Gdy zimą ogłaszano projekt jej powstania, a wiosną ruszała, przekonywano, że może być rozgrywkami, które wydatnie pomogą naszemu tenisowi. Jej pierwszy sezon (zasadniczy, bo w grudniu jeszcze odbędzie się faza finałowa) wypadł zresztą naprawdę nieźle. Jednak mówiono też, że LOTTO SuperLIGA po części stanie się szansą dla młodych tenisistów i tenisistek na pokazanie się w całkiem mocnych rozgrywkach. I to… w zasadzie też okazało się prawdą. Choć nie we wszystkich klubach. Nie zmienia to jednak faktu, że część utalentowanych zawodników z takiej możliwości skorzystało. Jak więc jest z tą młodzieżą w naszej rodzimej lidze tenisa?
Przede wszystkim – rozwój
Początki, oczywiście, bywają trudne. Jednak już teraz możemy napisać, że pierwszy sezon LOTTO SuperLIGI wypadł całkiem okazale, a faza finałowa, będąca jego zwieńczeniem, powinna to tylko potwierdzić. Wybrane mecze transmitowano w telewizji, wszystkie były z kolei dostępne za darmo w Internecie, na kortach pojawiło się sporo znanych nazwisk – na czele choćby z Agnieszką Radwańską, Jerzym Janowiczem, Łukaszem Kubotem czy zawodnikami i zawodniczkami z okolic pierwszej setki rankingów ATP i WTA. Do tego niezła oprawa, sporo kibiców i wysoki poziom spotkań. Trzeba przyznać, że to naprawdę wydarzenie, które wręcz chciało się oglądać.
Oczywiście, składy klubów pozostawały zagadką, zwłaszcza, że kolejki ligowe często nakładały się na turnieje na świecie i zawodnicy musieli wybierać, czy przyjadą do Polski, czy jednak polecą gdzie indziej. W ten właśnie jednak sposób często otwierało się miejsce dla naszej rodzimej młodzieży – gdy największe gwiazdy danych drużyn rywalizowały na przykład na Roland Garros czy Wimbledonie, tenisiści będący w odwodzie wskakiwali w ich miejsce.
Taki zresztą od początku był plan. Jeszcze przed startem ligi Artur Bochenek, wiceprezes zarządu SUPERLIGA S.A., mówił nam:
– Uważamy, że LOTTO SuperLIGA i forBET 1.LIGA – czyli drugi poziom rozgrywek – to doskonałe miejsce do grania na wysokim poziomie dla polskich juniorów i młodzieżowców. Możliwość występów w lidze będą mieli już zawodnicy, którzy ukończyli 14. rok życia. Więc zapleczem wielu klubów może być polska młodzież, która w ten sposób – spotykając się przy okazji treningów czy meczów z graczami, na których może się wzorować – dostanie dodatkową motywację do dalszego rozwoju.
We wspomnianej forBET 1.LIDZE – drugim poziomie rozgrywkowym, który w tym tekście zostawimy jednak z boku – występowała choćby… siostra Huberta Hurkacza, Nika, zresztą też ponoć całkiem utalentowana. Jednak rozwój, o którym tu mowa ogółem miał nie dotyczyć tylko miejsca do gry dla juniorów czy nawet nieco starszych zawodników, ale też całej otoczki – choćby cyklu turniejów dla dzieci FRUTUŚ KidsCUP Tour, organizowanych na tych samych kortach, na których odbywały się mecze LOTTO SuperLIGI, równolegle do nich.
– Przy tym cyklu powstanie pierwsza profesjonalnie prowadzona grupa zawodników w tym wieku – FRUTUŚ KidsCUP Team. W niej ci dziesięcio-, jedenasto- czy dwunastolatkowie dostaną opiekę i wsparcie profesjonalnych trenerów tenisowych, trenerów przygotowania motorycznego, psychologów. Do tego możliwość wyjazdów na turnieje tenisowe w Polsce i Europie, a co za tym idzie – zdobywania doświadczenia. Jesteśmy przekonani, że to przełoży się na to, by za kilka lat w rankingach młodzieżowych i juniorskich było więcej naszych zawodników w czołówce – mówił Bochenek.
