Kosowo na piłkarską mapę świata oficjalnie trafiło w 2016 roku. Jaki postęp poczynił tamtejszy futbol w ostatnich latach? Na co stać reprezentację? Jak wygląda sytuacja piłki klubowej w kraju? Czego spodziewano się po Lirimie Kastratim? Jak wygląda teraz sytuacja w kraju? Jak mieszkańcy reagują na komentarze Serbów? Między innymi te wątki poruszył w rozmowie z nami Ekrem Idrizi – dziennikarz portalu nacional.com. Zapraszamy.
Obserwujesz rozwój futbolu w Kosowie. Jak duże postępy poczyniliście od 2016 roku?
Piłka nożna w kraju wyraźnie zyskała na jakości, odkąd Kosowo stało się członkiem FIFA i UEFA. Ale to, czego tak naprawdę brakuje, to infrastruktura piłkarska. Kosowo ma tylko jeden stadion piłkarski zgodny ze standardami UEFA, czyli Fadil Vokrri w stolicy, Prisztinie. Gra na nim drużyna narodowa. Jeżeli miałbym wskazać, co hamuje rozwój piłki nożnej w kraju, to właśnie brak odpowiedniej infrastruktury i akademii piłkarskich z prawdziwego zdarzenia. Jeśli chodzi o reprezentację, po kiepskim „debiutanckim” występie w eliminacjach do Mistrzostw Świata, Kosowo bardzo się rozwinęło. Postawa kadry mogła zaimponować zarówno w pierwszej edycji Ligi Narodów, jak i w kwalifikacjach do EURO 2020. Było naprawdę blisko awansu na tę imprezę, ale zatrzymały nas wtedy pandemia i brak szczęścia.
Od listopada 2019 przez okrągły rok wasza reprezentacja zaliczyła fatalną serię meczów bez zwycięstwa. Potem sytuacja diametralnie się zmieniła. Co się wtedy wydarzyło?
Z powodu pandemii wielu zawodników reprezentacji Kosowa w ogóle nie grało w klubach. Byli bez formy i rytmu meczowego. Przez wprowadzone ograniczenia w podróżowaniu wielu piłkarzy nie mogło dotrzeć na zgrupowania reprezentacji. Przykład? Czterech kluczowych dla nas piłkarzy – kapitan Amir Rrahmani, Vedat Muriqi, Milot Rashica i Arber Zeneli, opuścili najważniejszy jak dotąd mecz Kosowa. Było to starcie z Macedonią Północną, w barażu o awans do EURO 2020. Kosowo przegrało wówczas 2:1. Potem nastąpił koniec pewnego etapu. Kluczowi gracze środka pola – Herolind Shala i Hekuran Kryeziu po przekroczeniu trzydziestki zostali bez klubu. Ich forma drastycznie spadła, straciliśmy liderów. Kosowo nie było w stanie znaleźć dla nich odpowiednich zastępców.
Jak oceniasz potencjał waszej reprezentacji?
Tak naprawdę jesteśmy zależni wyłącznie od kosowskich Albańczyków grających w zagranicznych ligach. Kosowska Superliga nie produkuje zawodników, którzy dzięki swoim umiejętnościom mogliby liczyć na powołanie do drużyny narodowej. Kosowo będzie miało problemy z zakwalifikowaniem się do wielkiego turnieju z zawodnikami, których ma teraz. Potencjał nie jest więc wielki.
Jak Kosowo traktuje rozgrywki Ligi Narodów UEFA? Wydaje się, że większość reprezentacji nie podchodzi do nich poważnie.
Zakładam, że cała idea tego turnieju polega na tym, aby pomóc mniejszym drużynom. Właśnie takim jak Kosowo. Dlatego też u nas mecze te traktuje się bardzo poważnie, z dwóch powodów. Po pierwsze – mamy szansę zagrać z przeciwnikami na naszym poziomie, a po drugie Liga Narodów daje nam dodatkową szansę na awans do Mistrzostw Europy. Ostatnio byliśmy już bardzo blisko, teraz znów spróbujemy podążyć tą ścieżką.
Na EURO 2024 awansują 24 zespoły. Czy zaryzykowałbyś tezę, że będzie to pierwszy wielki turniej, na którym zobaczymy reprezentację Kosowa?
