Gdy do Polski trafiał obcokrajowiec z klubu o wdzięcznej nazwie „Tractor”, można było mieć wątpliwości, co to za gość. Oczywiście jego brat go zachwalał, ale trudno, żeby brat nie zachwalał brata, równie dobrze mógł chcieć wcisnąć szrot. Rodziły się pytania – dlaczego ten facet ostatnio grał w Iranie, dlaczego nigdy nie przebił się chociaż na chwilę w poważniejszej piłce, nie, jaki ma feler, tylko jakie ma atuty? Na szczęście te wszystkie obawy okazały się niepotrzebne. Flavio Paixao to od dawna kozak. Wczoraj wszedł do klubu „100”.
Jest oczywiście jedynym obcokrajowcem w tym elitarnym gronie super strzelców i zapewne przez dłuższy czas tak pozostanie. Flavio spełnił bowiem dwa ważne warunki – po pierwsze potrafi grać w piłkę, po drugie trafił do nas w wieku 29 lat, więc trudno mu było już szukać jeszcze zagranicznych przygód. Ach, gdyby każdy nieco bardziej zaawansowany wiekowo transfer był takim graczem, żyłoby się nam w tej lidze lepiej.
Flavio to regularność
Odkąd jest w Ekstraklasie, nigdy nie zaliczył całego sezonu bez dwucyfrowej liczby bramek.
14/15 – 18 goli
15/16 – 11
16/17 – 10
17/18 – 10
18/19 – 15
19/20 – 14
20/21 – 12
Teraz ma siedem trafień, więc bardzo możliwe, że tę passę podtrzyma. Przecież taki napastnik to skarb – może się walić, może się palić (bo przecież sezon 17/18 był dla Lechii katastrofalny), a ty i tak wiesz, że masz gościa, który załaduje co najmniej 10 sztuk. Nie do przecenienia. Czy w walce o medale, czy w trudnej bitwie o utrzymanie.
Flavio to też kat Arki, co dla kibiców Lechii musi być tym bardziej ważne
W dziewięciu spotkaniach załadował jej… 10 bramek. I nie tam, że dokładał na pustaka, kiedy wynik był już oczywisty – on po prostu przesądzał o wynikach tych derbów. Strzelał na 1:0 w Gdyni w 94. minucie. Trafiał na 2:1 w Gdańsku w 90. minucie, kiedy Lechii wyjątkowo nie szło. Notował hattricka w słynnym horrorze, kiedy na mniej niż kwadrans przed końcem Arka prowadziła 3:2 i wydawało się, że wygra pierwsze derby od wielu lat.
Ale za kadencji Flavio nie wygrała żadnych derbów i czeka na takie zwycięstwo od sezonu 07/08. Portugalczyk ma w tym wielki udział. Musiał czuć satysfakcję, kiedy jeden z byłych piłkarzy Arki (dziś o skróconym nazwisku), nazywał braci Paixao „siostrami”, a Flavio odpowiedział zwycięską bramką w samej końcówce.
Jednak dalej – Flavio to też profesjonalizm
Nie możesz nie być profesjonalistą, jeśli chcesz utrzymać się w dobrym graniu w wieku 37 lat. Wiadomo, nasza liga to nie są salony, wiele nieprzyjemnego można o niej powiedzieć, niemniej określony poziom, by wejść do klubu „100”, trzeba prezentować. Tym bardziej jeśli zaczynałeś strzelać chwilę przed trzydziestką.
A Flavio miał trudny moment. Od 25 lutego 2017 roku do 30 września tego samego roku nie strzelił żadnej bramki, a grał regularnie, nie narzekał na kontuzje. Przypomnijmy, że to był między innymi czas, kiedy Lechia grała ofensywnie, o mistrzostwo i było kiedy trafiać. Portugalczyk jednak nie potrafił się przełamać i wydawało się, że się kończy.
Ale nie. Znów zaczął strzelać, oczywiście kończąc zawsze ze wspomnianą dwucyfrówką.
To naprawdę fajna przygoda zagranicznego piłkarza w naszej lidze, którą trzeba doceniać. Liga bez niego będzie nieco uboższa, bo to postać, z którą na każdym boisku w Polsce rywale muszą się liczyć. Dlatego mamy nadzieję, że Flavio wystarczy jeszcze sił, by swoją grą cieszyć.
Czytaj więcej o Lechii:
- Stec: Bartkowski był w takiej formie, że nie mogłem nic zrobić
- Czy czwarte miejsce to najrealniejszy cel dla Lechii?
- Kaczmarek: Nie chcę być gościem, który wie wszystko najlepiej
Fot. Newspix