“Odpowiedzialność społeczna”. Pod tym hasłem rosyjski potentat gazowy, firma Gazprom, na swojej stronie internetowej chwali się zaangażowaniem w sport na całym świecie. Dobrze nam znane logo — litera “G” z płomykiem — stoi za tym, że Zenit mógł podnieść w górę trofeum Pucharu i Superpucharu UEFA. Towarzyszyło szampanom, którymi polewali się zwycięzcy Ligi Mistrzów. Było w tle, gdy mistrzowie świata świętowali najpiękniejszy moment swojego życia po finałowym meczu. Za pośrednictwem Gazpromu państwo rosyjskie stało się ambasadorem sportu, jednocześnie podkreślając, że przecież sportu i polityki łączyć nie można, a nawet nie trzeba.
– Gazprom spędził ostatnie dwie dekady na definiowaniu na nowo pojęcia sponsoringu. Korporacja, której właścicielem jest państwo, wielokrotnie wykorzystywała sponsoring jako środek do pokazania politycznej siły i budowania zależności od Rosji w docelowych krajach – napisał na Twitterze prof. Simon Chadwick, specjalista od geopolitycznego i ekonomicznego znaczenia sportu. – UEFA biorąc pieniądze od Gazpromu musi zdawać sobie sprawę, że Gazprom to jeden z powodów, dla którego rosyjskie wojska są na Ukrainie – dodaje.
“Odpowiedzialność społeczna” Gazpromu ma wpływ na Crvenę Zvezdę Belgrad, Schalke 04 Gelsenkirchen czy Zenit Petersburg. Ci drudzy co prawda zareagowali na ostatnie wydarzenia, usuwając rosyjski koncern z koszulek, ale co Raul Gonzalez Blanco nastrzelał w Lidze Mistrzów z wielkim “GAZPROM” na brzuchu, to jego. I Rosjan. Chadwick udostępnia link dotyczący kolejnej zerwanej współpracy. Tym razem Manchesteru United, który próbuje odciąć się od powiązanego z rosyjskim rządem Aeroflotu. Podobnie jak decyzję “Bilda” o zakrywaniu loga Gazpromu na zdjęciach. Udostępnia i stawia retoryczne pytanie.
Dlaczego ta zależność jest solą w oku dziś, a przez dekady nikomu nie przeszkadzała?
Jak i dlaczego Rosja inwestuje w piłkę nożną?
16 lat — tak długo na koszulkach Schalke widniało logo rosyjskiej firmy. Crvena Zvezda może pochwalić się 12-letnim stażem związku. Blisko dekadę temu Gazprom został partnerem FIFA i Mistrzostw Świata 2018. Na stronie firmy bez problemu znajdziemy zdjęcie, na którym uradowany od ucha do ucha Joseph Blatter wymienia się podpisanymi dokumentami z Alexeyem Millerem. W tle równie szczęśliwy i dumny Władimir Putin bije im brawo. Kilka lat później Gianni Infantino zostanie sfotografowany tak, że wygląda jakby trzymał parasol, żeby głowa rosyjskiego państwa nie martwiła się deszczem podczas rozdawania medali finalistom mundialom na Łużnikach. Wcześniej prezydent Rosji był fotografowany m.in. z Mohammedem bin Salmanem, który niedawno wszedł do Newcastle i na którego przykładzie opisywaliśmy czym jest sportwashing. Rosja wpompowała w organizację mistrzostw świata 14 miliardów dolarów.
– Dobrze wiecie, że gdy mówimy o państwowych projektach w Rosji, ich opłacalność i długowieczność nie jest problemem numer jeden. Rząd jest po prostu zadowolony, że mistrzostwa świata były udane — mówił “Guardianowi” Sasha Goryunov, rosyjski dziennikarz, z którym angielski koledzy po fachu “rozliczali” zyski Rosjan z organizacji mundialu. Albo raczej to, jaki spadek dla społeczeństwa zostawiły stadiony i wszelkie inne inwestycje, które wiązały się z tą imprezą.
