Superniedziela piłkarska z prawdziwego zdarzenia. Gran Derbi, szlagier nad szlagiery w Premier League, a do tego jeszcze najgorętsze starcie polskiej ligi, które miejmy nadzieje okaże się dobrą wizytówką Ekstraklasy, czyli Lech – Legia. Poza tą wielką trójcą meczową, którą pewnie obejrzy większość, czekają nas też dwa całkiem niezłe pojedynki ligowe. Dla tych, którzy chorobliwie nie znoszą zagranicznego futbolu, a zimą oglądają powtórki typu Łęczna – Ruch, jak znalazł!
Piast osierocony przez Garcię
Już trochę tęsknimy za Garcią, a nasz żal po Hiszpanie najchętniej wyrazilibyśmy w formie graficznej, oczywiście wykonanej w paincie. Dziś do Gliwic przyjeżdża Korona i zobaczymy, czy efekt nowej miotły zadziała i efektem będzie „resultado historico”. Jasne jest, że Latal potrzebuje czasu, przerwa reprezentacyjna będzie tym okresem, który pewnie już zakreślił na czerwono w swoim kalendarzyku – to wtedy zostanie wykonana największa praca i próba przestawienia piłkarzy na autorski tor. Dzisiaj? Sami nie wiemy jak to ma wyglądać. Pewnie wciąż będzie to bardziej drużyna Garcii (minus zmiany personalne), niż czyjakolwiek inna. Ale motywacji zawodnikom na pewno nie braknie, każdy będzie zasuwał za dwóch by pokazać się z jak najlepszej strony nowemu szkoleniowcowi. Zastrzeżeń – sądząc po pierwszych wywiadach – miał sporo, szczególnie do obrońców, zestawienie tyłów i ich dyspozycja najbardziej nas ciekawi.
Przeczytajcie też naszą rozmowę z estońskim rozgrywającym Piasta, Konstantinem Vassiljevem
„- Wasi piłkarze są bardzo skupieni na fizycznej walce. Czasem mam wrażenie, że zapominają, że tu chodzi o grę w piłkę, a nie o łamanie nóg – rzuca spontanicznie, po czym się wycofuje. Mówi, że z tym łamaniem odrobinę przesadził, ale wiadomo o co chodzi… – To jest problemem całej ligi: nie gramy w piłkę. Weźmy za przykład nasz niedawny mecz z Górnikiem, który w 90 minut posłał ponad 50 dośrodkowań. To jest niepotrzebne”
Koroniarze na mecz jadą
Szczególnie zmotywowani na ten mecz są kibice. Po necie krąży akcja „1000 Koroniarzy w Gliwicach” i wydaje się, że uda się ją zrealizować. Choć więc starcie Piasta z Koroną wielkim klasykiem nie jest i nigdy nie będzie, tak atmosfera na meczu powinna być naprawdę niezła.
Dopingować na pewno będzie im się chciało, bo przecież jest komu. Był taki moment jesienią, kiedy Korona była ligowym pośmiewiskiem, a teraz? Tarasiewicz wykonał dobrą robotę zimą, o czym nieco ciszej dlatego, że cuda wyprawia Rumak i jego Zawisza. Ale my doceniamy: wiosenne wyniki kielczan mogą napawać optymizmem (choć grze brakuje szlifu, by punktować skuteczniej), tak jak i zapowiedzi „Tarasia” przed tym meczem: – Nie będziemy się głęboko cofać. W Bielsku graliśmy zbyt nisko, w ciężkich momentach wybijaliśmy piłkę na 40-50 metr, ale ona szybko wracała w okolice pola karnego. Ze Śląskiem wyglądało to lepiej, skracaliśmy pole gry i graliśmy pressingiem.
Wygląda więc na to, że Korona zamierza więc mocno przetestować defensorów gospodarzy, także pod kątem tego jak idzie im radzenie sobie z wyprowadzaniem piłki pod presją. Z drugiej strony, urwać się z przodu w Piaście ma kto, więc być może będziemy świadkami dość otwartego widowiska, pełnego sytuacji. Bardzo ciekawi nas też dyspozycja Cerniauskisa, który bez dwóch zdań ma umiejętności, ale nie ma formy.
Ligowa tabela za ostatnie pięć spotkań
Czy banda Ojrzyńskiego wytrzyma fizycznie?
Przyznamy się bez bicia: porwała nas zeszłotygodniowa potyczka Podbeskidzia z Górnikiem. Jazda bez trzymanki, 3:3 w wysokim, kapitalne asysty i bramki, dramatyczny rollercoaster. „Górale” zagrali świetne zawody w drugiej połowie i właściwie z taką lekką niecierpliwością czekamy na ich kolejny występ, bo mamy nadzieję, że znowu będzie nieźle, bo naprawdę potrafi być. Jeśli tylko wejdą dobrze w mecz Chmiel i Iwański, a dostroi się do nich Śpiączka (to trio dało tydzień temu koncert, zaostrzając nam apetyty), wówczas czeka nas efektowne granie, a nie piłkarskie szachy.
Choć z drugiej strony, czy to dostatecznie silna fizycznie ekipa, by znowu być gotowym na ciężki bój od pierwszej do ostatniej minuty? Przecież i w tygodniu tłukli się z Piastem w Pucharze Polski. Przekonamy się dzisiaj, bo kto jak kto, ale Jaga to nie ogórki i gospodarze będą musieli wykazać się przemyślną boiskową niegościnnością, by zgarnąć pełną pulę.
Jaga, czyli misja: zagrać mądry mecz
W Białymstoku ostatnie pachnie poważniejszą piłką. A to coraz większe marki wiązane są z Drągowskim (przeczytaj wywiad TU), a to dziennikarze maglują Probierza i prezesa Kuleszę o premie za… mistrzostwo Polski. Oczywiście, że Jaga gra dobrze, oczywiście, że stać ją na wiele, z kwalifikacją do europejskich pucharów włącznie, a w takim meczu jak dzisiejszy będzie faworytem, ale znowu wydaje nam się, że ten balonik może zacząć przeszkadzać. Nie zagłaskajmy tej Jagi, nie róbmy z nich jeszcze nie wiadomo jak mocnej ekipy.
Dziś spodziewamy się tylko i aż mądrej gry Jagi. To jest ten element, którym warto (a trudno) się charakteryzować, tymczasem zalążki takiej właśnie dyspozycji uważamy są jedną z kluczowych składowych sukcesów Jagiellonii. Jeszcze nie zawsze, jeszcze zbyt nieregularnie, ale patrząc w szerszej perspektywie jednak coś jest na rzeczy. Wyjazdy „Żubrom” wychodzą, tylko Legia lepiej punktuje poza stadionem, a zwraca też uwagę fakt, że Jaga nie traci w trasie wielu bramek. Frontalnej ofensywy byśmy się nie spodziewali, jeśli już spodziewacie się szaleństw, to – sądząc po wypowiedziach Tarasiewicza – lepiej odpalić mecz w Gliwicach. W Bielsku może czekać nas mecz z gatunku tych, w których niby każdy chciałby wygrać, ale i remisem nie pogardzi żadna ze stron.
Z drugiej strony jednak nie mamy wątpliwości które ze starć ma większy potencjalny ładunek talentu.