Sędzia Bartosz Frankowski podyktował dwa dyskusyjne rzuty karne. Mikael Ishak pokazał wysoką skuteczność, Kristoffer Velde znów pudłował na potęgę, a bramkarze obu drużyn bronili aż miło. Górnik w końcówce zerwał się do ataków, ale poznaniacy utrzymali jednobramkowe prowadzenie i wygrali 2:1.
Już jeden z pierwszych ataków mistrzów Polski dał im prowadzenie. Ishak potężnie uderzył lewą nogą z dystansu i piłka od poprzeczki wpadła do siatki. Szwed był najlepszym aktorem meczu. Nie tylko był skuteczny do bólu, ale też brał udział w rozgrywaniu piłki. Gdyby Velde przed przerwą wykorzystał jego dogranie i trafiłby po strzale głową w bramkę, to Szwed miałby także asystę. Jeżeli jesteśmy już przy norweskim skrzydłowym, to trzeba podkreślić, że ponownie szwankowała u niego finalizacja. Trzeba mu jednak oddać, że dochodził do niezłych pozycji, ale miał problemy z celnością. W drugiej połowie po rozegraniu rzutu wolnego był w sytuacji sam na sam z Danielem Bielicą i trafił w niego. Inna sprawa, że Velde był raczej na spalonym (co pokazały powtórki), ale nie wykorzystanie takiej okazji jest jasnym przykładem tego, że 23-latkowi po prostu brakuje zimnej krwi.
Górnik – Lech 1:2. Podolski leciał przed kontaktem
Ishak strzelił gola w 4. minucie, a Górnik odrobił straty już po sześciu kolejnych. Sędzia Frankowski podyktował rzut karny po rzekomym faulu Antonio Milicia na Lukasie Podolskim. Oglądając powtórki można odnieść wrażenie, że były reprezentant Niemiec leciał na murawę jeszcze przed kontaktem ze stoperem Lecha. Dziwne, że w dobie VAR sędziowie dają się nabrać na takie numery. Przecież technologia ma reagować w sytuacjach zero-jedynkowych. Tutaj odcieni szarości było aż nadto. Można nawet stwierdzić, że faulu nie było. Frankowski utrzymał decyzję o karnym, a jedenastkę na gola zamienił Szymon Włodarczyk. Były napastnik Legii oprócz tego, że strzelił gola, był dość aktywny. Jego zmiana w przerwie była dość zaskakująca. Reporterzy Canal+ dowiadywali się nawet czy 19-latek doznał jakiejś kontuzji. Okazało się, że z jego zdrowiem było wszystko OK, a roszada była podyktowana planem taktycznym trenera Bartosch Gaula.
Górnik – Lech 1:2. Jensen dał pretekst
Po zmianie stron nieco bardziej uaktywnił się Podolski, który w swoim stylu strzelał jak tylko dostał trochę miejsca. Jego „bomby” z lewej nogi dwukrotnie mijały bramkę Lecha. Swoje okazje mieli też: Kanji Okunuki (ponownie zachwycający dryblingami) i Erik Janża. Za każdym razem skutecznie w bramce Lecha bronił Filip Bednarek. Słoweniec nawet po swojej próbie z uznaniem przybił piątkę z golkiperem Kolejorza. Goście swoją najlepszą okazję wykorzystali. Po dośrodkowaniu Velde do piłki w polu karnym wyskoczył Milić, który w walce o pozycję został uderzony dłonią w twarz przez Richarda Jensena. Po długiej analizie VAR sędzia Frankowski ponownie wskazał na wapno. To kolejna kontrowersja. Tu przynajmniej można stwierdzić, że gdyby nie interwencja Fina, to chorwacki obrońca poznaniaków pewnie zagrałby piłkę głową. Jensen dał pretekst, ale też nie mamy stuprocentowej pewności, że arbiter główny podjął dobrą decyzję.
Wracając jeszcze do fińskiego defensora, to trzeba przyznać, że już nie pierwszy raz w tym sezonie niepotrzebnie macha rękami we własnym polu karnym. Tak było chociażby w spotkaniu z Legią (2:2), kiedy faulował Artur Jędrzejczyka.
Górnik – Lech. Poznaniacy punktują, a zabrzanie w kryzysie?
Generalnie w Zabrzu zobaczyliśmy dość otwarty mecz, ze sporą liczbą sytuacji z obu stron. Lech w końcówce miał trochę szczęścia. Pewnie bronił też Bednarek, który mocno przyczynił się do zwycięstwa. Mistrzowie Polski na możliwych 24 punkty w ostatnich ośmiu spotkaniach, zdobyli aż 20 oczek i to z bilansem sześciu zwycięstw i dwóch remisów. Na zupełnie innym biegunie jest Górnik, który przegrał właśnie trzecie spotkanie z rzędu (wcześniej 2:3 z Zagłębiem i 1:4 ze Śląskiem). Czy to już kryzys? Na pewno trener Gaul musi jakoś zareagować, bo strefa spadkowa jest zaledwie punkt za Górnikiem. Jeszcze niedawno szkoleniowiec zabrzan był chwalony za to, że zlepił zespół pomimo kilku transferów wychodzących. Przez różne przypadki w kontekście gry Górnika odmieniano również słowo „intensywność”. Punktów jednak z tego nie ma. Pocieszające jest to, że są chociaż sytuacje. Trzeba je jednak zacząć wykorzystywać, bo przy Roosevelta zaraz może się pojawić mnóstwo głosów niezadowolenia. A byli już w naszej lidze trenerzy, którzy byli zwalniani po serii czterech porażek.
WIĘCEJ O LECHU I GÓRNIKU:
Fot. Newspix