Reklama

Franciszka Smudę zgubił minimalizm? Ciekawa teoria kontra fakty…

redakcja

Autor:redakcja

09 marca 2015, 15:44 • 2 min czytania 0 komentarzy

– Wiecie, co zgubiło Smudę? Minimalizm. To, że to już nie jest dawny Smuda. On teraz chce przetrwać, a nie wygrać. Przegrał w momencie, gdy drużyna to zrozumiała. Posypało się to, gdy wystawił rezerwy w meczu o Puchar Polski. To był jasny sygnał: o nic nie walczymy, tylko dryfujemy. To już nie jest ten trener z błyskiem w oku, nienażarty – powiedział nam jeden z ligowych trenerów. Wiadomo, że nie pod nazwiskiem, bo zaraz by były gadki, że ocenia innych, a to nieetyczne.

Franciszka Smudę zgubił minimalizm? Ciekawa teoria kontra fakty…

Zastanowiło nas to.

Przypomnijmy, że 24 września w meczu z Lechem Poznań Smuda postanowił wystawić rezerwy. W zasadzie oddał awans do kolejnej rundy Pucharu Polski walkowerem. Można było się zastanawiać, czy zawodnicy Wisły to naprawdę ludzie bez ambicji i czy uśmiechało im się takie podejście? W końcu trener odebrał im jedyną możliwość, by – jak to się mówi – na koniec sezonu coś „dźwignąć”. W Krakowie jest wielu zawodników, dla których granie dla samego grania to chyba jednak trochę za mało. Czasami chcieliby coś też wygrać. Nawet jeśli miałoby to być ostatnie trofeum w karierze. Zgadujemy, że takiemu wojownikowi jak Głowacki machnięcie ręką na Puchar Polski nie było w smak.

A teraz trochę faktów. Tabela ekstraklasy do 24 września, czyli do nieszczęsnego meczu w Pucharze Polski, wyglądała tak…

Zrzut ekranu 2015-03-09 o 15.27.20A teraz zobaczmy, co wydarzyło się po 24 września (obie tabele wygenerowane przez niezawodne 90minut.pl)…

Reklama

Zrzut ekranu 2015-03-09 o 15.28.01

Zaskakujące?

Sytuacja kompletnie się odmieniła. Wisła depcząca po piętach Legii zamieniła się w jeden z najgorszych zespołów w lidze. Jej dorobek od spotkania w Pucharze Polski jest – przyznajmy to głośno – żenujący.

Manewr więc nie poskutkował. Smuda postanowił oddać PP walkowerem, aby skupić się na ekstraklasie. Tymczasem właśnie w ekstraklasie zaczął przegrywać mecz za meczem. W zespole coś pękło i nie jest wykluczone, że stało się to wtedy, gdy zawodnicy dostali jasny sygnał – mamy utrzymać się na powierzchni, a nie płynąć kraulem w kierunku mety. Smuda pokazał słabość, drużyna przygasła, skapcaniała, straciła z oczu cel. Dopóki była utrzymywana w stanie jakiegoś pozytywnego napięcia, dopóki była podpięta do prądu – punktowała. A potem już tylko zwalniała, zwalniała, aż… zwolniła. Siebie i – w innym znaczeniu – trenera.

Gdyby Smuda potraktował poważnie Puchar Polski, to raptem rozegrałby do dzisiaj – w najlepszym wypadku – dwa mecze więcej. Z Jagiellonią i Zniczem Pruszków. Sam więc może sobie zadać pytanie: czy było warto sabotować grę Wisły w PP?

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...