Jestem pewien, że Kosowo zakwalifikowałoby się już do EURO 2020, gdyby nie piłkarze, których zabrakło w play-offach przeciwko Macedonii Północnej. Jeśli zaś chodzi o turniej w 2024 roku, wiele zależy od tego, kogo wylosujemy w eliminacjach. Wiemy jedno – po nieszczęśliwej porażce w Lidze Narodów na własnym stadionie musimy pokonać Grecję na wyjeździe. Celem reprezentacji jest wygrać grupę C2, aby mieć alternatywną drogę awansu.
Z kim wiążecie największe nadzieje na przyszłość? Na którego młodego piłkarza warto zwracać szczególną uwagę?
Edon Zhegrova z Lille. Zdecydowanie warto go obserwować, ale ma jeden problem – nastawienie, mentalność. Jeżeli nad tym popracuje, nauczy się panować nad własną głową, ma potencjał aby być wielkim graczem w każdej lidze. Myślę, że to właśnie on może poprowadzić Kosowo do wielkich rzeczy.
Gdybyś miał porównać reprezentację Kosowa do innych reprezentacji na Bałkanach – od kogo czujecie się mocniejsi?
Wierzę, że poza Chorwacją, Kosowo jest w stanie pokonać wszystkie inne drużyny z Bałkanów. Kosowo jest silniejsze niż Albania, Macedonia Północna czy Czarnogóra.
W polskiej ekstraklasie w minionym sezonie oglądaliśmy czterech piłkarzy z Kosowa, z których można wyróżnić dwójkę. Lirim Kastrati to jeden z największych niewypałów transferowych ubiegłego roku. Grał beznadziejnie, stracił miejsce w reprezentacji. Spodziewaliście się takiego upadku tego piłkarza, mieliście wobec niego większe oczekiwania?
Kiedy wiele lat temu dokonał swego rodzaju przełomu i przeprowadził się do Chorwacji, ludzie wiązali z nim naprawdę duże nadzieje. Zawsze miał szybkość, dynamikę. Problemem, którego nie udało mu się poprawić są jego dramatyczne wykończenie i kontrola nad piłką. Nie spodziewałem się, że jego przeprowadzka do Polski będzie aż taką porażką. Miałem raczej nadzieję, że poprawi elementy gry, które zawodziły w reprezentacji. Biorąc pod uwagę jego formę – nie zasłużył na powołanie.
A co z Florianem Loshajem? Niestety, również nie zbierał u nas zbyt pochlebnych opinii
Loshaj nie spełnił oczekiwań. Nie zdołał wypełnić pustki pozostawionej po odejściu Kryeziu i Shali, choć wielu łudziło się, że tak właśnie będzie. Moim zdaniem jest w swego rodzaju przejściowym okresie swojej kariery, ale wciąż może wskoczyć na wyższy poziom.
Porozmawialiśmy o lidze polskiej, czas na klubowe granie w Kosowie. Nastąpiła u was zmiana na tronie. FC Ballkani po raz pierwszy zostało mistrzem kraju. To silny mistrz, który może powalczyć w Europie, czy raczej jednorazowy wyskok spowodowany słabością rywali?
Ballkani to nowi mistrzowie Kosowa i szczerze mówiąc w ciągu ostatnich kilku lat nie widziałem drużyny, która bardziej zasługiwałaby na ten tytuł. Generalnie w kosowskim futbolu wszystko zmienia się niewyobrażalnie szybko. Piłka nożna tutaj jest bardzo niestabilna. Ale Ballkani mają inne podejście. Chcą zachować trzon zespołu i robią wszystko, żeby jeszcze bardziej go wzmocnić. Wierzę więc, że dobrze poradzą sobie w Europie. Z pewnością wykorzystali słabość innych zespołów, ale nie było to czynnikiem kluczowym. Ważniejsze jest to, że ich prezydent – Arsim Kabashi jest zdeterminowany, aby zbudować silny klub. Ballkani byli w czołówce w ciągu ostatnich trzech lat. To mistrzostwo naprawdę im się należało.
Co stało się z mistrzem ze stolicy? W tym sezonie nie zagrają w Europejskich Pucharach, a przecież latem ubiegłego roku byli o krok od wyeliminowania Bodo/Glimt.
Prisztina jest doskonałym przykładem tego, na jakim etapie jest obecnie kosowska piłka nożna. Zniszczyły ich problemy finansowe i niegospodarność. W zeszłym roku zdobyli upragniony tytuł, który zakończył siedmioletnią passę bez sukcesów. I po tym… Prisztina prawie zbankrutowała! Los klubu wciąż jest niepewny. Do końca tego miesiąca odbędzie się spotkanie wszystkich zainteresowanych stron, które zdecyduję o jego przyszłości. Klub jest zadłużony i ma zakaz transferowy, który został na niego nałożony z powodu zalegania z płatnościami dla piłkarzy.
