Walka o mistrzostwo Polski w sezonie 21/22? Zapowiada się wyśmienity wiosenny serial. Ale w tym serialu dość powszechnie obsadza się w głównych rolach trzech aktorów: Lecha, Pogoń i Rakowa. Pytanie natomiast, niekoniecznie głosem Romana Koseckiego:
A dlaczego nie Lechia Gdańsk?
No właśnie, dlaczego?
Dlaczego Lechia, po dobrej jesieni, będąc tuż za tą trójką, nie jest wymieniana jednym tchem w takim doborowym towarzystwie? Radomiak, wiadomo – bo jednak beniaminek. Ale Lechia przecież w ostatnich latach potrafiła być na szczytach polskiej piłki, co więc sprawia, że jest wymieniana dopiero “po przecinku”, za wspomnianą trójką?
LECHIA GDAŃSK: RZECZ O STRUKTURACH
Czy komuś obrywało się w polskiej piłce w ostatnich latach mocniej, niż Piotrowi Rutkowskiemu i Karolowi Klimczakowi? Raczej niewielu. Czy czy są wątpliwości co do tego, jak rozwija się akademia rakowa? Czy Pogoń Szczecin potrafiła w ostatnim czasie przestrzelić transferowo z jakimś Maniasem, czy rozstała się ze sponsorem z Grupy Azoty?
Cóż, wiadomo, że przewodzącemu lidze trio też można swoje zarzucić.
Ale Lechii na pewno można zarzucić więcej.
Nie ma tutaj stojącego za klubem Michała Świerczewskiego. Nie ma tak wiarygodnej, nauczonej już piłki postaci jak Jarosław Mroczek. Nie ma takiej akademii, jaką ma Pogoń czy Lech, już z uznaną renomą, która zapewnia dopływ rzeki forsy. Nie ma dyrektora sportowego takiego jak Robert Graf, na którego ocenę w Rakowie jeszcze przyjdzie czas, natomiast na pewno do tej pory dawał sobie radę. Nie ma też kogoś takiego jak Dariusz Adamczuk, którego w polskiej lidze wielu może pozazdrościć.
Lechia i skauting? Trudne pytanie. Lechia i prężny sponsor, który w razie czego popchnie klub na wyższy poziom? Porozmawiajmy kiedy indziej. Lechia i duże transfery wychodzące młodzieżowców? Coś drgnęło, natomiast to nie ta skala, co u konkurencji, nie ta renoma. Lechia i dyrektor sportowy, wobec którego można mieć duże zaufanie?
Wiecie, rozumiecie. To wszystko nie wychodzi na boisko. Ale takie naprawdę szeroko pojęte zaplecze ma ogromne znaczenie w tym, jak postrzega się potencjał drużyny.
MNIEJSZE MOŻLIWOŚCI TRANSFEROWE
Nie twierdzimy, że Lechia nie znalazła ostatnio fajnych piłkarzy. Bardzo lubimy Durmusa. Wzmocnienia z Niemiec też są ścieżką, która może dać doświadczonych graczy na tu i teraz – Terrazzino już potrafił pokazać się z bardzo dobrej strony, wzbogacając ligę.
Ale porównajmy do tego, co dzieje się ostatnio w Lechu, Pogoni, Rakowie.
Lech sprowadza sobie na wypożyczenie Kownackiego, co do którego w sumie nikt się nie zdziwi, jak będzie dżokerem. Lech wydaje sobie bańkę na Ba Louę, który także może usiąść na ławie. Lech zarobił takie pieniądze w ostatnim czasie – jeszcze przecież zarobi – że za chwilę stać go będzie na bicie rekordu transferowego praktycznie sezon w sezon.
Pogoń Szczecin kupiła 22-letniego Biczachczjana, który był gwiazdą ligi słowackiej. OK, Lechia potrafiła znaleźć ciekawych piłkarzy za granicą, ale ilu z nich ma potencjał sprzedażowy? A Ormianin, jeśli tylko poradzi sobie w Ekstraklasie na miarę swojego potencjału, jak najbardziej go ma. Ale też był inwestycją, na którą trzeba było wyłożyć grubsze pieniądze – około 800 tysięcy euro. A determinacja przy sprowadzaniu Grosickiego, gdzie też trzeba było słono zapłacić?