CZYTAJ TEŻ: POLSKA ZAWODOWA LIGA TENISA. ROZMOWA O LOTTO SUPERLIDZE
To oczywiście, jak wspomniał, kwestia co najmniej kilkuletnia, dopiero wtedy można będzie ocenić pierwsze efekty – podobnie jak na przykład te związane z dofinansowaniami dla klubów na rozbudowę akademii i grup szkoleniowych dla dzieci w różnym wieku. Natomiast dużo łatwiej policzyć, jak wyglądała kwestia młodych zawodników i zawodniczek w dotychczasowych meczach LOTTO SuperLIGI, i jak bardzo stawiają na takich kluby. Dodajmy jednak, że nie ograniczyliśmy się tylko do juniorów, ale do zawodników w wieku do 22 lat. A to z tego powodu, że ci grają często w turniejach ITF, gdzie co prawda walczą o rankingowe punkty, ale ponoszą związane z tym spore koszty. A rozgrywki ligowe w Polsce dawały im szansę zmierzyć się z niezłymi rywalami na swoim podwórku.
Zresztą to ostatnie podkreślała nawet Maja Chwalińska (na zdjęciu głównym), jedna z najlepszych singlistek w Polsce, gdy pytaliśmy ją o wrażenia po meczu pierwszej kolejki, rozgrywanym w Ustroniu, blisko jej rodzinnej Dąbrowy Górniczej i Bielska-Białej, z którego klub reprezentuje na co dzień:
– Cieszę się, że mogę grać przed naszą publicznością, bo zawsze sprawia mi to dużą frajdę. Na te mecze przyjechało też dużo członków mojej rodziny, co rzadko się zdarza. Są mama, tata i ciocie. Dla mnie to przyjemny dzień […] Wiadomo też, że na korcie są inne odczucia, gdy gra się dla drużyny. Ja mieszkam i trenuję w Bielsku, dla mnie ważne jest reprezentowanie tego klubu. Cieszę się, że jesteśmy w tym wszystkim razem. Czujemy się jak rodzina – opowiadała.
Kto stawiał na młodzież?
Jeśli chodzi o to, jak kluby podeszły do stawiania na młodych zawodników, to… jest z tym bardzo różnie. Bo i modeli budowania drużyny jest kilka. Na przykład KT Kubala Ustroń i BKT Advantage Bielsko-Biała – ze względu na bliskość granicy – postawiły na kontakty z czeskimi i słowackimi kolegami oraz koleżankami po fachu. I tak w ich składach znaleźli się na przykład Lukas Rosol, Zdenek Kolar, Laura Noskova, Tereza Smitkova, Jiri Vesely, Alex Molcan czy Lukas Lacko – a więc tenisiści znani i cenieni w świecie, niektórzy z pierwszej setki rankingu. Bielszczanie zresztą jeszcze przed startem rozgrywek byli uważani za jednego z faworytów.
Nie bez podstaw – w fazie zasadniczej zajęli drugie miejsce, wyłącznie za niepokonaną ekipą CKT Grodzisk Mazowiecki, gdzie też ściągnięto zresztą trochę kojarzonych w świecie postaci. Choć głównie – co trzeba dodać – tych z Polski. W kadrze CKT znaleźli się więc Kamil Majchrzak, Kacper Żuk, Jerzy Janowicz, Łukasz Kubot, Paula Kania-Choduń, Katarzyna Piter, ale też np. Alison Van Uytvanck i Irina Bara. Przy czym ustalmy jedno – obecność danej osoby w kadrze nie oznaczała jeszcze, że wystąpi ona w którymkolwiek meczu sezonu zasadniczego, a mogła być zakontraktowana na przykład wyłącznie na finały (choć przed tymi odbędzie się jeszcze okienko transferowe).
