My wiemy, że ci najbardziej twardogłowi fani niektórych klubów powiedzą nam – “nie znacie kibicowskich klimatów, nie zrozumiecie naszej pasji”. A my chyba nie chcemy tego rozumieć. Ci sami ludzie, którzy krzyczą coś o honorze, zasadach i godności (?!) stają ramię w ramię z rosyjskimi kibolami i napadają na gruzińskich fanów w Batumi.
Nas naprawdę nie obchodzi kto zaczął, kto się sadził, a kto reagował. Z Batumi docierają zdjęcia i filmy, które pokazują kibiców Lecha Poznań wespół z kibicami Spartaka Moskwa. Ten egzotyczny pakt to oczywiście pokłosie zgody między fanami z Poznania z kibicami z Moskwy.
Ciekawi nas tylko jedno – jak te twardogłowy ananasy sobie to wszystko tłumaczą? Najpierw są oburzeni, że Raków Częstochowa złamał zasady i kodeks honorowy kibica, gdy wszedł na Stadion Narodowy na finał Pucharu Polski. Później ci sami ludzie bratają się z rosyjskim Spartakiem. Najpierw skandują na stadionach “Putin chuj”, a później nie mają problemu z tym, by na stadionie stać w jednym sektorze z rosyjskimi bojówkarzami.
Oczywiście możemy założyć, że z Lechem do Batumi wybrali się wyłącznie rosyjscy opozycjoniści, którzy nocami drukują antyputinowskie broszury. Może z piętra kibiców gości w Batumi nie leciały śmieci w kierunku miejscowych fanów, a ulotki do rozwieszenia z wykazem putinowskim zbrodni. A bójka pod stadionem tak naprawdę dotyczyła tego, że jakiś miejscowy próbował wytłumaczyć gościom, że Rosja naprawdę przeprowadza w Ukrainie misję pokojową i trzeba było mu przetłumaczyć do rozsądku pięściami.
Ale coś nam podpowiada, że tak nie było.
Żal nam tylko tych normalnych kibiców Lecha, którzy może akurat mieszkają w Gruzji, może byli na wycieczce, a może polecieli z Poznania na mecz. Kibiców, którzy naprawdę mają gdzieś układy i układziki między kibicowską wierchuszką i chcą skupić się na futbolu bez tych przedziwnych zgód. Tych kibiców, którzy w obliczu napaści Rosji na Ukrainę nie robią fikołków umysłowych, tylko stawiają sprawę jasno: nie chcemy mieć nic wspólnego z ruskimi onucami. A już na pewno nie chcemy mieć ich za przyjaciół.
Widzimy już nieudolne próby rozłożenia dupochronu przez garstkę kibiców Lecha, ale wiecie co? Nie będziemy was przekonywać argumentami. Proponujemy tylko nieskomplikowane ćwiczenie intelektualne: spróbujcie wytłumaczyć sami sobie, że nie ma grama hipokryzji w tym, że ciągle mówicie o zasadach, niesplamionym honorze, byciu prawdziwym, a nie macie problemu w tym, by bratać się dalej z ziomeczkami tych, którzy zabijają, gwałcą i rabują Ukraińców.
Jeśli jesteście to w stanie sobie wytłumaczyć, to gratulujemy. W wykonywaniu fikołków doszliście do tego poziomu, że kadrę na Igrzyska Olimpijskie w Paryżu mamy gotową, w gimnastyce powinniśmy zdobyć wszystkie możliwe medale.
Chcecie mieć zgodę ze Spartakiem i wizytować się wzajemnie na sektorach? Spoko, wasza sprawa. Tylko nie wycierajcie sobie twarzy gadką o honorze i zasadach. Bo nie da się połączyć układzików z rosyjskim kibolstwem z zasadami.
A poza tym liczymy, że jednak głośny margines jednak przegra z milczącą większością, która zdecyduje się potępić tych pierwszych. Jesteśmy głęboko przekonani, że na jednego twardogłowego kibica Lecha, który będzie bronił zgody ze Spartakiem, przypada tysiąc kibiców Lecha, który nie tolerują podobnego bratania się z ruskimi.
WIĘCEJ O LECHU POZNAŃ: