Reklama

Czasem wybierasz pomiędzy rodziną i karierą. Do tej pory wybierałem karierę…

Jakub Białek

Autor:Jakub Białek

02 sierpnia 2022, 09:14 • 6 min czytania 60 komentarzy

„Lekarz powiedział mi, że muszę być pod obserwacją i leczeniem, ponieważ ryzykuję utratę nerki i przedwczesny poród. Sytuacja jest bardzo trudna, jestem w 5. miesiącu ciąży i istnieje ryzyko, że ja i dziecko nie przeżyjemy. Aby leczenie się powiodło, potrzebuję spokoju w moim życiu”, napisała na Twitterze Andreea Hanca, charyzmatyczna partnerka Sergiu Hanki, czyli byłego już kapitana Cracovii, który mimo kontraktu do 2025 roku przeniósł się bez sumy odstępnego do rumuńskiej Universitatei Craiovia. W naszej rozmowie skrzydłowy opowiada o trudnej sytuacji rodzinnej, przez którą musiał wrócić do ojczyzny.

Czasem wybierasz pomiędzy rodziną i karierą. Do tej pory wybierałem karierę…

Sergiu, jak się czuje Andreea?

Jest teraz ze mną. Całymi dniami leży w łóżku. Jest poddana leczeniu i ciągłej obserwacji. Nawet, jeśli ona nie czuje się dobrze, to dziecko jest zdrowe. To sprawia, że jest silna i robi wszystko, żeby wrócić do zdrowia.

Opuszczasz Cracovię ze względu na stan zdrowia twojej małżonki, która jest w ciąży. Napisała w mediach społecznościowych, że jej życie jest zagrożone, tak samo jak życie dziecka, na które czekacie. Chciałbym, żeby kibice poznali dokładne tło sytuacji, w której się znaleźliście. Po prostu opowiedz, dlaczego zdecydowałeś się opuścić Cracovię.

Wszystko zaczęło się w zeszłym roku, kiedy mieliśmy problem z dwójką naszych dzieci, które praktycznie cały czas były chore. Andreea musiała stawić czoła trudnym sytuacjom, zwykle sama, bo ja byłem z drużyną.

Reklama

Pamiętam, gdy Andreea i Zian (syn Sergiu Hanki – red.) mieli gorączkę i okropnie się czuli. Pojechali na ostry dyżur i nikt nie był w stanie im pomóc, nikt nie mówił tam po angielsku. Andreea dzwoniła do mnie, płakała, była zdesperowana, a ja jechałem na mecz do Poznania i nie byłem w stanie nic zrobić. To było dla mnie po prostu zbyt trudne. Inny przykład to Wielkanoc, którą spędziłem w szpitalu na polowym łóżku obok syna, który był bardzo chory, a następnego dnia graliśmy mecz. To tylko dwie sytuacje z minimum dziesięciu, jakie przytrafiły nam się przez ostatni rok. Ale mimo to nie myśleliśmy o odejściu z Cracovii. Aż pojawiły się problemy z ciążą. Wiedzieliśmy, że nie mamy w Krakowie prywatnego szpitala 24/7, do którego Andreea mogłaby się udać w razie nagłego zagrożenia.

Dopóki nie doszło do tej sytuacji, zawsze stawialiśmy Cracovię nad wszystko, nad zdrowie, nad życie. Pewnego razu zaraziłem się czymś od Ziana i czułem się jakbym umierał. Nie mogłem nawet stać, tak źle się czułem. Lekarz powiedział mi, że normalnie powinienem spędzić dwa tygodnie w łóżku na leczeniu i dopiero po tym okresie zacząć lekko trenować. Ale nie miałem na to czasu, bo za sześć dni był bardzo ważny mecz i trener mnie potrzebował. To był poniedziałek, pamiętam, Andreea powiedziała „damy radę”, zaopiekowała się mną i Zianem. W środę zacząłem chodzić, w czwartek wróciłem do treningu, a w sobotę zagrałem 90 minut, przebiegłem 12 kilometrów i wygraliśmy 2:0 przy pełnym stadionie. Życie piłkarza jest niesamowite, ale nikt nie widzi z czym się musisz zmagać, gdy nie ma kamer. Jeśli chcesz być stuprocentowym profesjonalistą, uwierz mi, jest tego dużo.

Kiedy dowiedzieliście się o zagrożonej ciąży?

Pierwszy kryzys Andreea miała w czerwcu, gdy byłem na zgrupowaniu reprezentacji. Ona nawet jak umiera z bólu, nie powie nic. Nienawidzi narzekać i zachowuje się jakby wszystko było w jak najlepszym porządku. Jest naprawdę silną osobą i nie powiedziała mi nic, bo chciała, żebym miał czystą głowę przed meczami rumuńskiej kadry.

Dowiedziałem się na obozie w Austrii, trzy tygodnie później, kiedy już nie mogła znieść bólu. Przyleciała z Rumunii do Krakowa. Nie mamy bezpośredniego połączenia Bukareszt-Kraków, a w Warszawie odleciał jej samolot do Krakowa. Spędziła w podróży łącznie dwanaście godzin. Przyjechała ze łzami w oczach. To wtedy zapadła decyzja, że nie przyleci już do Krakowa. Ze względu na ból nie była w stanie wytrzymać tak długich podróży.

Na początku ustaliliśmy, że ja zostanę w Polsce, a ona z dziećmi w Rumunii. Później porozmawiałem z trenerem i profesorem. Powiedzieli, że rozumieją moją sytuację i okażą mi wsparcie, nawet jeśli będzie to oznaczało, że będę musiał być blisko rodziny. Myślę, że to najlepsza decyzja dla wszystkich, bo pozostanie w Cracovii bez czystej głowy nikomu by nie pomogło. Kiedy przedłużałem swój kontrakt, to dlatego, że kocham Cracovię. Chciałem zakończyć tu swoją karierę i zamieszkać w Krakowie na dłużej. Wraz z pandemią wiele rzeczy się zmieniło, ale nie nasze plany – aż do trzeciej ciąży i problemów, z którymi musi się teraz mierzyć Andreea.

Reklama

Cracovia wypuściła cię bez sumy odstępnego. Rzadko zdarza się, by klub oddawał jednego z najlepszych piłkarzy nic na nim nie zarabiając.

Jestem za to Cracovii bardzo wdzięczny, szczególnie profesorowi. Przy moim transferze to on decydował. Słyszałem od ludzi różne rzeczy o nim, ale nie śledzę, co piszą polskie media, znam go jedynie z naszej prywatnej relacji i wszelkich interakcji po meczach, jakie miały miejsce w ciągu ostatnich czterech lat. Jest naprawdę dobrym człowiekiem, bardzo mi pomógł, ma bardzo dobre serce – dla mnie to najlepszy właściciel klubu, jakiego spotkałem na swojej drodze. W Rumunii mówiłem o nim prawie w każdym wywiadzie, ponieważ tam w całej lidze nie widziałem takiego człowieka jak on. Pomagał Andreei także w działalności charytatywnej. Wiedział, że Cracovia jest naszym życiem i robimy dla niej wszystko o co tylko zostaliśmy poproszeni, nie oczekując nic w zamian, po prostu z serca. Myślę, że to mu wystarczyło, gdy usłyszał o naszym problemie.

Wszystko wydarzyło się tak szybko… Mam wrażenie, jakby to wciąż była teraźniejszość, a nie przeszłość. Kiedy przyjechaliśmy na nasz stadion po wygranych derbach z Wisłą (1:0) i wszyscy kibice na nas czekali, a my śpiewaliśmy – to było najlepsze uczucie ever. Czuję się, jakby to wydarzyło się wczoraj. Chcę mieć ten moment w głowie i duszy za każdym razem, gdy myślę o Cracovii. Będę tęsknić za Ekstraklasą, Cracovią, Polską i zawsze będę mówił o lidze, klubie, kraju dobrze, gdziekolwiek będę.

Napisałeś, że jeszcze wrócisz do Cracovii.

To nie kurtuazja. Myślę, że Bóg to dla mnie zaplanował, ponieważ nie miałem nawet czasu się pożegnać. Wszystko wydarzyło się w ciągu dwóch tygodni tak szybko, że traktuję to jako znak. Znak, że dokończę to, co się jeszcze nie skończyło.

Każdy transfer to zwykle nowe cele, nowe wyzwania. W twojej sytuacji chyba trudno myśleć w tych kategoriach, bo cel numer jeden to rodzina.

W życiu są chwile, gdy musisz wybierać pomiędzy rodziną i karierą. Do tej pory zawsze wybierałem karierę. Transfer do Universitatei Craiovia pomaga mi znaleźć balans pomiędzy tymi dwoma materiami. Moja żona jest tu ze mną, znajduje się pod obserwacją, mamy tu lekarza i prywatny szpital, który jest do naszej dyspozycji 24/7. Nasz zespół podróżuje na mecze czarterami, więc w razie zagrożenia jestem z powrotem w domu za maksymalnie trzy godziny.

Moje cele? Wszystko wydarzyło się tak szybko, że nawet nie miałem czasu, żeby je ustalić. Kiedy emocje zejdą, pewnie zapiszę je na kartce. Wiem natomiast, że w Cracovii spełniłem 90% swoich założeń. 115 meczów, 19 goli, 20 asyst. Napisaliśmy historię wygrywając Puchar i Superpuchar. W dwóch sezonach miałem najlepsze statystyki w drużynie. Nosiłem z dumą opaskę kapitana i wróciłem do reprezentacji narodowej. Jedyne, czego mi zabrakło, to zdobycie mistrzostwa Polski, ale wiem, że chłopcy są w stanie zrobić to w tym sezonie. Jestem z nich bardzo dumny, bo wiem, że korzenie wyrosły kilka lat temu i teraz możemy obserwować, jak ciężka praca procentuje.

WIĘCEJ O CRACOVII:

Fot. newspix.pl

Ogląda Ekstraklasę jak serial. Zajmuje się polskim piłkarstwem. Wychodzi z założenia, że luźna forma nie musi gryźć się z fachowością. Robi przekrojowe i ponadczasowe wywiady. Lubi jechać w teren, by napisać reportaż. Występuje w Lidze Minus. Jego największym życiowym osiągnięciem jest bycie kumplem Wojtka Kowalczyka. Wciąż uczy się literować wyrazy w Quizach i nie przeszkadza mu, że prowadzący nie zna zasad. Wyraża opinie, czasem durne.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Zarząd Lechii Gdańsk nie wytrzymał. Szymon Grabowski zawieszony

Patryk Stec
10
Zarząd Lechii Gdańsk nie wytrzymał. Szymon Grabowski zawieszony

Komentarze

60 komentarzy

Loading...