Nasi wschodni sąsiedzi nie liczą się z kosztami, gdy mogą pokazać, jak fantastycznie żyje się i gra w kraju, który na świecie ma zupełnie odwrotną opinię. W ciągu ostatnich lat Rosja zorganizowała:
- Igrzyska Olimpijskie (Soczi 2014)
- mistrzostwa świata w piłce nożnej (2018)
- mistrzostwa świata w beach soccerze (2021)
- letnią (2013) i zimową (2019) Uniwersjadę
- mistrzostwa świata w hokeju (2016)
- Grand Prix F1 (od 2014 roku, raz w sezonie)
Przed nami natomiast siatkarskie mistrzostwa świata, które jesienią mają się odbyć właśnie w Rosji. A pewnie i wiele innych turniejów oraz imprez, które umknęły naszej uwadze. To wszystko sportwashing. Próba przypodobaniu się światu poprzez sport i pokazania “hej, wcale nie jesteśmy tacy źli”.
Gazprom wsparł Schalke i zatuszował problemy z Nord Stream
Kanał “Gazprom Football” ma 7700 subskrybentów. Wideo, które promuje najlepsze momenty rosyjskiego mundialu obejrzało nieco ponad 1000 osób. Ale już najpiękniejsze bramki Ligi Narodów czy EURO 2020, czyli kolejnych imprez sponsorowanych przez rosyjskiego giganta gazowego, oglądają setki tysięcy internautów. Filmy promocyjne dotyczące Ligi Mistrzów mają milion czy półtora miliona wyświetleń. “Energy behind” – tytuł mówi nam wprost, że to Gazprom stoi za najlepszymi klubowymi rozgrywkami na świecie. Rosjanie sponsorują także turnieje młodzieżowe, jest wielce prawdopodobne, że młode gwiazdy futbolu zanim wypłyną na szersze wody, mają już zdjęcia z banerem reklamowym tej firmy w tle.
– Rosja posiada największe rezerwy gazu naturalnego na świecie. Większość z nich jest kontrolowana przez Gazprom, któremu przewodzi Alexey Miller, bliski współpracownik Władimira Putina. Od 2005 roku państwo ma ponad 50% udziałów w Gazpromie, co oznacza, że pieniądze i interesy koncernu są de facto prowadzone przez Putina i rosyjski rząd – tłumaczy “Vox”, który prześwietla temat sponsorowania futbolu przez tę firmę. Dziennikarze cofają się do zmian zarządzonych przez Gerharda Schroedera, byłego kanclerza Niemiec, który przestawił wajchę naszych zachodnich sąsiadów z węgla i energii atomowej na gaz, co z kolei stało za budową gazociągu Nord Stream. Ten sam Schroeder po przegranych wyborach został zatrudniony przez Gazprom, a dziś pracuje w Rosniefcie i apeluje do europejskich krajów o to, żeby nie karać Rosjan zbyt surowo za agresję na Ukrainę. Tuż przed wyborami Schroeder zapewnił Rosjanom ogromną pożyczkę na budowę Nord Stream, a gdy ten fakt ujrzał światło dzienne, nad całym interesem ciążyła korupcyjna otoczka.
I tu pojawia się futbol. Gazprom zawitał do Gelsenkirchen, żeby cudownie uzdrowić nękane długami Schalke. – To klub mocno związany z niemieckim sektorem energetycznym, który ma wielu kibiców. Dlatego zdecydowaliśmy się mu pomóc, zostając jego sponsorem – mówił Sergiej Fursenko, przedstawiciel rosyjskiej firmy. Ironią losu jest fakt, że Schroeder to honorowy członek Borussii Dortmund, ale nie o klubowe sympatie byłego kanclerza tu chodziło. Niedaleko Gelsenkirchen mieści się “gazowa aorta” tej części Europy, z której rozchodzą się nitki gazociągów do innych krajów. Wsparcie giganta z Rosji uratowało klub, a jego logo stało się naturalnym elementem krajobrazu. Artykuły o szemranych interesach przy budowie Nord Stream zastąpiły te o skutecznej pomocy i odbudowie zasłużonego klubu przy pomocy rosyjskich pieniędzy. “Vox” zauważa, że świętowanie otwarcia Nord Stream zbiegło się w czasie z wygraniem przez S04 pucharu kraju. Przyjemny dodatek, żeby ogrzewać się w sukcesie.