Obserwujesz na co dzień ligę. Jej poziom wzrasta, czy obserwujesz jednak stagnację?
Format ligi zmienił się w zeszłym roku, aby uczynić ją bardziej konkurencyjną. Nie zmienia to jednak faktu, że mamy cztery dobre zespoły i cztery… pozostałe. Niestety, poziom nie rośnie w oczekiwanym tempie.
Dlaczego?
Kluby nie mają długoterminowych projektów ani planów. Nie mają wizji. Wydają dużo pieniędzy na starszych graczy i na krótkoterminowe umowy. Generalnie można zaobserwować ciągłe przepłacanie. W Kosowie nie ufają swoim młodym zawodnikom.
Europejskie puchary. Wspomniana Prishtina była blisko awansu do IV rundy eliminacji ECL, Drita prawie wyeliminowała późniejszego finalistę tych rozgrywek. Widać, że wasze zespoły mogą zagrozić dużo poważniejszym markom. Czy to czas na awans do fazy grupowej?
Cóż… Moim zdaniem jakiemukolwiek zespołowi, jak i samej Dricie będzie trudno powtórzyć zeszłoroczne osiągnięcia w Europie. W tym roku Kosowo będzie miało trzy drużyny grające w kwalifikacjach ECL – Drita, Gjilani i Llapi. Ballkani zagra w pierwszej rundzie eliminacji do Ligi Mistrzów i z pewnością zagra również w kwalifikacjach ECL. Chyba jeszcze za wcześnie na awans.
Jak wygląda teraz sytuacja w kraju?
Jest spokojnie. Powiem nawet, że nigdy nie było spokojniej.
Jak silna jest wasza świadomość narodowa?
Jesteśmy Albańczykami. Zawsze mieliśmy naszą narodową tożsamość. Ale teraz mamy też własny kraj i drużynę narodową, którą zawsze bardzo wspieramy i kochamy. Ważne jest, aby pamiętać, że Kosowo jest krajem wieloetnicznym i bardzo, bardzo spokojnym do życia.
Czy Twoim zdaniem obecność Kosowa w strukturach FIFA, UEFA bardzo pomaga krajowi w przebiciu się do świadomości przeciętnego człowieka? Takie zdanie o sobie mają na przykład Szkoci, dążący do całkowitej niepodległości.
Zdecydowanie tak. Bycie częścią FIFA i UEFA pomaga Kosowu być reprezentowanym na arenie światowej i europejskiej poprzez piłkę nożną. To bardzo ważne. W latach 2018-2019 mieliśmy okres, w którym nasza reprezentacja zaliczyła serię 15 meczów bez porażki. Mówiono o nas na całym świecie, byliśmy obecni we wszystkich mediach. Kosowo porównywano do Brazylii, a niektórzy nazywali nas nawet “Bałkańskimi Brazylijczykami”.
Nadal tak bardzo zależy wam na udziale w konkursie piosenki Eurowizji?
Tak! Kosowo musi mieć możliwość uczestniczenia w Eurowizji i nie ma żadnych powodów, by było inaczej. Nie wiem, dlaczego wciąż nie dopuszczono nas do tego konkursu…
Jak reagujecie na często spotykane w sieci komentarze w stylu „Kosovo je Srbija”? To wściekłość, żal, rozczarowania, irytacja? Czy może po prostu patrzycie na to z politowaniem, zażenowaniem?
Mogę tylko współczuć Serbom, bo ich rozpaczliwe, żenujące komentarze nie zdadzą się na nic. Oznacza to tylko tyle, że utknęli w przeszłości. Muszą przestać się nad nią rozwodzić i pogodzić się z nową rzeczywistością. Rzeczywistością, w którą mamy własny kraj. Życie dawnymi czasami może im tylko zaszkodzić.
Jak mieszkańcy Kosowa odbierają wojnę w Ukrainie? Są raczej po stronie Serbów i Rosjan, czy po stronie zachodniego świata? To może wpłynąć na odbiór kraju na arenie międzynarodowej.
Kosowianie stoją po stronie Ukraińców i współczują im. Oczywiście wspieramy Ukrainę w wojnie o ich ziemię. Kosowo zawsze stawało po stronie świata zachodniego.
Wasza przyszłość rysuje się w jasnych barwach?
Zdecydowanie tak.
CZYTAJ WIĘCEJ O BAŁKANACH
fot. Newspix.pl