Mało który kraj w Europie może pochwalić się tak szeroką kolekcją przestarzałych stadionów. Przez lata mogliśmy tak mówić o Polsce, ale teraz naturalnie chodzi nam o Calcio. Szczerze mówiąc, kiedyś nawet zastanawialiśmy się który obiekt we Włoszech jest najbrzydszy i w ten sposób natrafiliśmy na Sandro Cabassi, obiekt w Carpi. Jest tak nieurodziwy, że aż to interesujące, zdjęcia autentycznie przyciągają uwagę. A historia robi się tym ciekawsza, że przecież zespół z tego… czegoś za moment awansuje do Serie A i zacznie bić się z Juve, Napoli, Romą, Lazio, Fiorentiną, Milanem, Interem.
Na tej prehistorii gra lider Serie B, Carpi FC 1909, mający piętnaście punktów przewagi nad wiceliderem, podczas dy do końca sezonu zostało sześć kolejek. Tylko matematycznie Carpi mogłoby stracić awans, w praktyce za chwilę po raz pierwszy trafi do Serie A. Tak jest – to ekipa znikąd, która w sezonie 12-13 pierwszy raz awansowała… do Serie B. Całą swoją historię tłukła się po prowincjonalnych rozgrywkach, przez długie lata za największy sukces uznawano baraże o drugą ligę przegrane z Monzą w 1997. A tymczasem proszę – teraz rozbili drugoligowe rozgrywki w pył.
Jak im się to udało? Nie mają wielkich gwiazd. Za największą może uchodzić wypożyczony z Milanu bramkarz Gabriel, który w swoim czasie zadebiutował w kadrze Brazylii, ale i on znany jest tylko największym koneserom Calcio. Idolem trybun jest Jerry Mbakogu, Nigeryjczyk z włoskim paszportem, a który załadował już trzynaście bramek, najgłośniej było w tym sezonie jednak o Fabio Concasie, który… wpadł na braniu kokainy, także przed meczami.
Tak naprawdę to klasyczny przykład ekipy, która jest kolektywem. Doskonale poukładaną taktycznie drużyną, co podkreślał nawet w naszym niedawnym wywiadzie Bartek Salamon: “Liderem jest aktualnie Carpi, które w ogóle nie gra w piłkę. Kopią futbolówkę do przodu na aferę i murują. Ciężko z takim zespołem grać”. Może nie brzmi to imponująco, ale w Serie B taka taktyka może wystarczyć, tutaj – jeśli akurat cudów nie wyrabia Zeman – zwykle sprawdza się zasada “po pierwsze: nie stracić”.
Salamon chyba jednak trochę przesadza: Carpi to także drugi najwięcej strzelający zespół ligi
Niech was nie zwiedzie stan stadionu: Carpi ma bardzo zdrowe finanse, bez długów, a jednym ze sponsorów jest założyciel marki modowej “Gaudi”. Rocznie na kontrakty w klubie wydaje się 3 miliony euro, ile klubów w Polsce choćby zbliża się do tego pułapu? A przecież mówimy o ekipie, która będzie absolutnym kopciuszkiem Serie A, bezdomnej, zmuszonej grać na którymś z pobliskich obiektów – najprawdopodobniej Modeny bądź Parmy.
Możni niechętnie patrzą na przybyszów z Sandro Cabassii. La Repubblica przechwyciła rozmowę Claudio Lotito, prezesa Lazio, który narzekał na słabą medialność Carpi (a także innych “zagrożonych” awansem skromniejszych drużyn, jak choćby Frosinone). Mówił, że Serie A z takimi drużynami w stawce nie ma szans się rozwijać, nie ma szans na wywalczenie porządnego kontraktu telewizyjnego. Czy ma rację? Cóż, i tak i nie. Na pewno Carpi wiele nie podniesie prestiżu ligi, mało kto odpali ich mecz, ale z drugiej strony jeśli zacznie im iść to prasa w całej Europie może podchwycić ich historię. To bowiem nie tylko klub, który szturmem wziął niższe ligi włoskie, który będzie jedną z najmniej znanych ekip w historii Serie A, ale również pochodzi z dotkniętego tragedią regionu. To tutaj w 2012 miały miejsca trzęsienia ziemi, a więc tym bardziej szacunek, że nie przeszkodziło im to w rozwoju.
W Serie B Carpi grało derby regionu z Modeną, w Serie A derbowo zmierzy się z Sassuolo
Sandro Cabassi jednak Serie A nie zobaczy, z oczywistych względów licencyjnych. Na swój sposób – nawet żałujemy. Byłoby to zupełnie absurdalne doświadczenie, obejrzeć Juventus albo Napoli na takiej arenie w meczu najwyższej włoskiej klasy rozgrywkowej.