Blask złota świeci także nad Belgradem. Crvena Zvezda dzięki rosyjskiemu wsparciu wygrała już sześć tytułów i regularnie gra w europejskich pucharach. – W ostatnich latach klub przechodzi ogromne problemy finansowe. Długi szacuje się na 25 milionów dolarów. Deal z Gazpromem pomoże Crvenie Zvezdzie przezwyciężyć cztery lata bez tytułu na krajowym podwórku i słabe wyniki w europejskich pucharach – “Vox” cytuje artykuł “SportsPro”, gdy Rosjanie wchodzili na rynek serbski. To wsparcie także powiązano z interesami, mimo że południowa nitka gazociągu, która przecinała Serbię, została zamknięta w 2014 roku.
– Gdy jesteś kibicem, myślisz o tym jak o wielkiej szansie. Pieniądze pozwolą twojej drużynie wygrywać trofea. Ale takie umowy sponsorskie sprawiły, że futbol się zmienił. Na boisku oglądamy dwa mecze: drużyn na boisku i sponsorów na koszulkach, którzy walczą o wpływ i uwagę. A ich udział w tym wydarzeniu nie kończy się wraz z końcowym gwizdkiem – kończy swój materiał “Vox”.
MILAN BORJAN OPOWIADA O TYM, SKĄD WZIĘŁA SIĘ POTĘGA CRVENY ZVEZDY
Mistrzostwa Świata 2018. “Pralnia reputacji dla reżimu”
Gazprom zrewolucjonizował podejście do sponsoringu w piłce nożnej. Zdaniem wielu to skuteczne “pudrowanie” problemów pieniędzmi od rosyjskiego rządu przekonało inwestorów z Bliskiego Wschodu do ekspansji na europejski rynek piłkarski. Rosjanie mieli dać przykład, że opłaca się nie tylko kupić klub, ale i sypnąć groszem, pojawiając się na koszulkach, bandach reklamowych i w innych miejscach, w których tylko dzieje się coś, co przyciąga i ekscytuje ludzi. Rosja i Katar poszły zresztą pod rękę, gdy wybierano gospodarzy mundiali. Po raz pierwszy w historii jednocześnie wybrano aż dwóch gospodarzy mistrzostw świata. Wybór FIFA od początku nie wyglądał na sprawę czystą i przejrzystą. Przez lata bombardowano nas wiadomościami o skorumpowanych członkach światowej federacji. Sami zainteresowani zaprzeczali, ale sprawy nie udało się zamieść pod dywan.
– Jack Warner z Trynidadu i Tobago otrzymał pięć milionów dolarów za pośrednictwem firm-przykrywek, za głos na Rosję. Część pieniędzy pochodziła od firm z siedzibą w USA, które pracowały nad organizacją mundialu w Rosji. 2018 roku. Rafael Salguero z Gwatemali w 2016 roku przyznał się do zarzutu prania brudnych pieniędzy. Obiecano mu milion dolarów za głos na Rosję. Ponad połowa osób biorących udział w wyborze gospodarzy obydwu mundiali, włącznie z Seppem Blatterem, została oskarżona o nieprawidłowości. Rosjanie przekazali FIFA, że nie mogą przekazać śledczym swoich komputerów, bo wszystkie zostały zniszczone. Rok po tym, jak skorumpowane i skompromitowane władze FIFA zastąpił Gianni Infantino, Władimir Putin przyznał mu medal przyjaźni — pisze “New York Times”.
A po co w ogóle to wszystko? O tym, że mundial pod względem finansowym nie zwróci się Rosjanom nigdy, wiadomo było od początku. Podobnie jak w przypadku Gazpromu i Schalke zyskali jednak pięknie przystrojoną scenę, gdy mocno jej potrzebowali. Aneksja Krymu, wojna w Syrii, zestrzelenie malezyjskiego samolotu, ban dla Rosjan na Igrzyska Olimpijskie 2016 czy protesty Aleksieja Nawalnego sprawiały, że niedźwiedź ze wschodu znów przedstawiany był światu jako wróg numer jeden.
