] Arka ma problemy z boiskami treningowymi (trzy sztuczne, dwa naturalne — w tym płyta główna stadionu, tak to przedstawiają w klubie), nie ma rozbudowanych struktur jeśli chodzi o zwykłych pracowników, skautów. Natomiast władze Arki starają się to konsekwentnie, stopniowo uzupełniać. Wiralem stała się sauna, czyli „największa inwestycja”, ale… jakkolwiek spojrzeć, świadczy to o tym, że braki są nadrabiane.

Działacze Żółto-Niebieskich mają na swoją obronę pewne argumenty. Dość mocny sztab szkoleniowy, najdroższy skład w historii klubu, w miarę sprawnie podopinane transfery w letnim oknie transferowym. Ale na koniec trzeba się jednak zgodzić, że kadrowo i infrastrukturalnie wciąż jest w Gdyni gigantyczne pole do poprawy i rozwoju, a wielu zawodników ściągniętych już po awansie do Ekstraklasy – przynajmniej na razie – nie wniosło do zespołu żadnej wartości dodanej.

I w tym kontekście można uznać wyniki wykręcone przez podopiecznych Szwargi w rundzie jesiennej za – po prostu – solidne.

Jałowa ofensywa Arki i… dziurawa obrona

Tylko że dwunasta pozycja po osiemnastu seriach spotkań nie może dawać gdynianom pełnego poczucia bezpieczeństwa i dobrze wykonanej roboty. Tabela jest bowiem płaska jest deska – dość powiedzieć, że Arka ma w tej chwili tylko dwa oczka przewagi nad zamykającą stawkę Bruk-Bet Termalicą Nieciecza. Za plecami podopiecznych Szwargi znajdziemy także Legię Warszawa oraz Widzew Łódź – a zatem dwie drużyny, co do których jest spore prawdopodobieństwo, że wiosną zaczną punktować dużo lepiej. Oczywiście działa to też w drugą stronę, to znaczy Arka traci obecnie tylko siedem punktów do ekstraklasowego TOP5.

No ale na miejscu gdynian skoncentrowalibyśmy się jednak raczej na oglądaniu się za siebie.

Szwarga w walce o uniknięcie degradacji postawił – jak można się było spodziewać – na całkowity pragmatyzm. Już w 1. lidze drużyna pod jego wodzą wydatnie ograniczyła ofensywne fajerwerki, charakterystyczne dla „tymczasowej” kadencji Tomasza Grzegorczyka, ale dopiero po awansie trener Żółto-Niebieskich z całą mocą przestawił wajchę w kierunku ostrożnej, zachowawczej gry. Wycofał się zresztą w tym celu z własnych, pierwotnych założeń taktycznych. Od września Szwarga stawia bowiem na ustawienie z trójką stoperów i wahadłowymi, choć przecież Arka zaczynała występy za jego rządów w formacji 4-3-3. 35-latek nie ma również oporów przed eksperymentowaniem, rzucaniem piłkarzy na nietypowe dla nich pozycje. A paru graczy po prostu bezwzględnie odpalił, uznając, że nie udźwignęli Ekstraklasy.

I znów – trudno trenera za to wszystko teraz ganić, skoro Arka jest nad strefą spadkową przy bardzo przeciętnym potencjale czysto piłkarskim. No ale trzeba jednak zaznaczyć, że wielu występów Żółto-Niebieskich po prostu nie dało się oglądać. To były anty-widowiska, totalne paździerze. Zwłaszcza przypomina się wrześniowe starcie z Koroną Kielce, zakończone bezbramkowym remisem. Arka nie zabiła tego meczu, Arka go zamordowała ze szczególnym okrucieństwem.

Jasne, podaliśmy skrajny przykład, ale takich jałowych ofensywnie występów gdynianie zaliczyli znacznie więcej.

Niech zresztą przemówią liczby.

