31 – tylu zawodników nie chciało dłużej grać w Rosji i skorzystało z przedłużonego okienka transferowego. Z ligi rosyjskiej nie wyjechały wszystkie gwiazdy, ale wielu obiecujących piłkarzy wolało spakować manatki i dokończyć sezon nawet na peryferiach światowego futbolu. Kto dał sobie spokój z grą za ubrudzone krwią pieniądze?
Przedłużone okienko transferowe dla lig rosyjskiej i ukraińskiej jest już zakończone. Zgodnie z oczekiwaniami otworzyło ono sporo możliwości dla utalentowanych piłkarzy, choć w przypadku Premier Ligi nie doszło do całkowitego exodusu gwiazd. Liczba obcokrajowców zmniejszyła się jednak o 23%, co pokazuje, że skala wyjazdów z Rosji była całkiem spora. Szczególnie aktywni w pakowaniu bagaży byli zawodnicy z kilku konkretnych krajów:
- Szwecja – 7
- Brazylia – 4
- Gruzja – 3
Ligę opuściło także dwóch Norwegów oraz dwóch Ukraińców. A w zasadzie nawet trzech, bo jeden z nich legitymował się również rosyjskim paszportem. Podobnie było w przypadku Dennisa Hadzikadunicia, który urodził się w Szwecji, jednak reprezentuje Bośnię i Hercegowinę, więc nie zaliczyliśmy go do grona Szwedów. Liczba szwedzkich piłkarzy w Rosji zmalała jednak z ośmiu do jednego. Norwegów z trzech do jednego, Gruzinów z pięciu do dwóch, Brazylijczyków z trzynastu do dziewięciu. Zdarzyło się i tak, że Junior Alonso, który w styczniu trafił do ligi rosyjskiej, zdołał po dwóch miesiącach wywalczyć wypożyczenie powrotne do byłego klubu.
Polska nie jest odosobnionym przypadkiem wśród krajów, których piłkarze niechętnie podeszli do tematu zmiany klubu. Podobnie było np. z Francuzami czy Chorwatami. Dlatego nie chodzi nam o to, żeby pokazać palcem naszą trójkę (Sebastian Szymański, Rafał Augustyniak i Maciej Rybus) i powiedzieć, że jesteśmy najgorsi. Ale jednocześnie wypada podkreślić, że z Rosji wielu piłkarzom wyjechać się dało. Nawet tym mającym status wschodzącej, młodej gwiazdy.
MROCZNA PRZESZŁOŚĆ I BRUDNA TERAŹNIEJSZOŚĆ DINAMA MOSKWA
Kwaracchelia, Larsson i inni – piłkarze, którzy wyjechali z Rosji
13 z 16 klubów rosyjskiej ekstraklasy straciło w przedłużonym oknie transferowym przynajmniej jednego zagranicznego zawodnika. Są tacy, którzy oberwali mniej, są też tacy, których dotknęło to szczególnie mocno. Największą liczbę zawodników straciły:
- Rubin Kazań
- FK Rostov
- FK Krasnodar
Z każdego z nich wyjechało po pięciu zawodników. Co ciekawe, nieszczególnie oberwali rosyjscy giganci. Zenit Petersburg stracił jedynie Jarosława Rakickiego, w zespole zostało za to pięciu Brazylijczyków, co stanowi dziś ponad połowę zawodników z Kraju Kawy w Premier Lidze. Brazylijczyka stracił moskiewski Spartak (Ayrton odszedł do Flamengo), ale poza tym niedawny rywal Legii Warszawa w europejskich pucharach musi się obejść tylko bez Jordana Larssona. Tylko, a może i aż, bo Szwed jest też jednym z najwyżej wycenianych zawodników, którzy wyjechali z Rosji.
W każdym razie problemów uniknął też wicelider rozgrywek, Dinamo Moskwa, z którego odszedł jedynie Gruzin Luka Gagnidze (nowy nabytek Rakowa Częstochowa). Trzecie w tabeli CSKA Moskwa nie straciło nikogo, chyba, że zaliczymy do grona ubytków grającego na wypożyczeniu w lidze ukraińskiej Ilię Szkurina. Nawet czwarte w rozgrywkach Soczi, które nie jest potentatem, jeśli chodzi o markę klubu, uniknęło odejścia choćby jednego piłkarza.
Nie oznacza to jednak, że Rosjanie nie przejęli się tym, kto spakował walizki. Rubin Kazań w marcu i kwietniu stracił pięciu reprezentantów kraju, wycenianych łącznie na 38 milionów euro. Najpierw odszedł Szwed Sead Haksabanović, potem Duńczyk Anders Dreyer, następnie Chorwat Filip Uremović, Gruzin Chwicza Kwaracchelia i w końcu Koreańczyk In-beom Hwang. Najgłośniejszym przypadkiem jest rzecz jasna Kwaracchelia, który od dłuższego czasu był monitorowany przez włoskie kluby i lada dzień trafi do Napoli. Tyle że na jego transferze zarobi rodzime Dinamo Batumi, a nie Rosjanie, bo utalentowany pomocnik rozwiązał kontrakt z zespołem.
Do topowej ligi przez Gruzję. Kwaracchelia da zarobić swoim
Przypadek Kwaracchelii, który odszedł do ligi gruzińskiej, a więc — nie ma co się oszukiwać — na peryferia poważnej piłki, nie jest odosobniony. Z pięciu najwyżej wycenianych zawodników, którzy opuścili Rosję, tylko jeden trafił do ligi, która nie wydaje się być czasowym przystankiem dla piłkarza tej klasy. Większość zawodników po prostu wróciła do krajów, z których pochodzi. Latem będą martwić się o kolejny ruch, teraz najważniejsze było wyrwanie się z Rosji. Przeglądając ligi, do których trafili poszczególni zawodnicy, wygląda to tak:
- 5/7 Szwedów wylądowało w ojczyźnie, jeden gra w Kopenhadze, jeden trafił do Utrechtu
- 3 Brazylijczyków wróciło do domu, jeden do ligi portugalskiej
- 2 Gruzinów trafiło do ojczyzny, jeden do Polski
Łącznie 17, a więc ponad połowa, zawodników, którzy odeszli z Rosji, gra w swojej ojczyźnie. Trzech pozostaje bez klubów, reszta rozjechała się po świecie, ale raczej nie do topowych lig. We Francji wylądowali Didier Lamkel Ze (Kameruńczyk, wylądował w Metz) oraz Remy Cabella z Krasnodaru, który dołączył do Montpellier. Do Anglii zaś wyjechał wspomniany już Uremović, który jednak trafił jedynie na zaplecze Premier League — do Sheffield United. Tym samym w Szwecji znalazło się nagle kilku reprezentantów kraju, do siebie wrócili także utalentowani Azjaci. To ciekawe w kontekście niedawnych słów Mariusza Piekarskiego, który reprezentuje m.in. Szymańskiego.
– Oczywiście mówi się, że mógł odejść, ale Anglia, Włochy i Niemcy się zamknęły na transfery. Została tylko Francja. I teraz pytanie, co spowodowałoby to, że zostałby w klubie miesiąc dłużej? Nie zmienił zespołu i był dalej w formie, co pokazał w spotkaniu ze Szwecją. To jest pochodna tego, że nie zrobiliśmy żadnego ruchu — mówił w “Prawdzie Futbolu” agent piłkarza.
Szukanie opcji transferu w topowych ligach nie było jednak jedynym rozwiązaniem. Jak pokazują przykłady pozostałych zawodników, wielu z nich trafiło na przeczekanie gdziekolwiek, nie skupiając się na tym, żeby od razu znaleźć klub w europejskiej czołówce. Zespoły ze słabszych lig także chętnie przyjmowały takich piłkarzy na przeczekanie. Nic dziwnego, przecież znacząco podnoszą oni jakość sportową. W dodatku dzięki takiemu ruchowi przykładowe Dinamo Batumi zarobi na Kwaracchelii, za którego Napoli ma zapłacić nawet 15 milionów euro.
SEBASTIAN SZYMAŃSKI – NAJWIĘKSZY GRZECH PAULO SOUSY?
Nie tylko Szymański. Brazylijczycy i inni reprezentanci krajów zostali w Rosji
Na transferze Szymańskiego zarobi jednak Dinamo, które poza tym wciąż pozostaje w walce o mistrzostwo Rosji. Co prawda dziś kwestia tego, kto wygra ligę zbrodniarzy wojennych, nie obchodzi w zasadzie nikogo poza samymi zbrodniarzami, ale jednak — bez zagranicznych gwiazd ciężko byłoby rywalizować o wysokie cele. Kwaracchelia zdaje się też zaprzeczać argumentowi o braku formy, bo podczas zgrupowania kadry asystował przy zwycięskiej bramce w meczu z Bośnią i Hercegowiną, a w obydwu spotkaniach Dinama Batumi błyszczał dryblingami i rajdami z piłką. Odejście z klubu specjalnie nie odbiło się więc na jego dyspozycji.
Tak jak już jednak wspomnieliśmy, Polacy nie są jedyni zawodnikami, którzy ostali się w swoich klubach. Po jednym piłkarzu straciły wszystkie zespoły, w których występują nasi piłkarze — Dinamo, Lokomotiv Moskwa oraz Urał Jekaterynburg. W przypadku Dinama i Urału zawodnicy znad Wisły są najwyżej wycenianymi obcokrajowcami, z kolei w Lokomotiwie prym wiodą ofensywni piłkarze, tacy jak Czech Jan Kuchta, Holender Gyliano Kerk i pochodzący z Gwinei Francois Kamano. Kuchta, podobnie jak Szymański, pojechał w marcu na zgrupowanie reprezentacji kraju. Na kadrę pojechali też obcokrajowcy z Dinama: Fabian Balbuena (Paragwaj) i Nikola Moro (Chorwacja).
