Jeden, jedyny gol. Jedna z naprawdę niewielu bardzo dobrych akcji, która zakończona pełnym sukcesem właściwie przesądza o losach mistrzostwa Anglii. Już chyba nikt, nawet najwięksi pesymiści i najwięksi przeciwnicy Chelsea, nie mają prawa wyobrażać sobie sytuacji, w której by do tego nie doszło. Świetna passa Manchesteru United zakończona. Skromnie, bo zaledwie 1:0, ale wystarczająco do ugrania kolejnego kompletu.
Gdyby tą jedną bramkę zdobył ktoś inny niż Eden Hazard, byłoby to wbrew logice. Należało mu się. Zupełnie tak samo jak statuetka dla najlepszego piłkarza Premier League. Może przesadzamy, może nie, ale oglądając go w akcji mamy wrażenie, że jego talent i umiejętności można sklasyfikować zaraz za Cristiano Ronaldo i Lionelem Messim. Niesamowity luz na boisku, dryg, zabawy z piłką. Nie zawsze jest super efektywny, ale zawsze stara się być jak najbardziej efektowny, ku aplauzowi publiki na całym świecie.
W pierwszej połowie, nie licząc pięknej akcji bramkowej, z kapitalnym podaniem Oscara, Chelsea grała topornie. Zwycięstwa zwycięstwami, ale styl ich wywalczania to już ruletka. Raz wirtuozeria, raz męczenie i rodzenie trzech punktów w nieludzkich bólach. Tym razem padło raczej na tą drugą, mniej przystępną opcję, ale piętka Oscara i rajd Hazarda to już wyższa szkoła piłki nożnej. Powtórki takich zagrań można zapętlać i oglądać minutami. Dobrze, że w dzisiejszych czasach ułatwia nam to sprytna platforma Vine.
United też mieli swoje sytuacje. Na przykład jak ta Rooneya, kiedy mając spory komfort, posłał piłkę w słupek, do tego ten za bramką, którego funkcją jest podtrzymywanie siatki. W sumie Czerwone Diabły strzelały częściej, znacznie częściej niż przeciwnicy, ale w wielkim procencie były to uderzenia poza światło bramki. Zresztą… Chelsea w tej statystyce też nie brylowała. W ogóle w meczu padły tylko dwa celne strzały. Liczby nie do końca korespondujące z wagą spotkania, jego otoczką i futbolową klasą, która skupiła się na jednym stadionie.
Statystyki po pierwszej połowie wyglądały, jakby zamiast Chelsea i Manchesteru United na boisku spotkały się Piast Gliwice i Podbeskidzie Bielsko-Biała.
Tłumom w niebieskich barwach to dziś przeszkadza jednak najmniej. Oni w myślach na maszt najlepszego klubu Premier League wciągają już swoją flagę i trudno wskazać kogokolwiek, kto w ostatniej chwili mógłby temu zapobiec.