  • Arka po rundzie jesiennej ma na koncie 15 zdobytych goli – najmniej w Ekstraklasie
    • średnio: 0,8 zdobytej bramki na mecz, makabra
  • tylko raz w 18 meczach udało się Arce strzelić więcej niż dwie bramki
    • było to listopadowe spotkanie z Lechem (3:1), wszystkie gole dla gdynian padły po czerwonej kartce dla Timothy’ego Oumy
  • starcie z Kolejorzem było zarazem jedynym, w którym Arka zatriumfowała wyżej niż jednym golem
  • jednocześnie Arka wcale skutecznie nie broni – straciła aż 32 bramki, gorzej poszło jedynie Lechii i Termalice
  • Żółto-Niebieskim przytrafiło się aż pięć pokaźnych wtop: z GKS-em (1:4), Zagłębiem (0:4), Jagiellonią (0:4), Górnikiem (1:5) i Rakowem (1:4)
  • w trakcie całej rundy podopieczni Szwargi tylko cztery razy zachowali czyste konto (w meczach z Legią, Wisłą, Koroną i Motorem)

Jesienią Arka miała najbardziej dziurawą defensywę w Ekstraklasie, gdy weźmiemy pod lupę współczynnik spodziewanych bramek straconych (30,17). Równolegle gdynianie dysponowali również najgorszą ofensywą (15,1 spodziewanych trafień) i oddawali najmniej strzałów w lidze.

Najwyżej sklasyfikowani piłkarze Arki w kanadyjce – Edu Espiau, Sebastian Kerk – zajmują w zestawieniu… 32. miejsce (z pięcioma punktami w dorobku).

Dawid Szwarga

U siebie niewygodni, na wyjazdach bezzębni

Na słówko zasługuje również – no właśnie – co?

Znakomita postawa Arki w meczach domowych czy katastrofalna w wyjazdowych?

Przed własną publicznością ekipa dowodzona przez Szwargę wywalczyła jesienią aż 20 ze swoich 21 punktów. Odniosła u siebie aż sześć zwycięstw, dołożyła do tego jeden remis i tylko raz poległa, zdemolowana 30 listopada przez świetnie wtedy dysponowany Raków. I to jest naprawdę rewelacyjny bilans. Zresztą nikt w Ekstraklasie nie wywalczył jesienią większej liczby punktów u siebie. Identycznym dorobkiem jak Arka mogą się również pochwalić gracze Wisły oraz Radomiaka. Z drugiej strony, zaledwie jedno oczko przywiezione z dziewięciu delegacji stanowiło ZDECYDOWANIE najgorszy wynik w lidze.

3 sierpnia ekipa z Trójmiasta podzieliła się punktami z Legią przy Łazienkowskiej. I tyle. Pozostałych osiem meczów – wszystkie w łeb.

– Bilans wyjazdowy w tej rundzie to wstyd dla mnie jako trenera – przyznał Szwarga na jednej z konferencji prasowych. – Mnie jako trenerowi jest naprawdę bardzo przykro, że tak zaprezentowaliśmy się na wyjazdach i tak podziękowaliśmy naszym kibicom za to, że przejeżdżają za nami tyle kilometrów. Niestety, musimy to wziąć na klatę i zareagować, tak, jak przez całą rundę, czyli pokazać w meczach u siebie swoją prawdziwą twarz od pierwszej minuty.

Ciekawe też, że gdybyśmy mieli wskazać najlepszy występ Arki w rundzie jesiennej, byłoby to… ostatnie spotkanie przed przerwą zimową. 6 grudnia Żółto-Niebiescy pokonali u siebie (a jakże!) 1:0 (a jakże!) Motor Lublin, ale trochę lepiej nastawione celowniki wystarczyłyby wówczas do znacznie okazalszego triumfu.

Dobry prognostyk? Możliwe. Jednak przytoczone wcześniej statystyki wyglądają alarmująco w kontekście wiosny.

Wydarzenie rundy

Piękny gol Kamila Jakubczyka z Pogonią Szczecin.

I nie chodzi tu tylko o to, że było to trafienie efektowne, na wagę zwycięstwa, a dodatkowo spuentowane wymowną cieszynką.