Zupełnie inaczej do sprawy podeszły za to OSAVI Tennis Team Kalisz czy ekipa AZS Tenis Poznań, co… w sumie nie dziwi. Ten pierwszy to klub powołany do życia na potrzeby LOTTO SuperLIGI (choć to też nie tak, że Kalisz był wcześniej tenisową pustynią), drugi to ekipa akademicka, też przyciągająca sporo uzdolnionej młodzieży. W ich kadrach znalazło się odpowiednio siedmiu i pięciu młodych zawodników. Nie wszyscy z tego grona rozegrali co prawda mecze, ale jak już wspomniano: często nawet możliwość treningów z doświadczonymi i utytułowanymi rywalami, może dać sporo.
Biorąc pod uwagę ogólną liczbę polskich zawodników U22 w kadrach, wyglądało to tak:
- OSAVI Tennis Team Kalisz – 7 osób (4 wystąpiły w lidze);
- KS Górnik Bytom – 6 osób (5 wystąpiło w lidze);
- AZS Tenis Poznań – 5 osób (4 wystąpiły w lidze);
- CKT Grodzisk Mazowiecki – 2 osoby (2 wystąpiły w lidze);
- BKT Advantage Bielsko-Biała – 1 osoba (1 wystąpiła w lidze);
- Park Tenisowy Olimpia Poznań – 1 osoba (1 wystąpiła w lidze);
- WKT Mera Warszawa – 1 osoba (1 wystąpiła w lidze);
- KT Kubala Ustroń – 1 osoba (nikt nie wystąpił w lidze).
Wyraźnie najwięcej więc dla polskiej tenisowej młodzieży zrobiły trzy pierwsze ekipy. Co… w sumie w pewnym sensie się na nich zemściło, bo żadna z nich nie znalazła się w pierwszej czwórce, która w grudniu zagra o tytuł pierwszego mistrza LOTTO SuperLIGI. Wiadomo jednak, że kluby mogą mieć różne cele, a szkolenie młodzieży powinno być jednym z najważniejszych. Można więc pochwalić ich starania. Do czwórki weszły za to ekipy z Grodziska Mazowieckiego, Bielska-Białej, Ustronia i Warszawy (w tej kolejności), które na młodzież nie stawiały przesadnie odważnie, a w przypadku Ustronia – w ogóle.
Oczywiście, to pierwszy sezon rozgrywek, wiele rzeczy dopiero z czasem się wyklaruje i pewnie znajdzie się złoty środek (na przykład ekipa z Ustronia słynęła do tej pory z dobrych grup młodzieżowych i kilku niezłych seniorskich zawodników związanych z miastem, jak Grzegorz Panfil, ale etap przejściowy – juniora – raczej nie był jej specjalnością, może dzięki LOTTO SuperLIDZE się to zmieni). Już teraz cieszyć jednak może, że część klubów zdecydowała się postawić na młodzież. Niepokoi jednak delikatnie fakt, że dobre wyniki ekip, które tego nie robią, mogą przekonać inne, że niekoniecznie tędy droga. Oby tak się nie stało. Bo chodzi tu w końcu o korzyść całego polskiego tenisa.
Na kogo patrzyć?
A czyje nazwiska wyróżniają się wśród tych, które mogliśmy oglądać na kortach LOTTO SuperLIGI w tym sezonie? Cóż, część jest fanom tenisa już teraz dobrze znana. To przede wszystkim wspominana już Maja Chwalińska, która niedawno obchodziła 21. urodziny, świetnie pokazała się w tym sezonie na – niestety niepunktowanym – Wimbledonie, a w rankingu WTA zajmuje miejsce w okolicach 150. Byłaby może i wyżej, ale jej problemem jest to, że regularnie powstrzymują ją kontuzje. Zresztą aktualnie rehabilituje się po operacji prawego kolana.
