Pyłypczuk: Rosjanie mówią, że nie strzelają do zwykłych ludzi. Ale strzelają, nikt nie jest bezpieczny

redakcja

Autor:redakcja

25 lutego 2022, 22:14 • 2 min czytania

Serhij Pyłypczuk rozegrał prawie 100 meczów w Ekstraklasie w barwach Korony Kielce, reprezentował również barwy Wigier Suwałki i Chojniczanki Chojnice, a wcześniej wiele lat spędził w Rosji. Dziś pracuje z młodzieżą w Metaliście Charków i gdy wybuchła wojna, przebywał z nią na turnieju 800 kilometrów od domu. W rozmowie z TVP Sport opowiedział o sytuacji w swoim kraju. 

Pyłypczuk: Rosjanie mówią, że nie strzelają do zwykłych ludzi. Ale strzelają, nikt nie jest bezpieczny
Reklama

– Nie mogę powiedzieć, że jestem bezpieczny. Jestem trenerem w akademii piłkarskiej Metalista Charków. Przyjechaliśmy do Winnicy na turniej. Razem ze mną jest dziewiętnastu młodych zawodników. Siedzimy teraz w bunkrze. Czasami wychodzimy, ale kiedy pojawia się sygnał, znów trzeba się ukrywać. I tak codziennie – powiedział były piłkarz.

Pyłypczuk naturalnie boi się o swoich bliskich, którzy znajdują się daleko od niego. – Dzieli nas blisko 800 kilometrów. Zostali w Charkowie i siedzą w metrze. Nie mogą wyjść, bo w moim mieście dochodzi do wielu walk, ciągle trwa ostrzał. Spadają rakiety… Jedna z nich wbiła się w ulicę raptem 200 metrów od mojego domu. Dobrze, że moja żona i dziecko nie byli w pobliżu. Sytuacja jest bardzo trudna. Nie wiemy nawet, co będzie dalej. Wiem, że Rosjanie weszli do Charkowa, idą dalej na Kijów. Jest gorąco. Cała ta sytuacja jest przerażająca. Ciągle dostaje się nowe filmy, zdjęcia. Rosjanie mówią, że nie strzelają do zwykłych ludzi. Ale strzelają, nikt nie jest bezpieczny. Wiele osób widziało już pewnie film, na którym czołg przejechał przez samochód.

Reklama

Były gracz z żalem wypowiedział się także na temat reakcji świata na wydarzenia w jego kraju. – Miesiąc temu wszyscy krzyczeli w telewizji o tym, że pomogą Ukrainie. Różne kraje składały wiele deklaracji. Na koniec walczy jedna armia, jedna Ukraina, a pozostali tylko składają deklaracje o wsparciu, nie opuszczaniu w trudnej sytuacji. To tylko gesty. Jeśli ktoś chce pomóc? Śmiało, niech pojawi się na froncie. Mówić można wszystko, ale na koniec trzeba robić, być na wojnie. Na razie musimy walczyć sami.

Fot. FotoPyK

Więcej o wojnie na Ukrainie: 

Najnowsze

Ekstraklasa

Zieliński studzi głowy. W Kielcach nie jest ani tak źle, ani tak dobrze, jak myślą

Jakub Białek
2
Zieliński studzi głowy. W Kielcach nie jest ani tak źle, ani tak dobrze, jak myślą
Reklama
Reklama