Generalnie Jakubczyk ma za sobą bardzo udaną rundę i w wielu spotkaniach to właśnie on był zawodnikiem starającym się pozytywnie nakręcać skostniałą drugą linię Arki. Niekiedy brakowało mu na boisku chłodnej głowy (siedem żółtych kartek w 17 występach nie wzięło się z kapelusza), ale Szwarga raczej nie ma zamiaru przesadnie strofować temperamentnego 21-latka. Już po spotkaniu z Portowcami trener Arki zaznaczył: – Dobrze zrozumiana charyzma, odwaga i bezczelność to cechy, których wymagamy od piłkarzy. Jeżeli nie masz doświadczenia, to te cechy czasami wpływają na twoje zachowania po zwycięstwie czy po strzelonej bramce, co mimo wszystko nie jest do końca profesjonalne. To młody chłopak, bardzo ambitny, inteligentny, dużo pracujący nad sobą. Wie, że do końca nie jest to pożądane zachowanie, ale wolę zawodnika, który jest bezczelny i odważny, od takiego, który się wszystkiego boi.

Rozczarowanie rundy

Porażka w derbach Trójmiasta.

– Zawsze warto być zapamiętanym, że dokonało się czegoś pierwszy raz – mówił Dawid Szwarga przed sierpniową potyczką z Lechią Gdańsk. Była to wyraźna sugestia, że gdynianie są mocno zmotywowani, by wreszcie – po raz pierwszy w dziejach – wywalczyć trzy punkty w Derbach Trójmiasta na poziomie Ekstraklasy. Tylko że ponownie skończyło się na śmiałych deklaracjach. Na boisku Arka zaprezentowała się bowiem tak, jak zwykle. Czyli – zachowawczo aż do obrzydzenia. Nawet nie przetestowała wówczas porządnie czujności defensorów Lechii, którzy przecież do najlepszych w lidze nie należą.

No i skończyło się wygraną Biało-Zielonych po bramce Dawida Kurminowskiego. Kolejne derby w plecy.

Największa potrzeba na wiosnę

Napisalibyśmy, że transfer porządnego napastnika, ale działacze Arki szybko zabrali się do roboty. Klub już ogłosił zatrudnienie Vladislavsa Gutkovskisa, który powraca tym samym na ekstraklasowe podwórko po kilkuletnim pobycie w Korei Południowej. Reprezentant Łotwy zanotuje zapewne wiosną kilka trafień, jak zwykle. W tej sytuacji priorytetem transferowym dla szefostwa Żółto-Niebieskich powinno być wzmocnienie formacji defensywnej. Tym bardziej że kontrakt Michała Marcjanika wygasa już za pół roku i już teraz krążą pogłoski, jakoby pobyt 31-latka w Gdyni zbliżał się właśnie do końca.

Choć prawda jest taka, że to, czego Arka faktycznie paląco potrzebuje, to natychmiastowe przebudzenie w meczach wyjazdowych. No chyba że gdynianie prowadzą jakiś ściśle tajny eksperyment i sprawdzają, czy można wywalczyć utrzymanie w Ekstraklasie tylko meczami u siebie.

CZYTAJ WIĘCEJ PODSUMOWAŃ JESIENI NA WESZŁO:

fot. NewsPix.pl

0 komentarzy

Za cel obrał sobie sportretowanie wszystkich kultowych zawodników przełomu XX i XXI wieku i z każdym tygodniem jest coraz bliżej wykonania tej monumentalnej misji. Jego twórczość przypadnie do gustu szczególnie tym, którzy preferują obszerniejsze, kompleksowe lektury i nie odstraszają ich liczne dygresje. Wiele materiałów poświęconych angielskiemu i włoskiemu futbolowi, kilka gigantycznych rankingów, a okazjonalnie także opowieści ze świata NBA. Najchętniej snuje te opowiastki, w ramach których wątki czysto sportowe nieustannie plączą się z rozważaniami na temat historii czy rozmaitych kwestii społeczno-politycznych.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Ekstraklasa

Reklama
Reklama