Oprócz niej były jednak i inne postaci, które już teraz walczą o to, by przebić się w rankingach WTA. W LOTTO SuperLIDZE występowała też choćby Stefania Rogozińska-Dzik (KS Górnik Bytom), w przeszłości partnerka Chwalińskiej i Igi Świątek w wielu rozgrywkach młodzieżowych, która jednak nie będzie swoich meczów w lidze wspominać przesadnie dobrze – w jednym z nich doznała kontuzji. Również w Bytomiu gra Martyn Pawelski, nasz najbardziej uzdolniony młody tenisista, kręcący się w okolicach TOP 20 rankingu juniorów. W tym roku naprawdę dobrze (m.in. półfinał Roland Garros) spisywał się w juniorskich turniejach wielkoszlemowych. Teraz przed nim przeskok do seniorów, a z jego występami wiązane są spore nadzieje.
CZYTAJ TEŻ: “DLA NASZEGO TENISA TO KOP NA PRZYSZŁOŚĆ”. JAK WYGLĄDAŁ START LOTTO SUPERLIGI?
W Grodzisku Mazowieckim, jak wspomnieliśmy, występowały jedynie dwie osoby w wieku 22 lat lub młodsze. Ale ewidentnie poszli tam w jakość, bo i Maks Kaśnikowski, i Martyna Kubka, to już całkiem znane postaci w naszym środowisku. Ten pierwszy w mistrzostwach Polski potrafił przecież pokonać samego Huberta Hurkacza, a w LOTTO SuperLIDZE sprawił między innymi spore problemy Zdenkowi Kolarowi, który w maju dostał się (i zaprezentował tam naprawdę dobrze) do głównej drabinki Roland Garros. Owszem, to nie rywal z najwyższej półki, ale dla Maksa – 19-latka i od niedawna gracza TOP 500 rankingu ATP – rozegranie równego meczu z przeciwnikiem notowanym o ponad 200 miejsc wyżej i pukającym od czasu do czasu do świata największych turniejów, może okazać się ważne.
Martyna Kubka to oczywiście zawodniczka starsza, ma już 21 lat, ustabilizowana na poziomie trzeciej setki rankingu i walcząca o awans na pozycje, które mogłyby jej pozwolić rywalizować w kwalifikacjach wielkoszlemowych. Co ciekawe ona w lidze… głównie przegrywała. Z Ulą Radwańską (0:2), Martą Leśniak (1:2) i Wiktorią Rutkowską (1:2). Ta ostatnia, reprezentująca AZS Tenis Poznań, to zresztą inna stosunkowo młoda zawodniczka, która w zeszłym roku zaskoczyła polski tenis zdobywając podwójne (w singlu i w deblu) halowe mistrzostwo Polski, a wcześniej występowała w ekipie jednego z amerykańskich uniwersytetów. Obecnie występuje jednak głównie na krajowym podwórku, zagrała zresztą we wszystkich kolejkach LOTTO SuperLIGI.
Wspomnieć warto byłoby jeszcze o postaciach młodszych, na razie pokazujących się w juniorskim tenisie. Do tych należą choćby Zuzanna Bednarz, Olivia Bergler (obie KS Górnik Bytom), Borys Zgoła (AZS Tenis Poznań) czy Agata Będkowska (16 lat, OSAVI Tennis Team Kalisz), która na razie może dużo w lidze nie pograła, ale warto ją obserwować. Zresztą to jest też jest jeden z głównych powodów dla oglądania całych rozgrywek LOTTO SuperLIGI – szansa na zobaczenie przyszłych gwiazd polskiego tenisa w akcji, zanim jeszcze pojadą podbijać światowe korty. Albo gdy akurat robią sobie przerwę od prób ich podbicia, jak Maja Chwalińska, i pokazują się w Polsce.
I oby ten podbój choćby dla jednej z tych osób zakończył się sukcesem. A tym – patrząc na poziom światowego tenisa – byłby już awans do najlepszej setki rankingu.
Czytaj także:
Fot. Newspix