Raków Częstochowa tylko zimą wydał około półtora miliona euro na Sorescu i Racovitana, a przecież za nie małą gotówkę przyszli latem Sturgeon czy Kovacević. A jak swego czasu wyszarpali Iviego Lopeza, którego naprawdę nie było łatwo skusić, ale który był strzałem w dziesiątkę?
Gdzie w porównaniu Lechia ze swoimi możliwościami transferowymi? Z zakupami gotówkowymi, ale na przykład Tobersa? Pod kątem poruszania się na rynku transferowym, inna liga.
TANIEC Z GWIAZDAMI
To znaczy, uściślijmy: Lechia Gdańsk ma gwiazdę. Flavio Paixao w tym sezonie kolejny raz czaruje grą. Sześć bramek, sześć asyst. A liczby nie mówią wszystkiego, bo niewielu piłkarzy w tej lidze potrafi swoją grą tak skutecznie spajać atak z pomocą, a zarazem być pod prądem w szesnastce. Flavio to znakomity piłkarz, ligowy weteran, legenda ligi – powinien po karierze wsiąść w autokar i robić kursy z tego, jak utrzymać tak długo tak dobrą formę.
Ale wiek jest nieubłagany. Flavio w tym roku skończy 38 lat. Jesteśmy pewni, że całą wiosnę będzie miał mocną, że będzie czołową postacią, ale w przypadku Lechii mówimy o pewnym postrzeganiu. I jednak tu też Lechia wypada gorzej.
Pogoń, z punktu widzenia najbardziej medialnych postaci zespołu, była postrzegana przez pryzmat choćby Kozłowskiego. Teraz na pewno to Grosicki, który też ma swoje lata – 34 w tym roku – ale z drugiej strony, Michniewicz chce się z nim spotkać, odżył temat kadry, boiskowo wciąż też jest OK. Jednak na ten moment, w Ekstraklasie, drużyna z taką postacią jako gwiazdą, to większa medialność. A przecież ci, którzy siedzą w lidze głębiej, bez trudu wskażą Stipicę czy Dąbrowskiego jako kandydatów do najlepszych piłkarzy na swoich pozycjach i bezsprzecznie również gwiazdy ligi. W Lechii kto jest taką dwójką czy trójką? Gajos? Kubicki? Zwoliński? Nalepa? Czy 37-letni Kuciak?
Raków ma Iviego Lopeza, ma Tudora – tych piłkarzy chciałby w tej lidze każdy, obaj są jeszcze w takim wieku, że przed nimi dobrych kilka lat grania. A przecież Cebula przed kontuzją to była ligowa rewelacja z długimi miesiącami potwierdzania formy, Petrasek jeszcze nie tak dawno próbowany był w kadrze Czech.
O Lechu nawet trudno powiedzieć, gdzie zacząć – Ishak jest jednym z najlepszych napastników ostatnich lat, daje pełny pakiet. Amaral wrócił i pokazuje jak to się robi w ofensywie, krążąc między formacjami. Masz Kamińskiego, przyszłość reprezentacji Polski. Masz kapitalnych stoperów, masz Rebocho… Co tu kryć, przecież niedawno za ligową gwiazdę uchodził Ramirez, który teraz jest tylko zmiennikiem.
Pod kątem – jak to się modnie mówi – “star power”, Lechia też jest o długość za tą trójką.
SPRAWA STECA, CZYLI ZAPLECZE
Lechia Gdańsk straciła zimą Bartosza Kopacza na rzecz Zagłębia. Za niego sprowadziła Davida Steca, który żadnym wielkim piłkarzem nigdy nie był, ale uznajmy, że ligowo ogarnia, nie ma co się czepiać.
Natomiast co jeśli Stec wypadnie?
Jeśli Stec wypadnie, Kaczmarek chyba sam będzie musiał się przebrać i wskoczyć do składu. Będzie jakieś tam szycie, kombinowanie. W Lechu tymczasem na lewej jest rywalizacja Rebocho-Douglas, na prawej Czerwiński-Pereira. Generalnie w przewodzącej lidze trójce taka sytuacja jak ze Stecem w Lechii jest w zasadzie nie do pomyślenia.