– Władimir Putin wykorzystał mundial do swojej dyplomatycznej ofensywy. Rosja i Arabia Saudyjska zbudowały sojusz energetyczny. Więź między Putinem i bin Salmanem pogłębiła się przy okazji wizyty tego drugiego w Moskwie, a ich wspólne zdjęcia były sygnałem dla świata — pisało “CNN”, zagłębiając się w szczegóły “operacji mundial”. Prezydent ogrzewał się też w blasku piłkarskich gwiazd. Na 100 dni przed startem turnieju FIFA opublikowała wideo promocyjne, na którym legendy futbolu z różnych krajów, niestety także z Polski, popisują się żonglerką. Końcowa scena to jednak żonglerka w wykonaniu Gianniego Infantino i Władimira Putina, co wzbudziło niesmak w wielu miejscach na świecie.
– Wielu zagranicznych gości miało okazję zobaczyć naszą kulturę i miasta na własne oczy. Poznali przyjaznych, otwartych ludzi z Rosji. Miliony osób zmieniły swoje poglądy na temat naszego kraju. To nasz sukces, ogromny sukces — mówił mediom sam Putin po finałowym spotkaniu.
– Większość obrazków, które widzieliśmy na Mistrzostwach Świata w 2018 roku nie różniła się od scen z poprzednich takich imprez. I właśnie tego chciał Putin. To polityczny boost był powodem zgłoszenia się Rosji do wyborów gospodarza mundialu. Dla prezydenta tego kraju mistrzostwa czy Igrzyska Olimpijskie to wyrachowane działanie, które zmusza społeczność międzynarodową do integracji z Rosją, jakby była normalnym, a nie autorytarnym krajem. Mundial był pralnią reputacji dla reżimu — pisał “The Ringer”.
Rosja znów osiągnęła swój cel. Zagraniczni komentatorzy pisali wprost, że mistrzostwa świata w tym kraju były pokazem bezczelności — nieważne, co o nas mówicie, możemy kupić wszystko, taki przekaz bił z tej imprezy. FIFA po tym, jak korupcyjny skandal związany z wyborem krajów-gospodarzy eksplodował na dobre, zmieniła zasady przydzielania mundiali w kolejnych latach. Ale po tym wszystkim była to po prostu musztarda po obiedzie.
GOŁĄBEK: ROSJA INTERESUJE NAS WYŁĄCZNIE Z PERSPEKTYWY WIELKIEGO ZAGROŻENIA
FIFA i Rosja. Przyjaźń, pomoc, wsparcie
Nie był to zresztą jedyny przypadek, w którym Rosja i FIFA mówiły wspólnym głosem. Rząd i sam Władimir Putin pomogli światowej federacji, gdy były brytyjski agent Christopher Steele, którego zaangażowano do badania sprawy korupcji przy wyborze państw-gospodarzy, wspólnie z FBI doprowadził do aresztowania urzędników FIFA w Szwajcarii. Prezydent Rosji został wtedy pierwszym publicznym obrońcą piłkarskich władz, jednocześnie oskarżając Stany Zjednoczone o to, że znów próbują wtrącać się tam, gdzie nikt ich nie chce. Gdy wszyscy widzieli, że Sepp Blatter jest skończony i nie wybroni się z korupcyjnych zarzutów, Putin stwierdził, że Blatter zasługuje, ale nie na więzienie, tylko na Pokojową Nagrodę Nobla.
Gdy najważniejszy człowiek wschodu nadstawiał karku dla swoich piłkarskich przyjaciół, ci nie przebierali w środkach, gdy trzeba było bronić jego. “ESPN” informowało o tym, że FIFA wycisza wewnętrzne dyskusje na temat rosyjskich wpływów na najważniejszych działaczy. Dochodziło nawet do zwolnień osób, które zbyt mocno angażowały się w badanie tych wątków.