W gronie najwyżej wycenianych zawodników, którzy zostali w Rosji, prym wiedzie ekipa z Zenita Petersburg: Brazylijczycy oraz Kolumbijczyk Wilmar Barrios, który w marcu walczył z kadrą w eliminacjach mistrzostw świata. Jeśli chodzi o obcokrajowców wycenianych na powyżej 10 milionów euro, grupę zenitowców uzupełniają Szymański, Yusuf Yazici z CSKA Moskwa (Turek, grał w play-offach), Jean-Philippe Gbamin (ten sam klub, WKS), Francuz Samuel Gigot (Spartak), Holender Quincy Promes (Spartak) i Jhon Cordoba (Kolumbia, Krasnodar). Gbamin i Gigot są do ligi rosyjskiej wypożyczeni, ale to żadna wymówka, bo Boli Bolignoli czy wspomniany już Lamkel Ze skrócili pobyt w Rosji.
Ciekawy jest przypadek Cordoby, bo o ile Krasnodar zawiesił wszystkich zagranicznych piłkarzy i pozwolił im odejść, Kolumbijczyk został w drużynie. Aktualnie leczy kontuzję i nie ma go w Rosji, jednak w jednym z wywiadów wspomniał, że nie zamierza rozwiązać swojej umowy i “poczeka na rozwiązanie sytuacji”. Wśród zawieszonych zawodników Premier Ligi znajdziemy nie tylko jego, ale i Ukraińców, którzy w niej pozostali: Denysa Kułakowa, Ivana Ordetsa i Dmytro Iwanisenję. Zawieszony jest także Gruzin Luka Tsulukidze.
Augustyniak i Szymański na pewno odejdą latem
Przedłużone okno transferowe w Rosji przyniosło zamierzone rezultaty. Co prawda wciąż znajdują się zawodnicy, którym:
- nie jest wstyd grać dla zbrodniczego reżimu
- nie udało się odejść z klubu
Ale liczba obcokrajowców w lidze zmniejszyła się o blisko 1/4 – to duża różnica. Letnie okienko transferowe powinno jeszcze mocniej przetrzebić szeregi poszczególnych drużyn, bo przecież nie wyobrażamy sobie ruchów w odwrotnym kierunku niż z Rosji do cywilizowanych krajów. Mamy nadzieję, że wtedy ligę opuszczą także Augustyniak, Rybus oraz Szymański. Nie zaliczymy ich przecież do pierwszej ze wspomnianych przez nas grup. Nietypową sytuację Rybusa też znamy, nie potraktujemy go tak, jak Brazylijczyków biegających z logiem Gazpromu na koszulce Zenita. Menedżer Augustyniaka już wspomniał, że wraz z końcem sezonu jego zawodnik z Rosji wyjedzie, a wcześniejszy wyjazd był jego zdaniem niemożliwy. Dlaczego – to już pozostaje tajemnicą. Próbowaliśmy ją zgłębić, jednak nikt nie chce wdawać się w szczegóły tej sytuacji.
Faktem jest, że Urał nie odpuścił praktycznie żadnego zawodnika. Wiemy, że w przypadku Rubina oraz Krasnodaru odejścia zagranicznych piłkarzy były dobrą wolą władz klubu, które nie chciały robić im problemów. Wypuszczenie Kwaracchelii tłumaczono m.in. krytyką zawodnika w gruzińskich mediach i nieprzyjemnymi sytuacjami, które spotykały w ojczyźnie jego rodzinę. Mariusz Piekarski w wypowiedziach zaznaczał, że Dinamo Szymańskiego nie wypuści, niezależnie od okoliczności. Słyszymy, że z racji mocnych powiązań Dinama z państwem gesty takie, jak w przypadku właścicieli Rubina, nie byłyby mile widziane.
Z drugiej strony: nie traktujemy tego, jak wyjaśnienia całej sytuacji, bo nie wiemy, czy i jakie naciski na odejście zastosowali przedstawiciele piłkarza. Wiemy tylko, że sam Szymański wykonał mały, ale bardzo ważny gest po jednej ze strzelonych bramek – uklęknął i zaczął się modlić. Gest niepozorny, na który mógł sobie pozwolić bez ryzyka, że spotka go coś złego. Bo o tym też trzeba pamiętać: to oni, a nie my, mieszkają na co dzień pod nosem dyktatora, którego służby nie patyczkują się z nikim. W takiej sytuacji trzeba uważać na czyny i słowa. W tym przypadku żal można mieć tylko o to, że jego agent, w przeciwieństwie do przedstawicieli Kwaracchelii, którzy wywalczyli rozwiązanie umowy z Rubinem, stwierdził, że nie ma żadnej różnicy, czy Polak odejdzie z klubu teraz, czy za miesiąc.
Nie znamy każdego szczegółu tej sprawy, ale stosowanie takiej narracji po prostu nie przystoi. Bo niestety — różnica jest.
WIĘCEJ O AGRESJI ROSJI NA UKRAINĘ:
- Rosyjskie kluby – nie. Rosyjska kadra – nie. Ale piłkarze z ich ligi już nam pasują?
- Jak i po co Gazprom i Rosja kupiły futbol
- Rosja – nowy rynek krótkoterminowych okazji
SZYMON JANCZYK
fot. Newspix