I trzeba powiedzieć jasno – to zaplecze, ławka rezerwowych, nie wygląda w porównaniu najlepiej. O ławce Lecha nie ma co nawet mówić, pół ligi chętnie by wzięło ją z miejsca do pierwszego składu i obsadziło w absolutnie kluczowych rolach. Raków ma chyba aż za szeroką kadrę, bo czasami zapominamy, że są tam choćby tacy piłkarze jak Wydra, który niby z CV nie wyglądał najgorzej. Pogoń? Abstrahując od zgrai zdolnej młodzieży, tych wszystkich czekających w blokach Łęgowskich i Fornalczyków, tylko z Piastem miała na ławie Drygasa, Biczachczjana, Kurzawę, Parzyszka, Kucharczyka.
To nie tak, że Lechia nie ma kim reagować z ławki – weszli choćby w ostatnim meczu Terrazzino, Pietrzak, Zwoliński. Ale to jednak nie ten poziom głębi składu, co u innych walczących o tytuł.
MŁODZIEŻOWCY, WYSTĄP
To nie tak, że nie cenimy młodzieżowców Lechii Gdańsk. Dopiero co błysnął Kałuziński, który naprawdę ma papiery na granie. Żukowski miał swoje chwile – również gorsze, ale i lepsze, teraz poszedł do Rangers. Pamiętamy też, że jeszcze nie tak dawno temu na kawał gracza wyglądał Biegański – może sobie jeszcze o tym przypomnieć. Urbański też mógł jeszcze się pokazać, ale wybrał wyjazd na Zachód.
Ale Lech ma na młodzieżowcu gwiazdę ligi. Za nim, jak zwykle, tylko czekają następni, by się porozpychać w lidze. Fabryka działa.
Pogoń miała na młodzieżowcu gwiazdę ligi, uczestnika Euro 2020, ale przecież nawet jak odszedł, tam jest tylu młodych, zdolnych, z papierami na granie, że Pogoń jeszcze spokojnie ich sobie wypożycza i ogrywa w lidze.
Raków nie zawsze wyglądał w tym elemencie mocno, ale na teraz wydaje się, że Lederman daje jakość. Pewność, że młodzieżowiec nie zaniża poziomu w drużynie grającej o mistrzostwo Polski. Nie ma w Rakowie takiej rywalizacji jak choćby w Pogoni, natomiast taki Czyż, Trelowski – solidne opcje.
Także tu więc trudno uznać, żeby Lechia dorównywała rywalom.
***
Wiecie co jest jednak w tym wszystkim najważniejsze?
Że wszystko, co napisaliśmy powyżej, może nie mieć znaczenia.
Że argumenty, logika, wszystko w futbolu może wylecieć przez okno.
Ta banda zawodników, którą ma Lechia, może po prostu złapać takie zgranie, taką formę, że zakasuje konkurencję. Bo przecież choć jakości tu pewnie mniej niż u innych, tak żadnej przepaści nie ma. Tomasz Kaczmarek też jest ciekawym trenerem, to może być rozdział otwierający mu dużą trenerską karierę, w którą na pewno mierzy. A zaplecze? Cóż, ma znaczenie długofalowe, ale na przestrzeni jednej kluczowej rundy – widzieliśmy już wielokrotnie kluby, który miały gorsze warunki, a jednak zrobiły wielki sukces.
My życzymy sobie, by Lechia grała w najbliższych tygodniach tak, by dać wszelkie argumenty, aby pisać o nich w poważnym tonie jako o kandydatach do zgarnięcia pełnej puli. Przecież wtedy liga byłaby tylk0 ciekawsza.
CZYTAJ WIĘCEJ O LECHII GDAŃSK:
- Czy czwarte miejsce to najrealniejszy cel dla Lechii?
- Zagrał 144 mecze w Bundeslidze, teraz trafi do Lechii Gdańsk
Fot. NewsPix/FotoPyK