Łukasz Trałka nad końcem kariery zastanawiał się już w 2020 w budynku naszej redakcji na Domaniewskiej w Warszawie. Doświadczony ligowiec przyjeżdżał wówczas na prowadzony przez siebie program w Kanale Sportowym i głowił się, czy aby na pewno potrzebuje jeszcze raz wtarabaniać się na ekstraklasowe boiska. Tym bardziej, że miał w niej grać dla Warty Poznań, po której nikt nie spodziewał się wtedy wielkich fajerwerków. Ta historia miała być krótka, ekspresowa i niezbyt spektakularna. Stało się inaczej…
W swoim pierwszym sezonie po ekstraklasowej promocji Warta została rewelacją rozgrywek i zajęła piąte miejsce w ligowej tabeli, a w tej kampanii, choć radzi sobie znacznie gorzej, też nie ma mowy o żadnej tragedii. Łukasz Trałka zaś, czy to w roli środkowego pomocnika, czy to w roli środkowego obrońcy, wciąż potrafi być bardzo solidnym piłkarzem na warunki polskiej elity. 37-letni zawodnikiem twierdzi jednak, że to jego ostatnie podrygi w zawodowej karierze.
– Wszystko wskazuje, że po sezonie zakończę karierę. Mam jeden procent niepewności, ale raczej jestem zdecydowany. Aczkolwiek przed tym sezonem też już myślałem o zakończeniu kariery, choć szans na kontynuowanie było więcej, może z… siedem procent. Gram i bardzo się z tego cieszę, bo, odpukać, czuję się dobrze, jest zdrowie. Cieszę się więc każdym ligowym meczem, bo koniec zbliża się nieuchronnie i meczów jest coraz mniej. Trzeba czerpać radość z każdego z nich – powiedział Trałka w rozmowie z katowickim Sportem.
Czytaj więcej o Łukaszu Trałce:
Fot. 400mm.pl