FIFA odpłaciła się i pokazała swoją przyjaźń także wtedy, gdy Rosja borykała się z oskarżeniami o doping. Wybuchnął ogromny skandal, zawieszano rosyjskich olimpijczyków, tymczasem gdy podejrzenia skierowano na piłkarzy Sbornej, sprawa została zamieciona pod dywan. – Po publikacji raportu WADA Infantino obiecał zbadać zarzuty wobec rosyjskich zawodników przed mundialem. FIFA skontaktowała się jednak z autorami raportu dopiero dziewięć miesięcy później. Po 22 miesiącach od deklaracji prezydenta światowej federacji piłkarskiej zakończono dochodzenie, stwierdzając, że dowody w sprawie nie są wystarczające, żeby ukarać choćby jednego zawodnika — pisze “The Ringer”.
Zupełnym przypadkiem jest to, że ta sama organizacja była wspierana przez Gazprom. Tak jak przypadkiem jest to, że gdy FIFA miała problemy ze znalezieniem sponsorów, którzy chcieliby reklamować się podczas mundialu, Władimir Putin przekonał cztery rosyjskie firmy, żeby zaangażowały się w tę sprawę. Wspominaliśmy także o tym, że Gianni Infantino odebrał z rąk prezydenta Rosji order przyjaźni. Tak było, a całą uroczystość można określić tylko jednym słowem. Cringe. Szwajcar przyjechał na Kreml, chwaląc Rosję za zorganizowanie najlepszego mundialu w historii. – Przyjęliście świat jak swoich przyjaciół, a świat nawiązał z Rosją więzy przyjaźni, które będą trwały wiecznie — mówił prezydent FIFA, prężąc się z medalem na piersi.
Nic dziwnego, że gdy zapytano go o tę nagrodę teraz, po agresji Rosji na Ukrainę, stwierdził, że wierzy, iż sport łączy ludzi. Nawet tych ze skonfliktowanych państw.
“Futbol bez polityki”. Świat pozwolił Rosji maszerować z tym hasłem
Gdy Rosja potrzebowała pokazać się z pozytywnej strony w Niemczech, wykorzystała do tego futbol. W Anglii rosyjski właściciel Chelsea kojarzy się z sukcesami i budową wielkiego klubu. We Francji miliony Rybołowlewa pozwoliły wrócić na szczyt AS Monaco. Wsparcie Gazpromu podtrzymuje sympatię do Rosji w tej części Serbii, która kibicuje Crvenie Zvezdzie Belgrad. Logo potężnej firmy bezpośrednio związanej z Władimirem Putinem i jego rządem stało się naturalnym widokiem towarzyszącym najważniejszym piłkarskim meczom na świecie.
Rosja może być przeciętną reprezentacją, która nie odnosi sukcesów. Rosyjskie kluby mogą regularnie zawodzić w pucharach. Ale nie zmienia to faktu, że tamtejszy rząd wie, gdzie i jak działać, żeby futbol sprawiał, że świat choć przez chwilę pomyśli o nich ciepło, pozytywnie, odrzucając na bok to, co dzieje się na Ukrainie, co działo się w Gruzji, Syrii, na Białorusi i w innych zakątkach świata, w których Rosjanie pokazywali swoją prawdziwą twarz.
– Decyzja o odebraniu nam finału Ligi Mistrzów była decyzją polityczną. W Rosji wierzymy w zasadę „nie łączy się polityki ze sportem” – powiedział Alexander Dyukov, który pracę w piłkarskiej federacji (UEFA) łączy z pracą dla rosyjskiego rządu w państwowym Gazpromie. Ciężko o gorszą recenzję tych słów niż jego własne CV. Tyle że taką samą recenzję trzeba wystawić wszystkim, którzy przez lata pozwalali wprowadzać tę zasadę w życie, gdy rosyjskie pieniądze jednocześnie finansowały działania wojenne i największe sportowe imprezy świata.
WIĘCEJ O ATAKU ROSJI NA UKRAINĘ:
- Jak polski sport reaguje na wojnę?
- Boniek: Nie jestem tłustym kotem
- Oświadczenie PZPN w sprawie Rosji? Farsa komunikacyjna
- Jak co czwartek… LESZEK MILEWSKI
- Baszkirow: – Nienawidzę wojny. Nie potrafię jej zaakceptować
- Neutralny teren, naprawdę? Smutna kompromitacja UEFA
- Gdzie kończy się wstyd, a zaczyna hańba
SZYMON JANCZYK
fot. Newspix